Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 90 из 123

– Mamy tylko kilka pytań uzupełniających do syna, panie Costello…

– Macie coś przeciwko temu, że się będę przysłuchiwał?

– Zupełnie nie. Może nawet będzie pan nam mógł w czymś pomóc.

– No to zaczynajmy. – Odwrócił gwałtownie głowę. – Davey! Słuchasz?

David Costello w milczeniu kiwnął głową i ugryzł kolejny kęs jabłka.

– A więc scena należy do pana, inspektorze.

– No cóż, w takim razie zacznę od kilku pytań do Davida. – Rebus urządził całe przedstawienie z wyciąganiem i wertowaniem notesu, choć pytania miał gotowe w głowie i nie sądził, by trzeba było notować odpowiedzi. Wiedział jednak także, że widok wyciągniętego notesu czasami czyni cuda, świadkowie mają bowiem zwykle skło

– Na pewno nie chce pani usiąść? – spytał raz jeszcze Costello, zwracając się do Wylie i klepiąc dłonią kanapę obok siebie.

– Tu mi dobrze – odparła chłodno, jednak ta krótka wymiana zdań spowodowała, że efekt został zaprzepaszczony. David Costello wyglądał na zupełnie nie przejętego widokiem notesu.

– Niech pan strzela – rzucił w kierunku Rebusa.

Rebus nie dał się prosić, wycelował i wypalił.

– David, pytaliśmy cię już o tę grę internetową, w którą naszym zdaniem Flipa grała…

– Tak.

– I powiedziałeś wtedy, że nic ci o niej nie wiadomo i że ty sam nie jesteś miłośnikiem gier komputerowych.

– Tak.

– Ale teraz dowiadujemy się, że za czasów szkolnych byłeś prawdziwym specem od Dungeons amp; Dragons

– Pamiętam – wtrącił Thomas Costello. – Ty i twoi koledzy całe dnie i noce spędzaliście w twoim pokoju. – Uniósł wzrok na Rebusa. – Nie uwierzy pan, panie inspektorze, dosłownie całe noce.

– Słyszałem, że takie nocne sesje zdarzają się nawet dorosłym mężczyznom – powiedział Rebus. – Wystarczy talia kart do pokera i odpowiednio duża pula…

Costello skwitował to porozumiewawczym uśmiechem: „My hazardziści to rozumiemy”.

– Kto panu powiedział, że byłem „specem”?

– Wyszło w rozmowach z i

– No więc nie byłem. Całe to szaleństwo z D amp;D trwało może miesiąc.

– W czasach szkolnych Flipa też w to grywała. Wiedziałeś o tym?

– Chyba nie.

– Przecież coś by ci powiedziała, prawda? Skoro oboje się tym zajmowaliście.

– Kiedy się poznaliśmy, to już nie. Chyba nigdy o tym nie rozmawialiśmy.

Rebus spojrzał Davidowi prosto w oczy. Były przekrwione i mocno podkrążone.

– Wobec tego, jakim cudem mogła o tym wiedzieć przyjaciółka Flipy, Claire?

Młodzieniec parsknął pogardliwie.

– To ona panu powiedziała? Ta cholerna krowa Claire?

Thomas Costello uspokajająco cmoknął na syna.

– Kiedy to prawda. Zawsze próbowała nas skłócić, udając „przyjaciółkę”.

– Nie lubiła cię?

David przez chwilę się zastanawiał.

– Myślę, że to bardziej polegało na tym, że nie mogła ścierpieć widoku szczęśliwej Flipy. Ale kiedy to Flipie powiedziałem, to w twarz mi się roześmiała. Ona tego nie dostrzegała. O ile wiem, między jej rodziną a rodziną Claire coś zaszło i wydaje mi się, że Flipa miała coś w rodzaju poczucia winy. Claire wszystko było wolno…

– Dlaczego nam o tym nie powiedziałeś wcześniej?

David spojrzał na Rebusa i roześmiał się.

– Bo Claire nie zabiła Flipy.

– Nie?

– Chryste, chyba nie chce pan powiedzieć… – Potrząsnął głową. – Kiedy mówię, że Claire była podła, to mam na myśli jej różne intrygi… ale tylko słowne. – Po chwili dodał: – Ale może ta cała gra też tylko na tym polegała. Do tego pan zmierza?

