Страница 65 из 84
— ...albo sto czterdzieści stopni poniżej zera - zgodził się wyższy wojskowy. -W tej sprawie zdaje się istnieć pewna rozbieżność, choć ja uważam, że możemy spokojnie przypisać ją jakiemuś błędowi technicznemu , ale faktem jest, że nie możemy nawet wysłać helikoptera prosto nad M25, nie uzyskując z niego pieczeni helikopterowej. Jakim sposobem chce mnie pan przekonać, że zabytkowy samochód przejechał tamtędy bez szwanku?
— Nie powiedziałem, że przejechał tamtędy bez szwanku -sprostował policjant, poważnie zastanawiający się nad opuszczeniem szeregów Policji Metropolitalnej i otwarciem interesu wraz z bratem, który właśnie rezygnował z pracy w Urzędzie Energii Elektrycznej i zamierzał założyć kurzą fermę. - Wybuchnął płomieniami. I po prostu jechał dalej.
— Czy pan poważnie spodziewa się, że uwierzymy... - zaczął
ktoś i
Wysoki, przenikliwy dźwięk, natarczywy i dziwaczny. Jakby tysiąca szklanych harmonik grających unisono,ale wszystkie trochę
* Byia to prawda. Nie istniał na Ziemi termometr, który można by przekonać, aby zarejestrował równocześnie +700° oraz -140°C; a taka właśnie panowała tam tempe-
fałszywie; jakby dźwięk molekuł powietrza zawodzących z bólu. I Fruuuuuu.
Nad ich głowami oto przepłynął, czterdzieści stóp nad ziemią, 5 zanurzony w ciemnoniebieskiej aureoli przechodzącej w czerwień ; na brzegach mały, biały skuter, a na nim kobieta w średnim wieku :.. w różowym hełmie motocyklowym i mocno do niej przytulony mężczyzna w płaszczu nieprzemakalnym oraz kasku w kolorze flu- 1oryzującej zieleni (skuter był zbyt wysoko, by ktokolwiek mógł zauważyć, że oczy mężczyzny są mocno zamknięte, ale jednak były). Kobieta wrzeszczała. To zaś, co wrzeszczała, brzmiało:
— Gerrrrro
* * *
Jedną z zalet Wasabi, którą Newton zawsze chętnie podkreślał, jest, że bardzo trudno powiedzieć, kiedy jest mocno uszkodzony. Newton zmuszony był do poprowadzenia Dicka Turpina poboczem, gdyż środek zaścielały połamane gałęzie.
— Przez ciebie upuściłam wszystkie karty na podłogę! Samochód wskoczył ponownie na jezdnię. Cichy głosik wydobywający się z wnęki na rękawiczki oznajmił:
— Ostre rżenie wyciśnienia oreju.
— Nigdy już nie zdołam ich uporządkować -jęknęła.
— Nie musisz — odrzekł Newton z odcieniem szaleństwa w głosie. — Po prostu podnieś jedną. Dowolną. To bez znaczenia, którą.
— Co chcesz przez to powiedzieć?
— No, jeśli Agnes mówi prawdę, a my powtarzamy wszystko to, co ona przepowiedziała, to dowolna karta wybrana w tej chwili musi odnosić się do sytuacji. To logiczne.
— To nonsens.
— Doprawdy? Posłuchaj, znalazłaś się właśnie tutaj, ponieważ ona to przepowiedziała. A czy pomyślała, co powiesz pułkownikowi? Jeśli uda nam się go zobaczyć, co oczywiście się nie uda.
—Jeśli będziemy rozsądni...
— Posłuchaj. Znam takie miejsca. Mają ogromnych strażników wyrzeźbionych z drzewa pilnujących bram, Anathemo, i mają oni białe hełmy i prawdziwe karabiny, rozumiesz, które strzelają prawdziwymi pociskami zrobionymi z prawdziwego ołowiu, które potrafią wleźć prosto w ciebie, obrócić się i wyjść tą samą drogą, nim zdążysz powiedzieć: “Przepraszam bardzo, mamy powody przypuszczać, że trzecia wojna światowa ma wybuchnąć w najbliższej chwili i że to przedstawienie ma się zacząć właśnie tutaj", a wtedy pojawiają się poważni ludzie w garniturach z wypukłościami pod marynarkami, którzy zabierają cię do małego pokoju bez okien i zadają ci pytania w rodzaju: czy jesteś obecnie lub też byłaś kiedykolwiek członkiem lewicowej organizacji wywrotowej w rodzaju każdej z brytyjskich partii politycznych. I...
—Jesteśmy prawie na miejscu.
