Страница 22 из 87
– Ale obecność wojsk amerykańskich zapewnia nam bezpieczeństwo – zaprotestował Kim.
Twarz Kanga wykrzywił złowrogi uśmiech.
– Pozwolę sobie przypomnieć, że obecne stanowisko zawdzięcza pan moim wpływom i pieniądzom – wycedził, ledwie powstrzymując wściekłość.
Rhee i Won Ho skulili się na krzesłach i ponuro skinęli głowami. Wiedzieli, że ich kariera polityczna byłaby skończona, gdyby media dowiedziały się, że przez lata brali łapówki.
– Załatwimy to – zgodził się potulnie Won Ho.
Gniew Kanga nie zrobił jednak wrażenia na Kimie. Polityk energicznie pokręcił głową.
– Przykro mi, ale nie mogę poprzeć rezolucji, która narazi nasz kraj na niebezpieczeństwo. Nie będę głosował za jej przyjęciem.
Spojrzał pogardliwie na swoich kolegów.
W pokoju znów zapadła cisza. Pojawili się służący, żeby sprzątnąć stół. Kang nachylił się do jednego z nich i szepnął mu coś do ucha. Służący szybko wyszedł. Po chwili otworzyły się boczne drzwi i do jadalni weszli dwaj potężnie zbudowani ochroniarze. Podeszli do Kima, chwycili go pod pachy i postawili na nogi.
– Co to ma znaczyć?! – wrzasnął.
– Nie będę dłużej znosił twojej głupoty – odrzekł chłodno Kang i skinął na ochroniarzy.
Wywlekli opierającego się Kima na balkon nad urwiskiem. Obrzucał ich wyzwiskami i żądał, żeby go puścili, ale nie reagowali na protesty. Rhee i Won Ho patrzyli z przerażeniem, jak ochroniarze podnoszą ich kolegę i wypychają za balustradę.
Po chwili rozległ się głuchy odgłos ciała lądującego na plaży w dole i krzyki Kima ucichły. Ochroniarze wrócili spokojnie do jadalni. Kang wypił łyk wina i odezwał się do swoich ludzi:
– Zabierzcie go do Seulu, ułóżcie ciało na ulicy w pobliżu jego domu i upozorujcie wypadek drogowy.
Kiedy ochroniarze wyszli, spojrzał na wstrząśniętych polityków.
– Zostaniecie na deserze, prawda? – zapytał z lodowatą uprzejmością.
Kang patrzył przez okno jadalni, jak Rhee i Won Ho wchodzą na jacht. Ciało Kima zawinięte w brązowy koc rzucono bezceremonialnie na pokład i przykryto brezentem. Jacht odbił od brzegu i rozpoczął osiemdziesięciokilometrową podróż w górę rzeki do Seulu.
Kang odwrócił się na odgłos kroków w pokoju. Podszedł do niego chudy czarnowłosy mężczyzna w znoszonym niebieskim garniturze, niemodnym krawacie i białej wykrochmalonej koszuli. Asystent administracyjny Kanga nie wyglądał imponująco, ale był bardzo przydatny.
– Spotkanie się udało? – zapytał.
– Tak, Kwan. Rhee i Won Ho poprą naszą inicjatywę wycofania wojsk amerykańskich. Szkoda, że musieliśmy wyeliminować Kima, ale przestał być lojalny. Jego śmierć będzie ostrzeżeniem dla tamtych dwóch.
– To była słuszna decyzja. Wieczorem przypłynie kurier po prototypowy chip do układów sterowania pociskami rakietowymi, który skończyliśmy testować w naszej fabryce półprzewodników. Chciałby pan przekazać jakąś wiadomość?
Kang i jego mocodawcy w Korei Północnej korzystali z kurierów, którzy przewozili z Południa informacje, technologie i kontrabandę. Choć do przesyłania danych najlepszy był Internet, wciąż istniała potrzeba bezpośredniego kontaktu, żeby przekazać jakiś przedmiot. Agent w zniszczonym sampanie przebrany za starego rybaka nie wzbudzał podejrzeń załóg kutrów patrolowych w strefie zdemilitaryzowanej i bez przeszkód docierał do rezydencji Kanga.
– Tak, możemy przekazać, że w ciągu najbliższych kilku tygodni w Zgromadzeniu Narodowym odbędzie się głosowanie nad rezolucją o wycofaniu wojsk amerykańskich i że robimy postępy w sprawie jej przyjęcia. Organizowane przez nas protesty studenckie nabierają rozmachu, a nasi ludzie w mediach będą podsycać zainteresowanie opinii publicznej zabójstwem popełnionym przez amerykańskiego lotnika – odrzekł Kang z krzywym uśmiechem. – Nasz plan okazał się bardzo dobry. Pozostaje pytanie, czy zdążymy wykorzystać sytuację do zrealizowania projektu „Chimera". Jakie są ostatnie wiadomości z laboratorium?
