Аннотация
Podporucznik Tadzio Jarzębski, piastujący stanowisko podkomisarza policji, punktualnie przybył na umówione miejsce. Najpierw zadzwonił, potem zapukał, a wreszcie przycisnął klamkę, wszystko jak się należy, zgodnie z regułami. Drzwi, oczywiście, okazały się otwarte.
– Można? – spytał grzecznie i wszedł do środka.
Denat odpowiedzi mu nie udzielił. Leżał na podłodze niewielkiej kawalerki, przysypany dużą ilością makulatury, i dobrze widoczne były tylko jego nogi, ale podporucznik Jarzębski miał już odrobinę doświadczenia i od razu wiedział, że te nogi nie żyją. Dotknął ich na wszelki wypadek, były jeszcze ciepłe, zawahał się, bystrym spojrzeniem obrzucił pokój i ujrzał roztrzaskany aparat telefoniczny. Zawahał się bardziej.
Nie pracował w wydziale zabójstw, tylko w przestępstwach gospodarczych, ale o pracy kumpli z wydziału zabójstw miał pojęcie i nie zamierzał im urozmaicać służbowej egzystencji. Z drugiej jednakże strony ten ciepły nieboszczyk mógł być jeszcze żywy...
Отзывы