Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 16 из 76



–Wiele rzeczy – odparła ze spokojem Edyta. – Ale właściwie o co ci chodzi?

–O co?! – Tamta zacisnęła dłonie w pięści tak mocno, że długie karminowe paznokcie wbiły się w skórę. – Co to, kurwa, jest?! – Trzęsąc się z furii, wskazała na okno wystawowe.

–Masz coś przeciwko temu plakatowi? – zapytała beznamiętnie Edyta, krzyżując ramiona i spoglądając na nią wyzywająco.

–Żebyś wiedziała, że mam, ty pieprzona idiotko! Nikt nie powiesił tego gówna, tylko ty jak zwykle musiałaś się wyłamać! – Dźgała powietrze palcem, cały czas wskazując na plakat. – Nie daruję ci tego!

–A to ciekawe… – prawie zamruczała właścicielka księgarni, mrużąc oczy w chłodnym rozbawieniu. – Skoro jestem taką idiotką, to może wytłumaczysz panu komisarzowi, co masz przeciwko umieszczeniu w moim oknie wystawowym w moim sklepie informacji o tym, że ojciec poszukuje zaginionego dziecka? – Spojrzała wprost na Nawrockiego.

Tamta odwróciła się gwałtownie. Dopiero teraz zauważyła, że nie są same.

–Och, pan komisarz… – Wawrzecka błyskawicznie się opanowała, a jej twarz rozjaśnił uśmiech. – Proszę nie mówić, że interesuje się pan tą tak zwaną – uczyniła w powietrzu cudzysłów – literaturą?

–Sprowadziło mnie tu to samo co panią. – Michał wskazał na okno.

–Doprawdy? – Popatrzyła na niego uwodzicielsko, choć odniósł wrażenie, że przez chwilę w jej oczach pojawiła się niepewność.

–Co panią tak zbulwersowało w tym ogłoszeniu? – Przyglądał jej się uważnie.

–No cóż… Musi pan zrozumieć, że nasze miasteczko utrzymuje się z turystyki. – Daria oparła się o ladę, eksponując długie nogi. – Takie historie tylko odstraszają gości.

–Akurat pani nie powi

Doskonale zdawał sobie sprawę, że restauracja Wawrzeckiej nie miała konkurencji. W okolicy był tylko pub i też do niej należał. Dziwnym trafem wszystkie obiekty w centrum miasteczka były w posiadaniu kilku osób, które stara

56

Ci ludzie poza pracą nie utrzymywali ze sobą kontaktów. Nie mieli wspólnych interesów ani też tych samych znajomych, co już samo w sobie było zaskakujące. Nieruchomości należały od pokoleń do grupy osób prowadzących rodzi

–Rzeczywiście, interes idzie świetnie i chciałabym, żeby tak pozostało. Dlatego jestem tak zbulwersowana tym plakatem. Odstrasza ludzi. I nawet nas nie dotyczy! – prychnęła ze złością Wawrzecka nieświadoma toru, jakim podążały myśli policjanta.

–Skąd pani wie, że ta dziewczyna nie pochodzi stąd?

–To oczywiste. – Wzruszyła ramionami. – Gdyby pochodziła z Lipniowa albo chociaż z okolic, taka sprawa rozniosłaby się lotem strzały. Skoro to ktoś obcy…

–To nie powi

–Nie twierdzę, że nie jest mi przykro. – Daria zorientowała się po spojrzeniu, jakie rzucił jej komisarz, że się zagalopowała. – Nie chcę tylko, żeby komuś przyszło do głowy, że ta dziewczyna zaginęła w naszym miasteczku. Ludzie potrafią być okropni! – Wzdrygnęła się, udając niesmak. – Zaraz rozejdzie się plotka o seryjnym mordercy czy gwałcicielu i wszyscy na tym stracimy! Ludzie potrafią być tacy okropni… – powtórzyła, nie spuszczając wzroku z komisarza. Stała oparta biodrem o kontuar, ale zmieniła niezauważalnie pozycję w taki sposób, że sukienka się rozchyliła, ukazując wnętrze uda. Z

57



niezadowoleniem odnotowała, że Nawrocki nawet nie zerknął. Cały czas patrzył prosto na jej twarz, tylko kącik ust uniósł mu się kpiąco.

–To prawda. Ludzie potrafią być okropni. – Edyta z trudem powstrzymywała uśmiech.

Punkt dla gliniarza, pomyślała z uznaniem. Nie dal się nabrać na sztuczki Darii. Patrzyła ponad jej ramieniem wprost na komisarza. Ich spojrzenia skrzyżowały się na moment. Nawrocki spuścił na chwilę wzrok, by ukryć wesołość.

–Zdejmiesz to? – Daria odwróciła się tyłem do niego i popatrzyła na Edytę z nieskrywaną nienawiścią.

–Nie. Plakat zostanie tam gdzie jest – oświadczyła stanowczo właścicielka księgarni.

–Zobaczymy… – wycedziła cicho Wawrzecka. Odwróciła się na pięcie i skierowała do drzwi. Edyta nawet nie mrugnęła. Patrzyła nieustępliwie za Darią, gdy ta wychodziła na ulicę.

–A to wiedźma! – syknęła, kiedy już drzwi się zamknęły. – Takich jak oni nie obchodzi nic poza forsą… – zwróciła się do Michała, który spoglądał na nią w milczeniu.

–Oni? – powtórzył z ironią. Uniósł lekko brwi.

–O co chodzi? – Zdziwiona Edyta zmrużyła oczy.

–Jest pani jedną z najlepiej sytuowanych osób w Lipniowie… Powiedziałbym, że ci „oni” to również pani.

–Nie ma pan pojęcia, o czym mówi! – odparła zimno. – Jeśli nie ma pan więcej pytań i nic nie kupuje… – zawiesiła głos, dając Nawrockiemu do zrozumienia, że nie jest mile widziany. – Proszę wyjść! – Wskazała mu ostentacyjnie drzwi, gdy nie zareagował na aluzję.

–Do widzenia – pożegnał się uprzejmie. Wychodząc, spojrzał za siebie. Edyta stała nieruchomo.

Zaciśnięte kurczowo na ladzie blade dłonie drżały. Nie patrzyła za nim. Głowę odwróciła w bok, twarzy nie widział, gdyż przesłoniły ją włosy. Miał wrażenie, że zrobiła to celowo, by ukryć targające nią emocje. Nie rozumiał, czym tak wyprowadził ją z równowagi.

58

3.

Lidka z ulgą wysiadła z samochodu. Mimo działającej klimatyzacji woń skóry przyprawiała ją o mdłości, tak jak wiele i