Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 18 из 94

— Doceniamy twoją lojalność.

— Jestem bardziej lojalny niż myślicie.

— Wiemy, że prawdopodobnie kochałeś swoją żonę i że ze ze względu na swoją służbę musiałeś ją opuścić. Zaliczymy ci to na korzyść, jeśli będziemy mieli pewność…

— Nie chodzi o żonę. O córkę.

Wyler przyjrzał się uważnie Fisherowi.

— Wiemy, że masz roczne dziecko, Krile. Jednak w tych warunkach mogłeś zastanowić się czy powierzać losowi istnienie tego zakładnika.

— Zgadzam się. Ale nie mogłem zachować się jak dobrze naoliwiony robot. Czasami coś dzieje się wbrew twojej woli. I gdy urodziło się dziecko i miałem ją przez rok…

— To całkowicie zrozumiałe, ale to był tylko rok. Bardzo niewiele, naprawdę, na powstanie rzeczywistych związków… Fisher skrzywił się.

— Być może uważasz, że jest to zrozumiałe, ale nic nie rozumiesz.

— No więc wyjaśnij mi. Spróbuję zrozumieć.

— Widzisz, ja miałem siostrę. — Wyler kiwnął głową.

— Wspomina o tym twoja kartoteka komputerowa. Miała zdaje się na imię Rosa?

— Rosa

— Przykro mi.

— Nie brała udziału w zamieszkach. Była jedną z osób postro

Wyler milczał zakłopotany.

— Miała tylko siedemnaście lat — powiedział w końcu Fisher. — Nasi rodzice zmarli…

Fisher poruszył ręką pokazując, że nie zamierza o tym rozmawiać.

— Miała wtedy cztery lata, ja czternaście. Pracowałem po szkole, dbałem o to, by miała co jeść, w co się ubrać i czuła się dobrze, mimo że sam często byłem głodny… Nauczyłem się programowania komputerów i jakoś wiązaliśmy koniec z końcem, no i później skończyła siedemnaście lat, była taka bezbro

— Rozumiem teraz, dlaczego zgłosiłeś się jako ochotnik na Rotora — powiedział Wyler.

— Tak. Przez kilka lat byłem po prostu nieprzytomny. Wstąpiłem do Biura, by zająć się czymś, a także dlatego, że praca tam wiąże się z ryzykiem. Przez jakiś czas szukałem śmierci, chciałem jednak zrobić coś pożytecznego po drodze. Kiedy powstał problem umieszczenia agenta na Rotorze, zgłosiłem się na ochotnika. Chciałem opuścić Ziemię.

— A teraz wróciłeś. Żałujesz tego?

— Trochę tak. Chociaż dusiłem się na Rotorze. Pomimo tych wszystkich okropieństw, na Ziemi jest przynajmniej dużo miejsca. Szkoda, że nie znałeś Rosa

— Prawdę mówiąc nie — odpowiedział Wyler.

Fisher nie zwrócił na to uwagi.

— Ona zawsze wiedziała, kiedy kłamałeś albo skrywałeś prawdę. Nie można było niczego przemilczeć, ona i tak domyślała się, o co chodzi.

— Chyba nie chcesz powiedzieć ml. że miała zdolności telepatyczne?

— Co? O nie. Tłumaczyła to w ten sposób, że czyta z wyglądu i słucha intonacji. Mówiła, że nikt nie potrafi ukryć tego, co myśli. Możesz się śmiać do upadłego, i tak widać, że przeżywasz tragedię. Żaden uśmiech nie pokryje zgorzknienia. Próbowała mi to wyjaśnić, ale ja nigdy nie pojąłem do końca, na czym to polega. Ona była niezwykła, Garand. Byłem nią zafascynowany. Garand. No a później urodziła się moja córka. Marlena.

— Tak?

— Ona ma takie same oczy.

— Twoja córka ma oczy twojej siostry?

— To nie stało się od razu, ale ja widziałem, jak zmieniają się te oczy. Kiedy miała sześć miesięcy, bałem się jej spojrzenia.

— Twoja żona także się bała?

— Nigdy tego nie widziałem, ale ona nie miała takiej siostry jak Rosa





— Wrócić na Ziemię?

