Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 57 из 76

– A teraz poproszę Kanadę – powiedział Sandecker.

Pojawiło się powiększenie Cape Breton.

– To tam Gamay i ja mieliśmy spotkanie z Oceanusem! – wykrzyknął Paul Trout.

– Max – odezwał się Austin – mogłabyś poprowadzić linię prostą od terenu Oceanusa do najbliższego jeziora w północnej Kanadzie?

Na mapie wyświetliła się linia prowadząca od nadmorskiego terenu firmy w głąb kraju, ale wskazane jezioro było zbyt małe i znajdowało się za blisko cywilizacji. Po kilku próbach Max połączyła akwakulturę z jedynym jeziorem na tyle dużym i odludnym, że odpowiadało opisowi Nighthawka.

– Możemy zrobić zdjęcia satelitarne tego miejsca – zaproponował Austin. – Jednak instynkt mówi mi, że to tu.

– Dziękuję, Max. Możesz się wyłączyć – powiedział Sandecker.

Ekran zgasł. Sandecker, najwyraźniej zadowolony z siebie, odwrócił się do Zavali.

– Tak się postępuje z kobietami. – Po chwili spoważniał. – Chyba czas ruszać.

Zavala odchrząknął.

– To dość dziki rejon. Załóżmy, że bez kłopotu znajdziemy tych hombres. I co dalej? Po prostu rzucimy się na nich?

Sandecker zrobił minę, jakby pytanie go zaskoczyło.

– Czekam na propozycje.

– Mam jedną. Wezwać Królewską Kanadyjską Policję Ko

Sandecker pokazał w krokodylim uśmiechu równe zęby.

– Jestem pewien, że poradzicie sobie bez nich. Daję wam wolną rękę.

– Wolałbym Kanadyjską Ko

Austin przyszedł partnerowi z pomocą.

– Nie dziwię się, że Joe ma wątpliwości. Troutowie i ja już przekonaliśmy się, że Oceanus najpierw strzela, potem zadaje pytania.

– Formalności potrzebne do wezwania kanadyjskiej policji czy wojska trwałyby za długo. Co do Sił Specjalnych, musielibyśmy mieć zgodę prezydenta na przekroczenie granicy kanadyjskiej. Wątpię, żebyśmy ją dostali.

– W takim razie mam propozycję – odrzekł Austin.

Powtórzył swoją rozmowę z Aguirrezem.

Sandecker przez chwilę w zamyśleniu palił cygaro.

– Chcesz skorzystać z pomocy tego Baska, który może być terrorystą, żeby przeprowadzić operację NUMA w obcym kraju?

– Jeśli nie możemy liczyć na amerykańskich marines ani Kanadyjską Ko

– Hm… – mruknął Sandecker. – Można mu ufać?

– Wiem, że zrobi wszystko, żeby znaleźć relikwie. Więcej nie potrafię powiedzieć. Ale dwa razy uratował mi życie.

Sandecker zaczął skubać precyzyjnie przyciętą bródkę. Pomysł wykorzystania Baska w gruncie rzeczy odpowiadał mu, ale nie chciał tracić kontroli nad sytuacją. Miał jednak całkowite zaufanie do Austina i jego zespołu.

– Sam zdecyduj – odparł.

– Jest jeszcze coś. – Austin opowiedział o nagłym zamknięciu wystawy w muzeum i wypadku senatora Grahama.

– Dobrze go znam – odrzekł Sandecker.

Gu

– I zgadnijcie, czym się ostatnio zajmowała jego komisja handlu? Likwidowaniem luk prawnych, które pozwoliłyby na przywóz bioryb do Stanów.

– Co za zbieg okoliczności – zauważył Austin. – Zwłaszcza że wracał z imprezy zorganizowanej przez Oceanusa.





– Sugerujesz – odezwał się Sandecker – że ta wystawa była sprytną przykrywką dla zabójców?

– To by pasowało. Bez Grahama być może nie uda się zlikwidować tych luk prawnych.

– Słusznie – zgodził się Sandecker. – W tym towarzystwie z pewnością jest wielu chętnych do brania w łapę. – Miał kiepską opinię o Kongresie.

– Oceanus usunął główną przeszkodę – powiedział Austin. – Podejrzewam, że teraz wykona następny ruch.

Sandecker wstał i zmierzył ich zimnym spojrzeniem niebieskich oczu.

– Więc najwyższy czas, żebyśmy przystąpili do działania.

Kiedy Austin wrócił do swojego biura, czekała na niego wiadomość od kapitana statku badawczego NUMA “William Beebe”, pracującego wspólnie z Duńczykami u wybrzeży Wysp Owczych. Zadzwoń natychmiast – przeczytał Austin. Poniżej był numer telefonu.

