Страница 5 из 79
Noor wszedł do centralnej sterowni.
Niza poderwała się na jego widok.
— Zestawiłem wszystkie potrzebne materiały i mapy — rzekł do niej — teraz damy robocze zadania maszynom!
Wyciągnął się w fotelu, wolno przewracając metalowe stronice. Wymieniał cyfry współrzędnych, natężenie pól magnetycznych, elektrycznych i grawitacyjnych”, natężenie strumieni cząstek kosmicznych, prędkość i gęstość strumieni meteorytycznych. Niza w skupieniu naciskała guziki i przekręcała wyłączniki licznikowej aparatury. Erg Noor otrzymał serię odpowiedzi, zachmurzył się i zamyślił.
— Na naszej drodze mamy silne pole ciążenia, obszar skupienia ciemnej substancji w Skorpionie obok gwiazdy 6555-CR + 11PKU. Dla oszczędności paliwa należałoby zboczyć w tym kierunku, ku Wężowi. W dawnych czasach korzystano z lotu beznapędowego na skrajach stref przyciągania, wyzyskując je jako źródło energetyczne.
— Czy my także moglibyśmy zastosować taki lot? — spytała Niza.
— Nie, nasze statki kosmiczne są zbyt szybkie. Szybkość wynosząca pięć szóstych jednostki absolutnej, czyli dwieście pięćdziesiąt tysięcy kilometrów na sekundę, zwiększyłaby nasz ciężar dwanaście tysięcy razy, a więc obróciłaby całą wyprawę w pył. Możemy tak latać tylko w wielkich przestrzeniach kosmicznych, z daleka od dużych skupisk materii. Gdy tylko statek wchodzi w strefę przyciągania, im silniejsze jest pole grawitacyjne, tym bardziej należy z miejsca redukować szybkość.
— Wynika z tego sprzeczność. — Niza dzieci
— To obowiązuje tylko przy szybkościach podświetlnych, kiedy statek staje się sam podobny do promienia świetlnego i może się poruszać jedynie wzdłuż prostej albo wzdłuż tak zwanej krzywej jednakowych napięć.
— O ile dobrze zrozumiałam, musimy wycelować nasz „promień”-„Tantrę” wprost w system słoneczny.
— Na tym właśnie polega cała ogromna trudność żeglugi kosmicznej. Ścisłe nacelowanie na tę czy i
— Kończy się działanie sporaminy! — zawołała Niza. — Może pan odpocząć!
— Dobrze, ulokuję się tu, w fotelu. A nuż się zdarzy cud! Bodaj jeden dźwięk.
W tonie Erga Noora zadźwięczało coś, co przyprawiało Nizę o skurcz serca. Tak by chciała przytulić do siebie tę upartą głowę, pogłaskać ciemne włosy przyprószone przedwczesną siwizną…
Niza wstała, stara
W głębi duszy Niza zachowała spokój: wierzyła bez zastrzeżeń w swego szefa. Pięć lat trwająca podróż nie była ani męcząco długa, ani nużąca. Zwłaszcza od czasu, kiedy w sercu Nizy zbudziła się miłość… Ale i przedtem porywająco ciekawe obserwacje, elektronowe zapisy książek, muzyka i filmy umożliwiały nieusta
Noor obudził się i uniósł ociężałą głowę. Spokojna melodia brzmiała po dawnemu, przerywana rzadkimi uderzeniami motoru planetarnego. Niza Krit tkwiła przy aparaturze, z lekka zgarbiona, z wyrazem zmęczenia na młodej twarzy. Noor rzucił okiem na zegar względnego czasu i jednym prężnym skokiem powstał z głębokiego fotela.
— Przespałem czternaście godzin! I pani mnie nie obudziła! — Urwał spostrzegłszy radosny uśmiech Nizy. — Proszę iść natychmiast na spoczynek!
— Czy mogłabym się tu zdrzemnąć jak pan! — poprosiła dziewczyna, po czym pobiegła po jedzenie, umyła się i ulokowała w fotelu.
Jej błyszczące podkrążone oczy obserwowały ukradkiem Erga Noora, kiedy orzeźwiony falowym natryskiem zajął jej miejsce przy aparaturze. Sprawdziwszy wskazania przyrządów OPE — osłony połączeń elektronowych, wstał i zaczął chodzić szybkimi krokami.
— Czemu pani nie śpi? — spytał karcącym tonem.
W odpowiedzi wstrząsnęła rudymi kędziorami, które należałoby już podstrzyc — kobiety uczestniczące w wyprawach kosmicznych nie nosiły długich włosów.
— Myślę… — zaczęła niezdecydowana — i na pograniczu niebezpieczeństwa składam hołd potędze i wielkości człowieka, który się przedarł tak daleko w głąb przestrzeni kosmicznej. Dla pana wiele rzeczy wygląda tu zwyczajnie, a ja jestem po raz pierwszy w kosmosie. Pomyśleć tylko: biorę udział w podróży ku nowym światom!
Erg Noor uśmiechnął się i potarł czoło.
— Muszę panią rozczarować i pokazać rzeczywistą wielkość naszych sił.
Zatrzymał się przy projektorze i gdy na tylnej ścianie kabiny pojawiła się błyszcząca spirala Galaktyki, wskazał ledwie widoczną wśród mroku, postrzępioną gałąź spirali złożoną ze słabo świecących gwiazd, które czyniły wrażenie niewyraźnego pyłu.
— Oto pusty