Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 31 из 87

Dwaj dokerzy przeciągali liny pod podłużnym obiektem na platformie dużej ciężarówki. Trzeci odwrócił się i pozdrowił gestem nadchodzącego operatora dźwigu.

– Cześć, Takeo – zawołał. – Pływałeś już na okręcie podwodnym?

Zdezorientowany Yoshida dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że obiekt na ciężarówce to mały pojazd głębinowy.

– Takagi powiedział, że jak załadujemy to na pokład, kończymy zmianę – ciągnął doker bez jednego przedniego zęba. – Załatwmy to i chodźmy na piwo.

Yoshida wskazał ręką pojazd głębinowy.

– Jest zabezpieczony?

– Wszystko gotowe – odpowiedział drugi doker. Miał dziewiętnaście lat i pracował w porcie dopiero od kilku tygodni.

Parę metrów dalej stał krępy łysy mężczyzna i obserwował scenę przy trapie. Groźnie wygląda, pomyślał Yoshida. Nieraz brał udział w rozróbach w pobliskich portowych barach i potrafił rozpoznać, kto jest prawdziwym twardzielem, a kto tylko udaje. Ten nie udaje, ocenił.

Pomyślał o smaku zimnego piwa Sapporo, wspiął się po wysokiej drabince do kabiny dźwigu i odpalił silnik Diesla. Manipulując wprawnie dźwigniami, obrócił ramię żurawia, opuścił hak i zatrzymał go tuż nad pojazdem głębinowym. Dwaj dokerzy szybko przyczepili dwie liny i dali Yoshidzie znak, że może podnosić. Operator delikatnie przesunął dźwignię kołowrotu, gruba lina żurawia naprężyła się i zaczęła nawijać na bęben za kabiną. Yoshida uniósł wolno dwudziestoczterotonową łódź na wysokość piętnastu metrów. Zaczekał, aż przestanie się obracać, i skierował ją nad pokład rufowy „Baekje".

Nagle wyczuł, że coś jest nie tak. Jedna z lin opasujących kadłub pojazdu głębinowego została źle umocowana, rufa wysunęła się z pętli i opadła w dół. Łódź podwodna zawisła pionowo na linie biegnącej wokół dziobu. Yoshida wstrzymał oddech. Przez moment wydawało się, że biała metalowa kapsuła ustabilizuje się w powietrzu. Ale zanim Yoshida zdążył się ruszyć, rozległ się głośny trzask pękającej liny i pojazd głębinowy runął na nabrzeże. Wylądował na rufie, złożył się jak akordeon i przewrócił na bok.

Yoshida skrzywił się na myśl o awanturze, jaką zrobi mu Takagi, i wypełnianiu dokumentów ubezpieczeniowych. Na szczęście nikt nie został ra

Trzyosobowy pojazd głębinowy Shinkai miał zmiażdżoną część rufową i nie nadawał się do użytku. Wrócił do Centrum Badań i Technologii Morskich, gdzie naprawiano go przez trzy miesiące, zanim odzyskał sprawność. Dwaj dokerzy nie mieli tyle szczęścia. Choć nie zostali zwolnieni z pracy, nie pojawili się następnego dnia w porcie. Yoshida już nigdy ich nie zobaczył.

Dwadzieścia godzin później czterysta kilometrów dalej na południowy zachód amerykański odrzutowiec pasażerski wylądował w nowoczesnym Międzynarodowym Porcie Lotniczym Kansai w Osace i podkołował do budynku terminalu. Dirk wyszedł z samolotu i się przeciągnął. Miał ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu, z ulgą więc wstał z ciasnego fotela, w którym tylko dżokejowi byłoby wygodnie. Przeszedł szybko przez punkt kontroli celnej i znalazł się w zatłoczonym terminalu pełnym biznesmenów spieszących się do samolotów. Zatrzymał się na chwilę i odnalazł wzrokiem kobietę, której szukał. Jego siostra bliźniaczka o imieniu Summer miała metr osiemdziesiąt wzrostu i ognistorude włosy do ramion. Górowała nad tłumem czarnowłosych Japończyków jak latarnia morska. Na widok brata w jej perłowoszarych oczach pojawił się błysk radości. Uśmiechnęła się szeroko i przywołała go gestem.