– Pomyślałem, że powinieneś o tym wiedzieć – powiedział kapitan, kiedy Austin zadzwonił do niego. – Zdarzył się tutaj wypadek. Wyleciał w powietrze statek badawczy. Zginęło osiem osób. Łącznie z duńskim naukowcem, profesorem Jorgensenem.

Austin przypomniał sobie, że Jorgensen zamierzał kontynuować badania w pobliżu hodowli ryb Oceanusa. Ostrzegał profesora, żeby był ostrożny.

– Dzięki, kapitanie – odrzekł. – Wiadomo, co spowodowało eksplozję?

– Jedyna uratowana kobieta mówiła coś o helikopterze w pobliżu statku tuż przed wybuchem, ale brzmiało to bez sensu. To ona zasugerowała, żeby cię zawiadomić. Chyba była gościem profesora na pokładzie. Nazywa się Pia, czy coś w tym rodzaju.

– To moja znajoma. Co z nią?

– Kilka złamanych kości i poparzeń. Lekarze oceniają, że wyjdzie z tego.

– Mógłbyś przekazać jej wiadomość?

– Oczywiście.

– Powiedz, że odwiedzę ją, kiedy tylko poczuje się lepiej.

– Załatwione.

Austin podziękował kapitanowi i rozłączył się. Zapatrzył się w przestrzeń. Drgały mu mięśnie szczęki, niebieskozielone oczy miały twardy wyraz. Myślał o końskim uśmiechu Jorgensena i uprzejmości Pii. Barker, Toonook, czy jakkolwiek się nazywał ten typ, popełnił życiowy błąd. Zabijając profesora i raniąc Pię, wypowiedział Austinowi prywatną wojnę.

30

Jednosilnikowy hydroplan leciał nisko, wyglądając jak zabawka na tle rozległych kanadyjskich lasów. Therri Weld siedziała obok pilota na przednim fotelu. Widziała ostre wierzchołki drzew, które mogły bez trudu rozpruć podbrzusze kadłuba.

Na początku podróży Therri bardzo się denerwowała, ale lot przebiegał bez problemów. Doszła do wniosku, że wielki, niedźwiedziowaty pilot o nazwisku Bear najwyraźniej zna się na rzeczy.

– Nie latam tu zbyt często – powiedział Bear, przekrzykując ryk silnika. – Za duże odludzie dla tych, którzy przyjeżdżają na ryby i polowania. Muszą mieć domki z kanalizacją. – Wskazał przez przednią szybę monoto

– Widzę tylko drzewa – odezwał się Marcus Ryan, siedzący za pilotem.

Bear wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

– W tych stronach to jest najważniejsze.

Zerknął na Therri, żeby sprawdzić, czy podobał jej się żart. Uśmiechnęła się bez przekonania. Czułaby się dużo pewniej, gdyby był z nimi Ben Nighthawk. Nie odbierał telefonów w swoim mieszkaniu. Chciała próbować dalej, ale Marcusowi spieszyło się do wyjazdu.

– Możesz się wycofać, jeśli chcesz – powiedział. – Chuck i ja polecimy sami. Ale musimy się pospieszyć, bo samolot czeka.

Therri ledwo zdążyła się spakować. Ryan wpadł po nią i wkrótce potem załadowali się do dyrektorskiego odrzutowca SOS razem z Chuckiem Mercerem, byłym pierwszym oficerem na “Sea Sentinelu”. Po zatonięciu statku Mercer rwał się do działania.

Therri byłaby większą entuzjastką tej wyprawy, gdyby nie miała zastrzeżeń do strategii Ryana. Dowiedział się od Bena, jak trafić na miejsce. Dostał od niego nazwę i lokalizację jeziora. Ben zarekomendował mu też Beara.

Pilot przemycał kiedyś narkotyki i nie zadawał pytań, jeśli mógł dobrze zarobić. Nawet nie mrugnął okiem, gdy Marcus powiedział mu, że robi film dokumentalny o kulturze tubylców i chce potajemnie obejrzeć wioskę Bena.

Bear był zazwyczaj dyskretny, ale mieszkał w osadzie, gdzie wszyscy znali jego przeszłość i przestał być ostrożny. Przy tankowaniu samolotu wymknęło mu się kilka słów o pracy dla SOS. Nie mógł wiedzieć, że ktoś zwrócił na to uwagę, a potem obserwował start jego hydroplanu.

Nagle wyłoniło się jezioro. Therri dostrzegła lśnienie wody w ukośnych promieniach popołudniowego słońca. Sekundę później samolot opadł, jakby dostał się w dziurę powietrzną. Serce podskoczyło jej do gardła. Potem hydroplan wyrównał i zszedł ślizgiem w dół. Pływaki dotknęły powierzchni wody.