Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 27 из 87

– Zadzwoń i śpij – powiedział.

Kiedy telefonowała do laboratorium, poszedł do kuchni, żeby sprawdzić, czy będzie miała co jeść. Dlaczego samotne kobiety zawsze mają w domu mniej jedzenia niż samotni mężczyźni, zastanawiał się, zajrzawszy do skąpo zaopatrzonej lodówki.

– Wspaniała wiadomość – dobiegł go głos Sary. – Wyniki wszystkich testów są ujemne. Nikt nie ma ospy.

– To rzeczywiście wspaniała wiadomość – przyznał po powrocie do pokoju. – Przed wyjazdem na lotnisko zawiadomię kapitana Burcha.

Ścisnęła jego dłoń.

– Kiedy się zobaczymy?

– To tylko krótka podróż do centrali. Zanim się obejrzysz, będę z powrotem.

– Mam nadzieję.

Zaczęły jej opadać powieki. Dirk pochylił się nad nią i lekko pocałował w czoło. Kiedy się wyprostował, już spała.

Dirk spał w czasie lotu i obudził się wypoczęty, gdy tuż po ósmej rano koła odrzutowca NUMA dotknęły ziemi w Międzynarodowym Porcie Lotniczym imienia Ronalda Reagana w Waszyngtonie. Przy terminalu rządowym stał samochód, który zostawiła mu agencja. Wyjechał z parkingu w lekkiej mżawce i popatrzył w kierunku starego hangaru za jednym z pasów startowych. Wiedział, że ojca nie ma w kraju, ale miał ochotę odwiedzić kryjówkę Pitta seniora i podłubać przy jednym z zabytkowych aut, które tam stały. Najpierw obowiązek, potem przyjemność, powiedział sobie i wyjechał z lotniska.

Skierował się na północ George Washington Memorial Parkway i jechał wzdłuż rzeki. Minął Pentagon i wkrótce skręcił w kierunku wysokiego zielonego budynku ze szkła, w którym mieściła się centrala NUMA. Przejechał przez punkt kontrolny dla personelu i zaparkował w podziemnym garażu. Otworzył bagażnik, zarzucił na ramię torbę podróżną i wjechał windą pracowniczą na dziesiąte piętro, gdzie wszedł do labiryntu buczących cicho komputerów.

Na wyposażenie Centrum Danych Oceanograficznych NUMA przeznaczono kwotę, której mógłby pozazdrościć agencji każdy dyktator z krajów Trzeciego Świata. Sieć komputerowa była cudem techniki i największym na świecie bankiem danych oceanograficznych. Z setek miejsc na wszystkich morzach świata nadchodziły nieprzerwanie drogą satelitarną dane w czasie rzeczywistym o pogodzie, prądach i temperaturach, dając obraz stanu mórz w skali globalnej. Łączność z największymi placówkami naukowymi zapewniała informacje o prowadzonych na morzach badaniach geologicznych i biologicznych oraz o inżynierii i technologii morskiej.

Szef centrum komputerowego siedział przy konsoli w kształcie podkowy. W jednej ręce trzymał pączka, drugą stukał w klawiaturę. Hiram Yaeger wyglądał jak uczestnik koncertu Boba Dylana. Był chudy, długie siwe włosy wiązał w kucyk, nosił sprane levisy, biały T-shirt i zniszczone kowbojskie buty. Ale mieszkał z żonąeksmodelką w eleganckiej rezydencji i jeździł bmw serii 7. Spojrzał na Dirka znad okularów w drucianej oprawce i na jego chłopięcej twarzy pojawił się przyjazny uśmiech.

– Młody pan Pitt.

– Cześć, Hiram. Co słychać?

– Nie rozwaliłem swojego samochodu i nie roztrzaskałem służbowego helikoptera, więc wszystko gra – zażartował Yaeger. – A przy okazji, czy nasz szanowny dyrektor już wie o stracie śmigłowca?

– Wie. Ale że jest jeszcze z Alem na Filipinach, jakoś to przełknął.

– Mieli pełne ręce roboty z toksycznym wyciekiem w pobliżu Mindanao – odrzekł Yaeger. – Czemu zawdzięczam ten zaszczyt, że złożyłeś mi wizytę?