– Witaj w Japonii – powiedziała i przytuliła Dirka. – Jaki miałeś lot?

– Czułem się jak w skrzydlatej puszce sardynek.

– Więc będzie ci wygodnie na koi w kajucie „Sea Rovera", którą ci zarezerwowałam – roześmiała się.

– Bałem się, że jeszcze cię tu nie będzie – powiedział, gdy odebrał bagaż i poszli na parking.

– Kiedy kapitan Morgan dostał od Rudiego wiadomość, że mamy przerwać badania skażenia morza wzdłuż wschodniego wybrzeża Japonii, żeby pomóc w pilnej operacji poszukiwawczej, zareagował natychmiast. Na szczęście pracowaliśmy niedaleko Sikoku, więc udało nam się przypłynąć do Osaki dziś rano.





Podobnie jak Dirk, Summer od dziecka kochała morze. Po studiach w Instytucie Scrippsa dołączyła do brata w NUMA, którą kierował teraz ich ojciec. Była równie uparta i zaradna jak jej bliźniak, ceniono ją za wiedzę i umiejętności praktyczne i wszędzie zwracała na siebie uwagę atrakcyjnym wyglądem.

Poprowadziła Dirka wzdłuż rzędu zaparkowanych samochodów i zatrzymała się przy małym pomarańczowym suzuki.

Dirk popatrzył na subkompaktowy pojazd.

– O nie, tylko nie to – powiedział ze śmiechem. – Nie zmieszczę się.

– Pożyczony od kapitanatu portu. Zaskoczy cię.

Dirk włożył swoje rzeczy do miniaturowego bagażnika, potem otworzył lewe drzwi i przygotował się do zwinięcia w kłębek na siedzeniu pasażera. Ku jego zdumieniu, wnętrze samochodziku z kierownicą po prawej stronie okazało się całkiem przestro

Turkusowy statek badawczy NUMA był trochę nowszą i większą wersją „Deep Endeavora". Wzrok Dirka przyciągnął lśniący jaskrawopomarańczowy pojazd głębinowy „Starfish" na pokładzie rufowym.

– Witamy na pokładzie, Dirk – zadudnił gruby głos Roberta Morgana.

Potężny brodaty kapitan „Sea Rovera" miał imponujące doświadczenie zawodowe. Dowodził w życiu wszystkim, od holownika na Missisipi po saudyjski tankowiec. Teraz miał wysoką emeryturę i pracował w NUMA z zamiłowania do podróży. Był dobrze zorganizowanym i podziwianym przez załogę szefem, który przywiązywał wagę do szczegółów.

Po ulokowaniu bagażu Dirka poszli we troje do kabiny konferencyjnej przy sterburcie, skąd przez bulaje rozciągał się widok na port w Osace. Dołączył do nich pierwszy oficer Tim Ryan, kościsty mężczyzna o niebieskich oczach. Dirk nalał sobie kawy, żeby odzyskać energię po długim locie. Morgan od razu przeszedł do rzeczy.

– Powiedz nam coś o tej pilnej operacji poszukiwawczej. Gu

Dirk opowiedział o wydarzeniach na Yunasce, o wydobyciu korpusu bomby z wraka 1-403 i o tym, czego się dowiedział o misji okrętu podwodnego.

– Kiedy Hiram Yaeger przeglądał dokumenty japońskiej marynarki woje

– Co się z nim stało? – zapytała Summer.

– Właśnie tego musimy się dowiedzieć. Yaeger nie znalazł żadnych informacji o ostatecznym losie 1-411 poza tą, że okręt nie zjawił się w punkcie tankowania w pobliżu Singapuru i przypuszczalnie zaginął na Morzu Południowochińskim. Skontaktowałem się z St. Julienem Perlmutterem, który poszedł krok dalej i dotarł do protokołu z oficjalnego dochodzenia japońskiej marynarki woje

– I my mamy odnaleźć 1-411 – podsumował Morgan.

Dirk przytaknął.