— Popatrz, tu są bramy i płoty z drutu kolczastego i wszystko i
— Uważam, że stajesz się nadmiernie podniecony — powiedziała spokojnie Anathema, podnosząc ostatnią kartę z podłogi samochodu.
— Nadmiernie podniecony? Nie! Bardzo spokojnie zaczynam się martwić o to, że ktoś może mnie zastrzelić!
—Jestem pewna, że gdybyśmy mieli zostać zastrzeleni, Agnes wspomniałaby o tym. W takich sprawach ona jest bardzo dobra. -Zaczęła w roztargnieniu tasować karty z proroctwami. — Wiesz -powiedziała, stara
— “Daily Maił". List z Ameryki. Eee, trzeciego sierpnia — po-
wiedział Newton. - Zaraz po relacji o tej kobiecie w Worms w Ne-brasce, która nauczyła swą kaczkę grać na akordeonie.
— Mm — powiedziała Anathema, rozkładając na kolanach karty tekstem do dołu.
A więc komputery są narzędziem Szatana?, pomyślał Newton. W to mógł uwierzyć bez trudu. Komputery musiały być czyimś narzędziem, a on był pewien tylko tego, że tym kimś nie był on.
Wóz szarpnąwszy, zatrzymał się.
Baza lotnicza wyglądała na dość sponiewieraną. Szereg wielkich drzew leżało przewróconych koło wejścia i kilku ludzi za pomocą koparki próbowało je usunąć. Wartownik patrzył na to bez zainteresowania, ale odwrócił się i chłodnym wzrokiem zmierzył samochód.
— W porządku — oświadczył Newton. — Wyciągnij kartę.
3001. Za Gniezdem Orła upadł ogromny Jasień[77].
— Czy to wszystko?
— Tak. Zawszeuważaliśmy, że to ma się jakoś do rewolucji rosyjskiej. Jedź dalej tą drogą i skręć w lewo.
Zakręt wyprowadził ich na wąską dróżkę; po jej lewej stronie znajdował się płot z drutu otaczający bazę.
— A teraz zatrzymaj się tutaj. Wozy często się tu zatrzymują i nikt na to nie zwraca uwagi - powiedziała Anathema.
— Co to za miejsce?
— To lokalna dróżka kochanków.
— Czy to dlatego wydaje się, że ma gumową nawierzchnię?
Przespacerowali się sto jardów ocienioną żywopłotem ścieżką, aż dotarli do jesionu. Agnes miała rację. Był całkiem duży. Upadł dokładnie w poprzek płotu.
Siedział na nim wartownik, paląc papierosa. Był Murzynem. Newton zawsze miał poczucie winy w obecności czarnych Amerykanów, na wypadek, gdyby chcieli go obwinie za dwieście lat handlu niewolnikami. j
Gdy się zbliżyli, wartownik wstał, a po chwili rozluźnił się.
— O, cześć, Anathemo - powiedział.
— Cześć, George. Okropną mieliśmy burzę, prawda?
—Jasne.
Poszli przed siebie. Patrzył za nimi, aż znikli mu z oczu.
— Znasz go? — spytał Newton z wymuszoną niedbałością.
— Ależ oczywiście. Czasem niektórzy z nich przychodzą do nas do pubu. Dość mili ludzie i bardzo czyści.
— Czy strzeliłby do nas, gdybyśmy weszli do środka?
— Zapewne groźnie wymierzyłby w nas broń - przyznała Anathema.
— To mi wystarczy. Więc co proponujesz?
— No, Agnes musiała coś wiedzieć. Przypuszczam więc, że mamy po prostu zaczekać. Nie jest już tak źle, gdy wiatr przycichł.
— Och. - Newton popatrzył na chmury gromadzące się nad horyzontem. - Dobra, stara Agnes - powiedział.
* * *
Adam wytrwale pedałował wzdłuż drogi, Pies biegł obok i od czasu do czasu z czystego podniecenia próbował _ ugryźć jego tylną oponę.
Rozległ się klaszczący dźwięk i Pepper wyjechała ze ścieżki swego domu. Rower Pepper zawsze można było odróżnić. Uznała, że znacznym jego ulepszeniem jest kawałek tektury sprytnie przymocowany żabkami do wieszania bielizny obok koła. Koty nauczyły się wykonywać manewr mijania, gdy była jeszcze o dwie ulice dalej.
— Kalkuluję sobie, że możemy pojechać na skróty przez Dro-vers Lane, a potem przez Roundhead Woods — powiedziała Pepper.
— Tam pełno błota — sprzeciwił się Adam.
— Zgadza się - odrzekła nerwowo Pepper. - Tamtą stroną jest pełno błota. Musimy pojechać koło kopalni kredy. Tam zawsze sucho z powodu kredy. A potem koło fermy od ścieków.