Dirk się zawahał.

– Chodzi o twoje córki – rzekł wreszcie. – Chciałbym je gdzieś zabrać.

Yaeger zbladł. Miał dwie córki bliźniaczki, które kończyły właśnie prywatną szkołę średnią. Były jego dumą i radością. Przez siedemnaście lat skutecznie odstraszał każdego adoratora dziewczynek. Nie daj Boże, żeby zawrócił im w głowach przystojny i szarmancki Dirk.

– Spróbuj wymówić przy mnie ich imiona, to tak cię załatwię, że nie wypłacisz się do końca życia – ostrzegł Yaeger.

Dirk wybuchnął śmiechem. Znał czuły punkt Hirama. Komputerowy geniusz złagodniał i uśmiechnął się szeroko.

– Dobra, zostawmy dziewczynki w spokoju – powiedział Dirk. – Chciałbym zająć tobie i Max chwilę przed spotkaniem z Rudim.

Yaeger skinął głową.

– Na to mogę się zgodzić.





Skończył pączka i przebiegł palcami obu rąk po klawiaturze.

Max nie była jego koleżanką, lecz systemem sztucznej inteligencji w formie obrazu holograficznego. Yaeger stworzył ją na podobieństwo swojej żony Elsie, żeby pomagała mu przeszukiwać ogromne bazy danych. Na platformie naprzeciwko konsoli pojawiła się atrakcyjna kobieta o kasztanowych włosach i zielonych oczach. Miała na sobie skąpy top odsłaniający pępek i krótką skórzaną spódniczkę.

– Witam panów – mruknął trójwymiarowy obraz zmysłowym głosem.

– Cześć, Max. Pamiętasz Dirka Pitta juniora?

– Oczywiście. Miło cię widzieć, Dirk.

– Dobrze wyglądasz, Max.

– Wyglądałabym lepiej, gdyby Hiram przestał mnie ubierać w ciuchy Britney Spears – odrzekła i przesunęła dłońmi wzdłuż bioder.

– W porządku. Jutro będzie Prado – obiecał Yaeger.

– Dzięki.

– Czego chciałbyś się dowiedzieć od Max? – zapytał Yaeger.

Dirk spoważniał.

– Max, co możesz mi powiedzieć o japońskich eksperymentach z bronią chemiczną i biologiczną w czasie II wojny światowej?

Udzielenie odpowiedzi wymagało przeszukania tysięcy baz danych. Yaeger nie ograniczył zbiorów do oceanografii, lecz połączył komputerową sieć NUMA z różnymi źródłami informacji, od Biblioteki Kongresu do Komisji

Papierów Wartościowych. Max stworzyła z ogromnej ilości danych zwięzły skrót.

– Japońscy wojskowi prowadzili eksperymenty z bronią chemiczną i biologiczną już przed drugą wojną światową. Zaczęli w okupowanej Mandżurii po zajęciu północno-wschodnich Chin w 1931 roku. W całym regionie powstały liczne ośrodki badawcze zamaskowane jako tartaki i i

– Czytałem o jednostce 731 – wtrącił Dirk. – Niektóre z ich eksperymentów zaszokowałyby nazistów.

– Lista zarzutów stawianych Japończykom, a zwłaszcza jednostce 731, jest bardzo długa. Chińskim więźniom, a nawet niektórym alianckim jeńcom woje

Yaeger pokręcił głową.

– Wstrząsające. Mam nadzieję, że sprawcy zapłacili za swoje zbrodnie.

– W większości nie – zaprzeczyła Max. – Prawie wszyscy odpowiedzialni za eksperymenty z bronią chemiczną i biologiczną uniknęli oskarżenia o zbrodnie woje

– Z krwią na rękach – mruknął Dirk.

– Nikt nie wie tego na pewno, ale eksperci oceniają, że w latach trzydziestych i czterdziestych w wyniku japońskich eksperymentów z bronią chemiczną i biologiczną straciło życie co najmniej dwieście tysięcy Chińczyków. Duży procent ofiar to byli niewi