– Bardzo obiecujące. Zespół badawczy zakończył analizę wyników testu na Aleutach i potwierdził, że wirus uaktywnił się podczas lotu pocisku rakietowego. W dodatku rozpylona substancja pokryła większy obszar, niż przewidywano. Inżynierowie pracujący przy projekcie są przekonani, że system dyspersyjny zapewni powodzenie operacji.
– Pod warunkiem, że zdołamy stworzyć wystarczającą ilość wirusa. Szkoda, że na okręcie podwodnym 1-403 ocalała tylko jedna bomba.
– Nieprzewidziana trudność. Większość wydobytego czy
– Z drugiego japońskiego okrętu podwodnego – powtórzył Kang. – To było zaskakujące odkrycie, że zatopiono niejeden, lecz dwa okręty z zabójczym ładunkiem. Kiedy zacznie się operacja?
– Najpierw trzeba zlokalizować okręt. „Baekje" jest w drodze do Jokohamy po pojazd podwodny potrzebny do prac na dużych głębokościach. Przewidujemy, że samo wydobycie ładunku potrwa około dwóch dni, a cała operacja mniej więcej dziesięć.
– A co z Tongju?
– Wejdzie na nasz statek w Jokohamie i zostanie na pokładzie do końca operacji.
Kang zatarł ręce.
– Wszystko idzie dobrze, Kwan. Naciski na Amerykanów wkrótce wzrosną, a „Chimera" zada im dodatkowy cios. Musimy się przygotować do ofensywy i odnowy kraju pod naszym sztandarem.
– W nowej Korei zajmie pan wysokie stanowisko – powiedział Kwan.
Kang znów spojrzał za okno. Tuż za rzeką Han-gang rozciągały się aż po horyzont wzgórza jego ojczyzny.
– Czas odzyskać nasz kraj – mruknął cicho.
Kwan ruszył do drzwi. W progu przystanął i się odwrócił.
– Jest jeszcze jedna sprawa związana z projektem „Chimera".
Kang skinął głową na znak, by mówił dalej.
– Helikopter zestrzelony na Aleutach wystartował z amerykańskiego statku badawczego Narodowej Agencji Badań Morskich i Podwodnych. Nasi ludzie zameldowali, że piloci zginęli, co potwierdziły także lokalne media na Alasce w pierwszych doniesieniach o katastrofie śmigłowca. Ale nasz terenowy zespół operacyjny w Stanach, który monitorował reakcję Amerykanów na nasz test, zameldował, że pilot helikoptera, dyrektor projektów specjalnych NUMA, nazwiskiem Pitt, i jego partner przeżyli wypadek.
– To bez znaczenia – odparł Kang.
Kwan odchrząknął nerwowo.
– Kazałem naszym ludziom śledzić Pitta. Wrócił do Seattle. Dwa dni później pilotów NUMA widziano w łodzi, która kierowała się do rejonu zatonięcia 1-403.
– Co?! To niemożliwe! – wykrzyknął Kang. Z wściekłości nabrzmiała mu żyła na czole. – Skąd wiedzieli o naszych działaniach?
– Też tego nie rozumiem. Ale to profesjonaliści. Może ktoś zauważył, jak wydobywaliśmy ładunek z wraku, i po prostu sprawdzali, czy nie kręcą się tam szabrownicy. Albo to zwykły przypadek. Mogli prowadzić jakieś badania w tym rejonie.
– Możliwe. Ale nie możemy dopuścić do zdemaskowania naszego projektu. Niech nasi ludzie zajmą się nimi.
– Rozumiem. Zaraz to załatwię – odrzekł Kwan i wyszedł z pokoju.
15
Aztekowie ze środkowego Meksyku nazywali to Wielkim Trądem. Śmiertelna choroba pojawiła się jakiś czas po przybyciu Hernando Cortesa i jego oddziałów w 1518 roku. Niektórzy uważają, że przywlókł ją z Kuby i
Nikt nie wie, skąd pochodzi Variola major, ale zabójczy zarazek, znany lepiej jako wirus ospy, był sprawcą wielu tragedii na całym świecie. Choć epidemie ospy zdarzały się już w starożytnym Egipcie, choroba jest uważana za plagę Ameryk, gdzie spowodowała najwięcej zgonów wśród podatnych na zarażenie rdze