— Tak, i zostawić je same. Straciłem Rosa

— Dlaczego więc zdecydowałeś się na powrót?

— Lojalność! Obowiązek! Ale jeśli chcesz znać prawdę, niewiele brakowało, abym tam został. Byłem rozdarty. Rozdarty na dwie części. Niemal rozpaczliwie chciałem zostać z Rosa

Wyler spoglądał w zamyśleniu na Fishera.

— „Gdybyś wiedział, dokąd lecimy, nie zostawiłbyś nas”. Czy tak właśnie powiedziała?

— Tak, takie były jej słowa. A kiedy zapytałem, dlaczego i dokąd leci Rotor, odpowiedziała „ku gwiazdom”.

— To może być to. Krile. Wiedziałeś, że mają zamiar odlecieć gdzieś do gwiazd, ale ona powiedziała „gdybyś wiedział, dokąd lecimy…” Było coś, czego nie mogłeś wiedzieć. Czego nie mogłeś wiedzieć. Krile?

— O czym ty mówisz? Jak można wiedzieć to, o czym się nie wie?

Wyler wzruszył ramionami.

— Poinformowałeś o tym Biuro? Fisher zastanawiał się.

— Chyba nie. Nie myślałem o tym aż do teraz, kiedy zacząłem opowiadać ci o tym, że niemal zostałem na Rotorze — zamknął oczy, a potem powiedział bardzo wolno: — Nie, mówię o tym po raz pierwszy. Po raz pierwszy myślę o tym.

— Doskonale. A skoro o tym myślisz — dokąd poleciał Rotor? Słyszałeś jakieś dyskusje na ten temat? Plotki? Strzały w ciemno?

— Zakładano, że będzie to Alfa Centaur!. Cóż i

— Twoja żona była astronomem. Jakie było jej zdanie na ten temat?

— Nic nie mówiła. Nigdy nie rozmawiała o tym ze mną.

— Rotor wysłał Sondę Dalekiego Zasięgu.

— Wiem.

— Twoja żona pracowała przy tym jako astronom.

— To prawda, ale nigdy nie dyskutowaliśmy o tym. Cieszyłem de zresztą z tego. Moja misja mogła wyjść na jaw, mogli mnie zaaresztować i stracić, z tego co wiem, gdyby okazało się, że przejawiałem niezdrowe zainteresowania…

— Jako astronom powi

Fisher nie wydawał się przekonany.

— Ale nie powiedziała mi w końcu tego, co wiedziała. O czym więc mówimy?

— Jesteś pewny? Żadnych przypadkowych uwag, których znaczenia nie mogłeś docenić w tym czasie? Przecież nie jesteś astronomem i nie musiałeś wszystkiego rozumieć. Czy pamiętasz cokolwiek, co wprawiło cię w zdumienie albo tylko zastanowiło?

— Nic takiego sobie nie przypominam.

— Pomyśl. Możliwe, że Sonda zlokalizowała system planetarny wokół jednego ze słońc Alfa Centauri lub wokół obu na raz?

— Nie umiem ci odpowiedzieć.

— Jakieś planety wokół i

— Pomyśl! — nalegał Wyler. — Czy istnieje jakiś powód, dla którego to, co powiedziała, mogło mieć mniej więcej taki sens: „Myślisz, że lecimy na Alfa Centauri, ale wokół niej są planety i właśnie ku nim zmierzamy”. Albo taki: „Myślisz, że lecimy na Alfa Centauri, lecz my zmierzamy ku i

— Nie umiem ci odpowiedzieć.

Duże wargi Garanda Wylera zmieniły się na chwilę w cienką linię. Po chwili Wyler powiedział:

— Coś ci powiem, stary druhu. Teraz zdarzą się trzy rzeczy. Po pierwsze, będziesz musiał przejść kolejne przesłuchanie. Po drugie, podejrzewam, że będziemy musieli nakłonić Osiedle Ceres, żeby pozwoliło nam skorzystać ze swojego teleskopu asteroidalnego, za pomocą którego zbadamy każdą gwiazdę w odległości kilku lat świetlnych od Układu Słonecznego. I po trzecie, kopniemy naszych hiperspecjalistów w…. żeby żywiej zabrali się do roboty. Będziesz miał okazję sprawdzić, czy nie mówię prawdy.