Страница 50 из 79
— Dobrze — szepnęła Evda Nal i nagle dojrzała córkę.
Dziewczyna nie wiedząc, że jest obserwowana, wpatrywała się w powierzchnię szyby ze szkła karbowanego, które nie pozwalało na widzenie czegokolwiek poza klasą.
Veda Kong z zaciekawieniem porównywała ją z matką. Te same proste, długie, czarne włosy, przeplecione u córki niebieską wstążką i związane w dwie pętle. Ten sam zwężający się ku dołowi owal twarzy, z którego wyzierało coś dziecięcego. Śnieżnobiała bluzka ze sztucznej wełny podkreślała ciemnawą bladość jej skóry i głęboką czerń oczu, brwi i rzęs. Naszyjnik z czerwonych korali harmonizował z niezaprzeczalnie oryginalną powierzchownością tej dziewczyny.
Córka Evdy miała takie same krótkie spodenki, jakie nosiła cała klasa, wyróżniające się jedynie czerwonymi frędzlami wzdłuż bocznych szwów.
— Indiańskie ozdoby — szepnęła Evda Nal w odpowiedzi na uśmiech koleżanki.
Nauczycielka opuściła klasę. W ślad za nią rzuciło się kilku uczniów, między nimi była także córka Evdy. Spostrzegłszy matkę dziewczyna znieruchomiała. Evda nie wiedziała, że w szkole istniało kółko jej wielbicieli, którzy postanowili kroczyć w życiu tą samą drogą, jaką sobie ona wybrała.
— Mamo! — szepnęła dziewczyna i rzuciwszy na Vedę zażenowane spojrzenie, przytuliła się do Evdy. Nauczycielka zatrzymała się i podeszła bliżej.
— Powi
— Proszę lepiej wykorzystać obecność tej oto osoby — Evda przedstawiła Vedę Kong.
Nauczycielka zarumieniła się i przez to jakby odmłodniała.
— Bardzo dobrze — powiedziała starając się zachować ton rzeczowy. — Szkoła jest w przededniu odejścia starszych grup. Życiowe doświadczenie Evdy Nal w połączeniu ze znajomością dawnych kultur i ras Vedy Kong to nie lada gratka dla naszej młodzieży. Nieprawdaż, Reo?
Córka Evdy klasnęła w dłonie. Nauczycielka pomknęła lekkim gimnastycznym krokiem w kierunku izb służbowych, mieszczących się w długiej, prostej przybudówce.
— Reo, zwolnisz się i pójdziemy do ogrodu — zaproponowała Evda córce. — Nie zdążę cię odwiedzić po raz drugi, nim wybierzesz sobie rodzaj pracy. Zeszłym razem nie zdecydowałyśmy się ostatecznie…
Rea w milczeniu ujęła matkę za rękę. Lekcje w każdym cyklu szkoły odbywały się na zmianę z zajęciami praktycznymi. Obecnie była jedna z ulubionych lekcji Rei — szlifowanie szkieł optycznych. Ale co mogło być bardziej interesujące niż przyjazd jej matki?
Veda udała się do widocznego z daleka małego obserwatorium astronomicznego, zostawiając matkę i córkę sam na sam. Rea, przytulona do ręki matki, szła obok niej skupiona i zamyślona.
— Gdzież jest twój mały Kaj? — spytała Evda i dostrzegła nagłe zasmucenie córki.
Kaj był jej uczniem. Starsi uczniowie odwiedzali szkoły pierwszego czy drugiego cyklu i czuwali nad postępami swoich podopiecznych. Wobec wielkiego znaczenia, jakie się przywiązuje do spraw wychowawczych, stała pomoc dla nauczycieli stawała się koniecznością.
— Kaj przeszedł do drugiego cyklu i odjechał daleko stąd. Szkoda mi bardzo… Po co się nas ciągle przenosi, co cztery lata z jednego miejsca na drugie, od cyklu do cyklu?
— Przecież wiesz, że umysł ulega stępieniu i męczy się wskutek monotonii wrażeń.
— Nie rozumiem, dlaczego pierwszy z czterech trzyletnich cyklów nazywa się zerowym. W nim także odbywa się niezwykle ważny proces wychowania i nauczania od pierwszego roku życia do czwartego.
