Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 44 из 76



–Co z tym psem? – Michał w końcu nie wytrzymał.

–A co ma być? – Przewodnik Ramzesa, ratownik górski Dawid Skowronek, nie zrozumiał pytania.

–Jezu! – syknął wściekle Nawrocki. – Kręci się w kółko!

–Nie kręci się, tylko szuka tropu. Trzeba było sprowadzić nas wcześniej. Teraz nic ci nie poradzę… Sam mówiłeś, że wasz pies też nic nie znalazł.

–Dlatego prosiłem o pomoc ciebie. Twój Ramzes to specjalista od szukania ludzi. To powinien być dla niego pryszcz – irytował się Michał.

–Powinien – zgodził się Dawid, prowadząc psa przy nodze do samochodu zaparkowanego na poboczu.

–Przepraszam – zreflektował się komisarz. – Ściągam cię taki kawał drogi z urlopu i jeszcze mam pretensje.

157

–Spoko – mruknął tamten, nalewając psu wody. – Żałuję, że nie daliśmy rady. Moim zdaniem upłynęło za dużo czasu i ślad zapachowy jest za słaby. Może w ogóle już go nie ma – tłumaczył.

–Może… – Michał z irytacją szarpnął włosy.

–Posłuchaj – zwrócił się do niego Dawid – ślad zapachowy pozostaje, powiedzmy, przez trzy dni, i to w optymalnych warunkach. Wystarczy, że spadnie deszcz albo za dużo osób będzie się kręcić w pobliżu, i po ptakach – wyjaśniał. – To już półtora tygodnia od wypadku. Oczekujesz cudu.

–Nie mogę zrozumieć, dlaczego Nero nie złapał śladu – burknął ze złością Michał, myśląc o policyjnym psie tropiącym. – Był tutaj kilka godzin po wypadku. Powinien coś znaleźć.

–No co ty? – zdziwił się Skowronek. – Nic nie znalazł?

–Nie wiem. – Michał wzruszył ramionami. – Podobno leciał kawałek jak głupi, a za moment zawracał i znowu biegł, i tak w kółko.

–Gubił trop i szukał go od nowa? – zasugerował ratownik.

–Możliwe. Nie znam się na psach – powiedział, wzdychając ciężko, Nawrocki.

–Gubił trop przy asfalcie?

–Nie, odwrotnie. Łapał trop i gubił się już kilkanaście metrów w głąb lasu.

–Dziwne. – Dawid zapatrzył się w ciemną ścianę drzew. – Zrozumiałbym, gdyby zgubił ślad przy drodze, gdzie zaginiona mogła wsiąść do samochodu i odjechać…

–Nie mogła. Zaginiona została przejechana – wtrącił komisarz.

–Podaję przykład. – Dawid nie przejmował się zgryźliwością kolegi. Za dobrze i za długo się znali. – W odwrotnej sytuacji to dziwne. Pies powinien podjąć świeży ślad. Chyba że zrzucili ją w lesie kosmici. Z tego, co mówisz, wygląda to tak, jakby pojawiła się znikąd.

–Czy można oszukać psa? – Nawrocki w napięciu oczekiwał odpowiedzi.

–Teoretycznie tak – przyznał tamten. – Ale to trudne. Dobry pies potrafi spośród wielu zapachów odnaleźć ten właściwy.

–Rozumiem. – Nawrocki się zamyślił. Biorąc pod uwagę to, co usłyszał od kolegi, próbował znaleźć jakieś logiczne wyjaśnienie, ale nic nie przychodziło mu do głowy.

–Będę jeszcze potrzebny?

–Nie, dziękuję ci bardzo. – Michał ocknął się i uścisnął serdecznie rękę kolegi. – Nie zatrzymuję cię…

158

Wsiadł do samochodu i uruchomił silnik. Przypomniało mu się, że nie włączył dźwięku w telefonie. Zerknął na wyświetlacz. Miał kilka nieodebranych połączeń. Wszystkie od Edyty. Zaniepokojony wyjechał na asfalt i wybrał jej numer.

–Wreszcie! – Słyszał, jak odetchnęła z ulgą. – Już chciałam dzwonić na policję.

–Powiedzmy, że mnie to rozbawiło. – Michał się skrzywił.

