Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 37 из 94

— Posłuchaj, Tesso, nawet, jeśli Osiedla nie są zainteresowane, pozostaje Ziemia. Możesz żądać dowolnych sum…

— Naprawdę? — uśmiechnęła się rozbawiona i wyciągnąwszy rękę zburzyła włosy Fishera w geście, który był zarówno wolny, jak i zmysłowy. — Spodziewałam się, że w końcu zatrzymamy się na Ziemi.

Fisher złapał Tessę za nadgarstek i odsunął jej rękę od swojej głowy.

— Powiedziałaś mi prawdę o tym, co sądzisz na temat lotów hiperprzestrze

— Całkowitą.

— Ziemia potrzebuje ciebie.

— Dlaczego?

— Ponieważ potrzebuje lotów hiperprzestrze

— Jeśli wiedziałeś o tym wcześniej, Krile, to po co całe to przesłuchanie?

— Nie wiedziałem, dopóki mi nie powiedziałaś. Jedyną informacją, jaką posiadałem, było to, że jesteś najwybitniejszym żyjącym obecnie fizykiem.

— O tak, z pewnością — powiedziała przedrzeźniając jego ton. — I przysłano cię, żebyś mnie zdobył.

— Przysłano mnie, żebym cię przekonał.

— Przekonał do czego? Żebym pojechała z tobą na Ziemię? Zatłoczoną, brudną, zabiedzoną, niszczoną przez nie kontrolowane wpływy atmosferyczne? Wspaniały pomysł.

— Posłuchaj mnie, Tesso. Ziemia jest duża. Być może gdzieś zdarzają się wszystkie rzeczy, o których mówisz, lecz ty z pewnością ich nie zobaczysz. Zobaczysz natomiast spokój i piękno. Skąd możesz wiedzieć, jaka jest Ziemia, jeśli nigdy na niej nie byłaś?

— To prawda. Urodziłam się i wychowałam na Adelii. Byłam tu i ówdzie, ale nigdy nie odważyłam się polecieć na Ziemię. Piękne dzięki.

— Nie masz więc pojęcia jak wygląda Ziemia. Nie masz pojęcia jak wygląda duży świat. Prawdziwy świat. Mieszkasz tutaj, zamknięta z grupką ludzi w pudełku zapałek o powierzchni kilku kilometrów kwadratowych. Mieszkasz w miniaturowych warunkach, które już dawno znudziły ci się i które nie mają nic nowego do zaoferowania. Ziemia natomiast ma powierzchnię ponad sześć bilionów kilometrów kwadratowych. Mieszka na niej osiem miliardów ludzi. Jest różnorodna — nie twierdzę, że nie ma na niej zła, ale jest także dużo dobra.

— Bardzo biednego dobra. Poza tym nie macie nauki.

— Ponieważ naukowcy — a wraz z nimi nauka — przenieśli się do Osiedli. Dlatego potrzebujemy ciebie i i

— Ciągle nie rozumiem, po co?

— Bo my mamy cele, ambicje i pragnienia. Osiedla są jedynie zadowolone z siebie.

— Nie wystarczą cele, ambicje i pragnienia — fizyka to drogie przedsięwzięcie.

— Bogactwo Ziemi per capita nie jest oszałamiające, zgadzam się. Jako jednostki jesteśmy biedni, lecz osiem miliardów ludzi lawet z biedy potrafi uczynić bogactwo. Nasze zasoby — chociaż nie potrafiliśmy ich mądrze spożytkować — są ciągle ogromne. Znajdziemy więcej pieniędzy dzięki wspólnej pracy, niż wszystkie osiedla razem wzięte, jeśli stwierdzimy, że istnieje taka konieczność. A zapewniam cię, że istnieje absolutna konieczność lotów hiperprzestrze

— Nie jestem pewna, czy Adelia zechce mnie puścić — odpowiedziała Tessa. — Być może jest to zadowolone z siebie Osiedle, lecz ono także docenia wartość umysłu.

— Nie mogą ci zabronić wyjazdu na konferencję naukową na Ziemi.

— A gdy już się na niej znajdę, nie będę musiała wracać?





— Nie będziesz żałowała naszej gości

— No cóż, oferujesz mi królewską łapówkę.