— Stara, nieudana nazwa. Unikamy jednak zmiany ustalonych terminów bez koniecznej potrzeby. To pociąga za sobą zawsze niepotrzebną stratę energii ludzkiej.
— Ale ciągłe przeprowadzki z miejsca na miejsce to chyba też wielka strata sił?
— Opłacająca się z nadwyżką dzięki obostrzeniu wrażeń, lepszym efektom nauczania, które w i
Rea zaczęła się zwierzać matce ze swoich najtajniejszych myśli z ufnością dziecka ery Pierścienia, które nigdy nie doznało krzywdy i nie usłyszało złego słowa. Dziewczyna była wcieleniem młodocianej nieświadomości życia, pełnej wyczekującego zamyślenia. Mając siedemnaście lat ukończyła szkołę i wstępowała w trzyletni okres prac Herkulesa, które wykonywała już w środowisku dorosłych. Na podstawie tych prac określano zdolności i zamiłowania młodych ludzi. Wtedy następowały dwuletnie wyższe studia dające prawo do pracy samodzielnej w zakresie wybranej specjalności. W ciągu długiego życia człowiek mógł zdobyć wykształcenie wyższe w zakresie pięciu czy nawet sześciu specjalności, zmieniając następnie rodzaje prac, ale od wyboru pierwszych — od prac Herkulesa — zależało wiele. Toteż wykonywano je niezwykle stara
— Czy przeszliście już badania psychologiczne? — zapytała Evda marszcząc brwi.
— Przeszliśmy. Mam od dwudziestu do dwudziestu czterech punktów w pierwszych ośmiu grupach, osiemnaście i dziewiętnaście w dziesiątej i trzynastej, a siedemnaście w grupie siedemnastej! — z dumą zawołała Rea.
— To wspaniale! — ucieszyła się Evda. — Wszystko stoi przed tobą otworem. Nie zmieniłaś swego zamiaru co do wyboru zawodu?
— Nie. Zostanę siostrą miłosierdzia na Wyspie Zapomnienia, a potem całe nasze kółko, kółko twoich naśladowców, będzie pracowało w Jutlandzkim Szpitalu Psychologicznym.
Evda nie skąpiła dobrodusznych żartów pod adresem zapalonych psychologów. Rea uprosiła matkę, aby objęła opiekę nad grupą młodzieży, która także ma wybrać sobie zawód.
— Będę więc musiała być tu do końca mego urlopu — roześmiała się Evda. — Co przez ten czas będzie robiła Veda Kong? Rea dopiero teraz przypomniała sobie towarzyszkę matki.
— Ona jest dobra — powiedziała poważnie — i prawie taka piękna jak ty.
— Znacznie piękniejsza!
— Nie, już ja wiem… I wcale nie dlatego, że jesteś moją mamą. Być może, na pierwszy rzut oka wydaje się piękniejsza. Ale z ciebie promieniuje ta siła wewnętrzna, jakiej Veda Kong jeszcze nie ma. Być może, będzie miała.
— Wtedy zaćmi twoją mamę jak księżyc gwiazdę?
Rea przecząco pokręciła głową.
— A czyż ty będziesz stała w miejscu? Pójdziesz jeszcze dalej!
— Czy nie dosyć, córo, tych pochwał? Tracimy czas!…
Veda Kong szła wolno aleją, zagłębiając się w zagajnik klonów szeleszczących wilgotnym, ciężkim listowiem. Z pobliskiej łąki usiłowały się podnieść pierwsze wieczorne mgły, ale wiatr natychmiast je rozwiewał. Veda myślała o dobroczy
Veda wspomniała swoje czasy szkolne. Była egzaltowanym dziewczęciem, gotowym do wielkich poświęceń. Jakże wiele zawdzięcza nauczycielom! Jest to najpiękniejszy zawód na świecie. W ręku nauczyciela spoczywa przyszłość ucznia. Dzięki jego wysiłkom dziecko dźwiga się w górę, rośnie, nabiera sił, rozwiązuje coraz trudniejsze zadania, uczy się pokonywać samo siebie.
Veda poszła w stronę małej zatoki, skąd dochodziły młode głosy, i po niedługiej chwili natrafiła na gromadkę chłopaków w plastykowych fartuchach, zajętych obrabianiem długiego dębowego kloca za pomocą siekier — narzędzi wynalezionych jeszcze w jaskiniach epoki kamie