Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 21 из 72

Szły wąskimi ścieżynami wśród skał, wydeptanymi twardymi kopytkami kozic. W jednym ze strumieni obmyły się z przyjemnością i napiły czystej, kryształowej wody.

– Widzę już twoją Siostrę – powiedziała Dziewczynka, wskazując ciemną postać, spoczywającą na wielkim, białym głazie u podnóża największego z wysokich skalistych szczytów górskich.

– Tak, to ona – odparła Czarownica i coś na kształt wzruszenia zadrżało w jej chłodnym na ogół głosie. Ale bystry zazwyczaj słuch Dziewczynki nie wyłowił tego nowego odcienia. Cała była przepełniona jedynie ciekawością, jaka też jest jej trzecia z rzędu Opiekunka.

– Witajcie – powiedziała spokojnie Czarownica Trzecia i wstała ze swego głazu. – Jesteście dokładnie z pierwszymi promieniami słońca. Czyżby nie nękały was żadne złe przygody, a wszystko sprzyjało tej wędrówce?

– Przygody były w istocie rzeczy drobne – rzekła niedbale Czarownica Druga. – Nie musiałam wykorzystać więcej niż tylko dwie z przysługujących nam trzech sztuk magicznych we własnej obronie. Czy na wszelki wypadek ofiarować ci tę zbywającą?

Czarownica Trzecia zmarszczyła gęste, ciemne brwi:

– Sama nie wiem, co zrobić… Jednak nie, nie wezmę ci twej ostatniej sztuki, bo chciałabym cię jeszcze zobaczyć, gdy przyjdzie Czas. Zatem pozostaw ją sobie. Więc to jest ona?

– tu obrzuciła bystrym spojrzeniem małą towarzyszkę swej Siostry, tak jakby wcześniej nie poświęciła jej żadnej uwagi.

– Tak, to jest Dziewczynka.

– …Panienka – poprawiła ją Czarownica Trzecia. Nasza Siostra Pierwsza wychowała Dziecko do ósmego roku życia, ale tobie przekazała Dziewczynkę. Ja z kolei przejmuję Panienkę. Ma już przecież ukończone trzynaście lat. Mam nadzieję, że jest pojętna?

– Pojętna w nadmiarze – rzekła z naciskiem Czarownica Druga. – Owoc gdy przedwcześnie dojrzeje… Sama wiesz, moja Siostro…

Czarownica Trzecia nadal wpatrywała się uważnie w Panienkę, ta zaś, udając niczym nie onieśmieloną, przyglądała się jej również z leciutko kpiącym wyrazem szaroniebieskich oczu.

– Zostań tu przez chwilę – powiedziała Czarownica Trzecia do Panienki i wzięła swą Siostrę pod ramię. Odeszły ścieżką wśród skał, by za wielkim głazem szeptać coś do siebie długo i ze zmarszczonymi brwiami.

Panienka wzruszyła ramionami i podrzuciła w górę mały kamyczek, zamieniając go na ułamek sekundy w ptaka – by ten, nim zdoła rozprostować skrzydła do lotu, opadł z powrotem jako kamień na skaliste podłoże.

Gdy Siostry powróciły, Panienka leżała niedbale, oparta plecami o gładki kamień. Jej włosy połyskiwały złociście w jaskrawym słońcu.

– Włosy… – powiedziała z namysłem Trzecia Czarownica.

– Tak. Z ich powodu o mało cc a byłybyśmy schwytane w Miasteczku.

– Wystarczy, że umyje je w gęstym wywarze kory dębu. Jednak jej oczu nie zmienimy. Musi wśród ludzi trzymać je opuszczone ku ziemi. Zresztą tak właśnie przystoi małej żebraczce – uśmiechając się dodała Siostra Trzecia.

– Zostawiam cię już… Dziewczynko – szepnęła Czarownica Druga.

– Panienko – poprawiła ja wychowanka. – Podobno już jestem Panienką. No to żegnaj – dorzuciła, nie zmieniając wyprostowanej sylwetki.





– Nie uściśniesz na pożegnanie tej, która cię wychowywała i chroniła przez pięć lat? Tej, która oddała ci swój najce

– Oczywiście – Panienka grzecznie nachyliła się i z pewną sztywnością objęła Czarownicę Drugą. Ręka Czarownicy w łagodnym geście uniosła się ku delikatnej twarzy wychowanki, jakby w chęci pogłaskania – i zawisła nieruchomo w powietrzu. W błękitnych oczach Panienki Czarownica ujrzała tylko chłodny rozsądek. Westchnęła bezgłośnie i odwróciła się.

– Żegnaj, Siostro – powiedziała jeszcze na pożegnanie. Może znowu spotkamy się o Czasie, jeśli będzie nam sprzyjać szczęście. Może nigdy nie ogarną nas płomienie stosu. Życzę ci tego równie mocno jak sobie, a nawet bardziej, bo moje zadanie mam za sobą, a ty jeszcze swego nie wykonałaś. I wybacz, że nie wiem jakie błędy popełniłam.

– Jeszcze para Sióstr przed nami – odparła mgliście Czarownica Trzecia. – Jedna z nich, ostatnia, jest szczególnie biegła w wyszukiwaniu skaz, więc nie martw się przedwcześnie. I żegnaj, droga Siostro…

Czarownica Trzecia długim i smutnym wzrokiem odprowadzała znikającą wśród skał ciemną sylwetkę swej Siostry. Panienka w tym czasie przyglądała się jej z chłodnym zaciekawieniem, zwrócona cała sobą ku przyszłości – i uznając przeszłość, wraz z Czarownicą Drugą za rozdział zamknięty, nieomal nie istniejący już materialnie, tak jak spopielała Księga Mniejsza.

Stojąca obok niej Czarownica przypominała do zbudzenia swe poprzedniczki. Tu, w odległej od ludzkich spojrzeń krainie, była zdrową, silną, ciągle młodą kobietą o bystrym, choć nieruchomym spojrzeniu szarych oczu, wyrazistych brwiach i wąskich ustach. A jednak wystarczył jakiś drobny ruch, by te proste plecy zgarbiły się, gładka twarz przyoblekła w zmarszczki, a ostrość wejrzenia została przymglona starczym bielmem. Ta iście kameleonia zdolność przeobrażania się kolejnych Sióstr nieodmie

Gdy Siostra Druga nieodwołalnie zniknęła wśród skał, nowa Opiekunka zwróciła się wreszcie do swej wychowanki:

– Idziemy…

Panienka, omijając zręcznie skalne występy, szła swobodnie obok niej.

– Czego będziesz mnie uczyć? – spytała z ciekawością.

– Szacunku dla Matki Natury, sensu ludzkiej pracy i wielu i

– Och, to będzie strasznie nudne! Miałam nadzieję, że dalej będziesz mnie uczyć magii! – odparła z rozczarowaniem Panienka.

– Nie jesteś Czarownicą – pokręciła głową nowa Opiekunka. – To, co już wiesz o magii, stanowi o wiele za dużo. Najwyższy czas, żebyś poznała teraz to, co wi

– Podobno nie jestem zwykłym człowiekiem – odparła z urazą Panienka.

– Jesteś – powiedziała dobitnie Czarownica Trzecia. Jesteś zwykłym człowiekiem, tyle że obdarzonym większymi talentami i darami niż reszta ludzi. Ale to nie tylko nie powi

– … także was, Czarownice – mruknęła Panienka.

Lecz Czarownica z dziwnym smutkiem, niepojętym dla Panienki, odparła:

– Zapewniam cię, że my tu jesteśmy najmniej ważne…