— Czy możesz żądać więcej? — zapytał z nadzieją w głosie.

— Zastanawiam się — odpowiedziała — dlaczego przysłali ciebie? takiego atrakcyjnego mężczyznę? Czy spodziewali się, że złapiesz starzejącą się niewiastę, fizyka, łatwowierną i sfrustrowaną kobietę, na uroki swego ciała jak rybkę na haczyk?

— Nie wiem, czego spodziewali się ci, którzy mnie wysłali, Tesso, wiem natomiast, że mi chodzi o coś i

— Jaka szkoda! Przypuśćmy, że okazałabym się oporna i nie zechciałabym polecieć na Ziemię — jaką perswazję zastosowałbyś wtedy? Przełamałbyś swoją niechęć i poszedł ze mną do łóżka?

Tessa skrzyżowała ręce na swoich wspaniałych piersiach i przyglądała mu się zagadkowo.

Fisher zaczął mówić ostrożnie, stara

— Powtarzam, nie wiem, jakie były zamiary tych, którzy mnie przysłali. Pójść z tobą do łóżka nie było elementem moich bezpośrednich instrukcji, a tym bardziej nie leżało w moich zamiarach. Co prawda gdyby było inaczej, nie musiałbym się przełamywać. Doszedłem jednak do wniosku, że jako fizyk potrafisz dostrzec korzyści, wynikające z mojej propozycji i nie chciałbym uwłaczać ci przypuszczeniem, że trzeba ci czegoś więcej.

— Jakże się mylisz — odpowiedziała. — Dostrzegam korzyści z punktu widzenia fizyka i gotowa jestem przyjąć twoją propozycję i uganiać się za motylkiem lotów hiperprzestrze

— Ale…

— Mówiąc krótko, jeśli mnie chcecie, to będzie was to kosztować. Musisz w dalszym ciągu przekonywać mnie tak, jak gdybym była oporna, musisz robić to najlepiej jak potrafisz, albo nie lecę na Ziemię. Jak sądzisz, po co jesteśmy w salonie prywatności? Po co zbudowaliśmy te salony? Byliśmy na treningu, wzięliśmy prysznic, zjedliśmy i napiliśmy się trochę, porozmawialiśmy, nacieszyliśmy się tym wszystkim, a teraz nadeszła pora cieszyć się i

Pod dotykiem jej palca światło w salonie przygasło uwodzicielsko.

Rozdział 17

BEZPIECZNA?

Insygna była niespokojna. To Siever Genarr nalegał, aby poradzić się Marteny w tej sprawie.

— Jesteś jej matką, Eugenio — powiedział — i ciągle myślisz o niej jak o malej dziewczynce. Matki zawsze mają kłopoty z wyjściem z roli monarchini traktującej dziecko jako osobistą własność.

Insygna unikała jego spokojnego wzroku.

— Nie rób mi wykładów, Sieverze. Nigdy nie miałeś dzieci. Łatwo jest radzić i

— Czy ja tobie radzę? Przepraszam. Powiedzmy, że nie jestem tak bardzo jak ty emocjonalnie związany ze wspomnieniem Marleny jako niemowlęcia. Bardzo ją lubię, jednak jedyny obraz Marleny jaki znam, to obraz dorastającej młodej kobiety o wspaniałym umyśle. Ona jest ważna, Eugenio. Wydaje mi się, że jest o wiele ważniejsza niż ja czy ty. Należy porozmawiać z nią…

— Należy zapewnić jej bezpieczeństwo — sprzeciwiła się Insygna.

— Zgadzam się, ale należy poradzić się jej, jak zapewnić to bezpieczeństwo. Jest młoda, jest niedoświadczona, ale być może wie lepiej od nas, co trzeba zrobić. Porozmawiajmy tak jak trójka dorosłych. Obiecaj mi, Eugenio, że nie będziesz nadużywać władzy rodzicielskiej.

— Jak mogę ci to obiecać? — powiedziała gorzko Insygna. — Ale zgoda, porozmawiajmy z nią.

Siedzieli więc teraz we trójkę w biurze Genarra, z włączoną tarczą dźwiękochło

— Chyba nie spodoba mi się to, co usłyszę — powiedziała nieszczęśliwie.

— Obawiam się, że mamy złe wieści — odpowiedziała Insygna.