Страница 14 из 135
Wilhelm miał minę zakłopotaną.
— W owym momencie były to myśli odpowiednie dla cesarza —rzekł wymijająco.
Hubertyn spojrzał nań podejrzliwie.
— Ach tak. Ale ty nie wierzysz w nie naprawdę, czyż nie mam racji?
— Opowiadaj dalej —rzekł Wilhelm —opowiedz, jak wymknąłeś się tym psom.
— O tak, Wilhelmie, to są psy. Wściekłe psy. Zdarzyło mi się zmagać z samym Bonagratią, czy wiedziałeś?
— Ależ Bonagratia z Bergamo trzyma z nami!
— Teraz, kiedy jakże długo doń przemawiałem. Wtedy dopiero przekonał się i zaprotestował przeciwko Ad conditorem canonum.I papież uwięził go na rok.
— Słyszałem, że teraz bliski jest jednemu z moich przyjaciół z kurii, Wilhelmowi Ockhamowi.
— Niewiele go znam. Nie podoba mi się. To człowiek bez żaru, wszystko u niego z głowy, nic z serca.
— Ale to nie lada głowa.
— Być może, i zaprowadzi go do piekła.
— Zatem spotkam go tam i będziemy dyskutować nad logiką.
— Zamilcz, Wilhelmie —rzekł Hubertyn uśmiechając się z żywym afektem —ty jesteś lepszy od twoich filozofów. Gdybyś jeno zechciał…
— Cóż takiego?
— Kiedy widzieliśmy się po raz ostatni w Umbrii? Pamiętasz? Właśnie wylizałem się z chorób dzięki orędownictwu tej cudownej niewiasty… Klary z Montefalco… —szepnął z promie
— Lecz to święte przedsięwzięcie, do którego mnie zachęcałeś, znaczyło posłać na stos Bentiwengę, Jacoma i Giova
— Swoją przewrotnością bezcześcili jej pamięć. Ty zaś byłeś inkwizytorem!
— I wtenczas właśnie poprosiłem o uwolnienie od tego ciężaru. Ta historia nie podobała mi się. Szczerze też powiem, że nie podobał mi się sposób, w jaki nakłoniłeś Bentiwengę do wyznania błędów. Udałeś, że wstępujesz do jego sekty, jeśli jakaś sekta była, wyłudziłeś jego sekrety i nakazałeś go uwięzić.
— Tak przecież walczy się z nieprzyjaciółmi Chrystusa! Byli to kacerze, pseudoapostołowie, śmierdzieli siarką brata Dulcyna!
— Byli przyjaciółmi Klary.
— Nie, Wilhelmie, nie okrywaj ani skrawkiem cienia pamięci Klary!
— Ale widywano ich przy niej…
— Byli to minoryci, utrzymywali, że są duchownikami, a byli braćmi wspólnoty! Lecz jak wiesz, w toku śledztwa stało się jasne, że Bentiwenga z Gubbio ogłosił się apostołem, a potem wraz z Giova
— Byli minorytami, których umysły gorzały od tych samych wizji, co umysł Klary, a często granica między zachwyceniem wizji i szaleństwem grzechu jest prawie niedostrzegalna —odrzekł Wilhelm.
Hubertyn ścisnął mu dłonie i oczy znowu zaszły mu łzami.
— Nie powiadaj tego, Wilhelmie. Jakże możesz mylić moment zachwyconej miłości, która pali ci trzewia wonią kadzidła, z rozpasaniem zmysłów, o których wiesz, że z siarki? Bentiwenga nakłaniał do dotykania nagich członków ciała, twierdził, że tak tylko zyskać można wyzwolenie spod władzy zmysłów, homo nudus cum nuda iacebat [25] …
— Et non commiscebantur ad invicem [26] …
— Kłamstwa! Szukają rozkoszy, a kiedy czują pobudzenie zmysłowe, nie mają za grzech, jeśli dla uśmierzenia żądzy mężczyzna i niewiasta spoczywają obok siebie, a on dotyka i całuje ją we wszystkie miejsca, i łączy swój nagi brzuch z jej nagim brzuchem!
Wyznaję, że sposób, w jaki Hubertyn piętnował występek, nie nakłaniał mnie do cnotliwych myśli. Mój mistrz musiał dostrzec, że ogarnął mnie zamęt, i przerwał świętemu człekowi:
— Jesteś duchem żarliwym, Hubertynie, w miłości do Boga jak i w nienawiści do zła. Chciałem tylko powiedzieć, że mała jest różnica między żarem Serafinów a żarem Lucyfera, rodzą się bowiem zawsze z największego rozpłomienienia woli.
— Och, różnica jest i znam ją! —oznajmił natchniony Hubertyn. —Chcesz powiedzieć, że wolę dobra od woli zła oddziela mały krok, ponieważ chodzi o kierowanie jedną i tą samą wolą. To jest prawdziwe. Lecz różnica leży w przedmiocie, a przedmiot jest jasno widoczny. Tutaj Bóg, tam diabeł.
— Ja zaś boję się, że nie umiem już odróżnić, Hubertynie. Czyż to nie twoja Aniela z Foligno opowiadała o tamtym dniu, że w uniesieniu ducha spoczywała w grobowcu Chrystusa? Czyż nie mówiła, jak to najpierw całowała Jego pierś i widziała Go leżącego z zamkniętymi oczyma, a potem pocałowała Jego wargi i poczuła, że spomiędzy nich dobył się zapach niewypowiedzianej słodyczy, i po chwili położyła swoje lico na licu Chrystusa, i Chrystus zbliżył swoją dłoń do jej lica, i przygarnął ją do siebie, i, tak sama opowiadała, jej rozradowanie sięgnęło wielkich wyżyn…
— Co to ma wspólnego z pędem zmysłów? —zapytał Hubertyn. —Było to przeżycie mistyczne, zaś ciało było ciałem naszego Pana.
— Być może nazbyt przywykłem do Oksfordu, gdzie nawet przeżycie mistyczne było i
— Bez reszty w głowie —uśmiechnął się Hubertyn.
— I w oczach. Bóg poznawany jako światło, w promieniach słońca, w obrazach odbitych w zwierciadłach, w rozlaniu barw po częściach uładzonej materii, w odblasku dzie
— Bluźnisz, Wilhelmie! To nie to samo. Niezgłębiona otchłań oddziela zachwyt serca miłującego Jezusa Ukrzyżowanego od znieprawionego zachwytu pseudoapostołów z Montefalco…
— Nie byli pseudoapostołami, byli braćmi Wolnego Ducha, sam to powiedziałeś.
— A cóż za różnica? Nie wiedziałeś wszystkiego o tym procesie, ja sam nie śmiałem włączyć między dokumenty niektórych wyznań, by ani na chwilę nie rzucić skraju diabelskiego cienia na atmosferę świętości, jaką Klara wytworzyła w tamtym miejscu. Ale o pewnych rzeczach, Wilhelmie, o pewnych rzeczach wiedziałem! Gromadzili się nocą w piwnicy, brali nowo narodzone dzieciątko, rzucali nim do siebie, aż umarło od uderzeń… albo od czego i
— Hubertynie —rzekł stanowczo Wilhelm —to wszystko powiedziane było wiele wieków temu przez ormiańskich biskupów o sekcie paulicjan. I bogomiłów.
25
homo nudus… —nagi mężczyzna leżał z nagą niewiastą.
26
Et non comiscebantur… —I nie obcowali ze sobą