–A nie miało. Naprawdę miałam zamiar szukać cię na posterunku – powiedziała. – Czytałeś dzisiejszą gazetę?

–Nie, a powinienem?

–Zaginęła dziewczyna. Lat szesnaście, włosy blond. Coś ci to mówi? – Rozmawiając z nim, patrzyła na zdjęcie w rozłożonej przed sobą gazecie.



–Będę u ciebie za pół godziny – oświadczył Nawrocki.

–Coś takiego! – zawołała Sara, zaglądając Edycie przez ramię.

Zaciekawił ją fragment rozmowy, który dotarł do jej uszu.

–Znasz ją? – zapytała Edyta, widząc zaskoczenie na twarzy dziewczyny. Miała nadzieję, że Sara na coś wpadła.

–Nie, ale wygląda zupełnie jak ta mała z plakatu. Wie pani…

–Tak, wiem. – Edyta straciła zainteresowanie.

–Ale to dziwne, nie? – ciągnęła jej pomocnica. – Najpierw znaleźli martwą dziewczynę w Brzezinach, a teraz następna tam zaginęła. Dobrze, że u nas dotąd spokój, co nie?

Edyta złożyła stara

3.

Nawrocki skierował się prosto na zaplecze. Kątem oka zauważył zaciekawione spojrzenie, jakie rzuciła mu dziewczyna obsługująca klientów, chociaż w żaden sposób nie zareagowała na jego obecność.

–Hej – powiedział miękko do Edyty. Siedziała za biurkiem z twarzą ukrytą w dłoniach. Długie włosy opadły jej na ramiona i plecy.

–Cześć. – Na jej ustach pojawił się nieśmiały uśmiech, ale oczy pozostały poważne. – Spójrz. – Przesunęła w jego kierunku otwartą gazetę.

Michał pochylił się nad ogłoszeniem. Rysopis poszukiwanej nastolatki był taki sam jak wszystkich poprzednich zaginionych.

159

–Nie ma jej od tygodnia – oznajmiła krótko Edyta, gdy Michał podniósł na nią wzrok.

–Muszę to zgłosić staremu – powiedział.

–Komendantowi?

–Nie… – zająknął się. – Mam znajomego, który pracuje w Komendzie Głównej – wybrnął gładko.

Właściwie powinien jej powiedzieć prawdę o sobie. Im szybciej to zrobi, tym mniej będzie bolało. Nie miał jednak odwagi zaryzykować. Wiedział, że Edyta zrozumie, tylko że to mogło trochę potrwać, a on nie miał czasu. Była mu potrzebna, jeśli chciał doprowadzić sprawę do końca.

–Poproszę, żeby zadziałał… – ciągnął. – W przeciwnym wypadku nikt nie kiwnie palcem, a morderca będzie dalej kryty z powodu turystów. I dalej będzie zabijał…

Edyta skinęła głową. Doskonale rozumiała, co miał na myśli. Radni gotowi byli zrobić zrzutkę i przemycić mordercę za granicę, byle Lipniowa nie splamił cień skandalu.

–Znalazłeś coś? – zapytała.

–Trudno powiedzieć. – Doskonale wiedział, o co pytała. – Muszę przyznać, że odwaliłaś kawał dobrej roboty. Mam kilka informacji, ale nie wiem, jak je interpretować… Sprawdziłem te zgony. Pozornie wszystko pasuje. – Podszedł i oparł się o biurko.

–Wiem… – mruknęła, podnosząc na niego oczy.

–Boję się, że na siłę szukam dowodów. – Michał bawił się kosmykiem jej włosów, okręcając długie pasmo wokół palców. – Na ogół szuka się dowodów i na ich podstawie tworzy teorię. A ja mam teorię i szukam dowodów. To niedobrze. – Westchnął.

–Ale masz coś?

–Hm… Porównując twoje ustalenia i czas zgonów, zauważyłem kilka zbieżności. Wypadki samochodowe zdarzyły się dość nagle. Twoja matka, Bartkowiak i dwie i

160

–Miałeś rację. Ta prawidłowość dotyczy także mojej rodziny – odpowiedziała smutno.

–Kolejne zgony to samobójstwa – Michał kontynuował, splatając ręce na piersiach. – Powieszenie, połknięcie tabletek nase