Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 62 из 64



Blondyn stał z założonymi rękami i lekko się uśmiechał.

– Bardzo ładna historyjka, Saro, ale myślę, że ci nie pomoże. Jesteśmy w mieszkaniu człowieka, który chciał kupić apartament dla cyfrowej ukochanej. Wiedziałaś o tym i dlatego podłożyłaś chip. Pieniądze nie dotarły na miejsce. Okradłaś go.

– O niczym nie wiedziałam i niczego nie podkładałam! Ja tylko szukałam…

– Doprawdy? – uśmiechnął się z politowaniem. – To mieszkanie nie wygląda jak po rewizji. Chyba że pan Aymore posprzątał. Czy tak było? – spojrzał niewi

– Niczego nie dotykałem – zapewniłem.

– Pa

– Pozwolicie państwo, że skoro jesteście w moich progach – odezwałem się – włączę się do dyskusji? Dlaczego chce pan skuć tę kobietę?

Funkcjonariusz spojrzał zdziwiony.

– Widział pan. W nocy włamała się i podłożyła chip.

– Nie uwierzył pan w jej słowa?

Człowiek w mundurze uśmiechnął się cynicznie. – Pod wpływem stresu sprawca wygaduje różne rzeczy Czasami pomysłowe, ale historyjka pa

– Na pewno?

– Ależ to nagranie…

– Jest sfałszowane.

– Jak pan śmie! – wybuchnął Borgia.

Odsunąłem się o pół kroku. Ważył co najmniej trzydzieści kilogramów więcej ode mnie.

– A tak. Otóż tej nocy wcale nie byłem w grze.

Stuknąłem w klawisz. Holoekran wyświetlił cudowny poranek na Rajskiej Plaży. Po piasku spacerowała Ania z Pauline ubraną w mój osobisty skin.

– Pauline? – odezwałem się.

Mój sobowtór podniósł głowę.

– Tak, Torkilu?

– Dobrze się bawiłyście?

Sokolowsky roześmiała się.

– To było bardzo interesujące.

Ariston zbladł. Widok mnie i A

– Na razie was pożegnam.

Wyłączyłem podgląd.

– Udawałem uczestnictwo w grze, a naprawdę drzemałem na łożu obserwując mieszkanie z i

Wybrałem numer Harry’ego. Przywitała mnie zaspana twarz.

– Przyjacielu? Masz to?

Przetarł oczy.

– Cześć, Torkil. Myślę, że twoja hipoteza jest prawdziwa.

– Znakomicie. Zostań z nami. – Spojrzałem na zebranych. – Oto, co zdarzyło się tu naprawdę.

Uruchomiłem zapis i komentowałem:



– Pan Ariston instaluje kamery Na razie wszystko się zgadza.

Przewinąłem godzi

– Teraz pani Koronowsky plądruje apartament w poszukiwaniu nieistniejących pluskiew. Na nieszczęście szuka ich także w pobliżu komputera, co może wyglądać jak podłożenie robala. Jak widzicie, istotnie zrobiła z mieszkania pobojowisko.

Kobieta spłoniła się. Z rumieńcem było jej do twarzy Policjanci zrobili głupie miny. Najbardziej krzywił się sierżant, który dopiero co stwierdził, że jej historyjka nie ma sensu.

Przewinąłem film.

– Powtórne odwiedziny prezesa, który słusznie postanowił posprzątać po poprzedniczce, bo wiedział, że widząc bałagan, domyślę się wizyty „włamywacza” i nie zdecyduję się na przelew! Nie byłoby dowodu winy! Sprawdza w goglach, jak wyglądało wnętrze przed interwencją, był tu wszak przedtem z tym samym ekwipunkiem… i voila, wszystko lśni! Swoją drogą dziękuję. Nie musiałem sam się męczyć. Nienawidzę sprzątania. – Mrugnąłem do niego. Patrzył na mnie jak bojowy mech przed oddaniem śmiertelnej salwy. – Teraz podkłada chip i wychodzi.

– No, ale… w takim razie… – sierżant wyraźnie stracił rezon – kto jest tym włamywaczem? Złodziejem?

Czas na ostatni akt.

– Zapraszam państwa bliżej.

Otworzyłem w komputerze okno poczty i odnalazłem numer konta, na które miałem wpłacić pieniądze. Rozwinąłem nowy plik tekstowy.

– Proszę o uwagę – podniosłem ręce jak prestidigitator – zamierzam przepisać powyższy numer. W tym momencie prezes Creators Club rzucił się do ucieczki.

– Ależ co pan! – krzyczeli szamoczący się z nim policjanci.

Przyprowadzili go do ekranu, trzymając za nadgarstki. W cichości ducha pogratulowałem sobie sprytu. Tak kumulowałem napięcie, żeby nie wytrzymał i próbował prysnąć. Dzięki temu mundurowi ostatecznie uwierzyli, że kobieta jest niewi

– Można? – spytałem niewi

Na ekranie pojawił się wężyk cyfr i liter.

– Teraz sprawdźcie, czy zrobiłem to poprawnie. Porównali ciągi. Pierwszy odezwał się sierżant. – Zrobił pan błąd w kilku miejscach.

Uśmiechnąłem się zjadliwie do Borgii.

– Cóż za zaskoczenie.

– Ale co to ma do rzeczy? – zdziwił się dowódca. – Będę te błędy popełniał w nieskończoność, dopóki nie zostanę odczarowany przez terapeutyczne tony muzyki pana prezesa.

– Nie rozumiem.

– Pozwoli pan?

Założyłem słuchawki na uszy jednego z policjantów.

– Harry – odezwałem się do małego okienka na holobrazie, z którego Norman przyglądał się nam z nieskrywanym rozbawieniem. – Puść ten kawałek.

Przez chwilę staliśmy w milczeniu. Sarah patrzyła na mnie z nadzieją. Zacisnąłem powieki, co znaczyło: „Wszystko będzie dobrze”. Ariston wyglądał jak hipopotam zamknięty w klatce bez wentylacji. Policjant zdjął mikrogłośniki.

– Bardzo pana proszę – położyłem rękę na jego ramieniu – niech pan spróbuje przepisać ten numer bezbłędnie.

Po kilku bezskutecznych próbach sierżant był przekonany.

– Jak to możliwe? – spytał.

Uśmiechnąłem się.

– Najlepiej wyjaśni to sam autor. Ja wiem tylko tyle, że był terapeutą w prestiżowym związku European Therapists, z którego został usunięty za eksperymenty nad programowaniem umysłu za pomocą impulsów dźwiękowych. Według analiz przeprowadzonych przez Novatronics – wskazałem Harry’ego – w muzyce, którą Ariston podkładał pod rozmowy Sary z wybranymi klientami, konkretnie te połączenia, które poprzedzały ożywienie i transakcję, były zawarte hipnotyczne treści powodujące, że osoba poddana transowi permanentnie myliła się podczas przepisywania numeru, zawsze w tych samych miejscach. Tuż po transakcji pani Koronowsky dzwoniła drugi raz, tym razem z muzyką odczarowującą. Nie było żadnego komputerowego wirusa, żadnego włamywacza, tylko hipnoza, czyli też rodzaj buga, ale implementujący się w głowie. Ariston dobierał ofiary bardzo stara

– A pa

– Niewi