– Niczego nie przesądzamy ani nie wykluczamy – odparł Rebus.

– Jezu, Davey – odezwał się ojciec Davida – jeżeli jest coś, co masz do powiedzenia tym funkcjonariuszom, to zrób to teraz!

– Na imię mi David! – warknął młodzieniec z naciskiem. Ojciec zrobił wściekłą minę, ale nie odezwał się już ani słowem. – Nadal uważam, że to nie Claire – dodał, zwracając się do Rebusa.





– A jak z matką Flipy? – spytał Rebus. – Jak się układało między wami?

– W porządku.

Rebus pozwolił, by na chwilę zapadła cisza, potem powtórzył za Davidem jego słowa, dodając tylko znak zapytania.

– Wie pan, jak matki traktują córki – dodał David. – Chcą je chronić przed wszystkim.

– I wiedzą, co robią, prawda? – Thomas Costello mrugnął porozumiewawczo do Rebusa, który z kolei spojrzał na Wylie, sprawdzając, czy może na to zareaguje. Wylie wpatrzona w okno nawet nie drgnęła.

– Chodzi o to – powiedział Rebus cicho – że mamy informacje, iż nie wszystko było w porządku i że zdarzały się wam scysje.

– Jak to? – zapytał Thomas Costello.

– Może niech David sam odpowie – odparł Rebus.

– No to jak, David? – Costello zwrócił się do syna. – Nie mam pojęcia, o czym on mówi.

– Mówię o tym – odezwał się Rebus, udając, że sprawdza coś w notesie – że pani Balfour uważała, że masz zły wpływ na Flipę i że ją buntujesz.

– Chyba nieuważnie pan słuchał i źle ją pan zrozumiał – odezwał się Thomas Costello i ponownie zwinął dłonie w pięści.

– Nie sądzę, proszę pana.

– Niech pan pomyśli, przez co ona musiała przejść… pewnie sama nie wie, co mówi.

– Sądzę, że dobrze wiedziała – Rebus nie spuszczał wzroku z Davida.

– To prawda – powiedział w końcu David, który zdążył tymczasem zapomnieć o jabłku. Nadgryzione tkwiło w jego dłoni, a biały miąższ zaczynał powoli brązowieć. Ojciec spojrzał na niego pytająco. – Jacqueline wbiła sobie do głowy, że ja podsuwam Flipie jakieś dziwne pomysły.

– Co za pomysły?

– Że miała nieszczęśliwe dzieciństwo. Że źle zapamiętała swoje wspomnienia.

– A tak nie było? – zapytał Rebus.

– Kiedy to sama Flipa, nie ja – odparł David. – To ją nawiedzał ten sen. Śniło jej się, że znów jest w Londynie, w ich starym domu, i że biega po schodach tam i z powrotem i próbuje przed czymś uciec. Ten sam sen powtarzał jej się niemal co noc przez jakieś dwa tygodnie.

– I co zrobiliście?

– Pogrzebałem w paru książkach i powiedziałem jej, że to może mieć związek z jakimiś jej wspomnieniami, stłumionymi i tkwiącymi w podświadomości.

– Nic z tego nie rozumiem – stwierdził Thomas Costello, a syn zwrócił ku niemu głowę.

– Chodzi o jakieś złe wspomnienie, które umysł celowo wyrzuca z pamięci i nie pozwala o tym myśleć. Pamiętam, że pomyślałem wtedy, że jej nawet zazdroszczę. – Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, a Rebus pomyślał, że chyba chłopaka rozumie. Dorastanie pod okiem Thomasa Costello nie mogło należeć do rzeczy łatwych. Może w tym tkwiła przyczyna jego nastoletnich ekscesów…

– I nigdy ci nie powiedziała, co to mogło być? – zapytał Rebus.

David potrząsnął głową.

– Pewnie nic takiego. Sny można tłumaczyć na wiele różnych sposobów.

– A Flipa wierzyła w to wyjaśnienie?

– Przez jakiś czas tak.

– I powiedziała o tym matce?

David pokiwał głową.

– Tak, a matka winą obarczyła mnie.

– A to cholerna baba – warknął Thomas Costello i przetarł dłonią czoło. – Tylko że ona tyle ostatnio przeszła, tyle przeszła…

– To wszystko działo się, zanim Flipa zniknęła – przypomniał Rebus.

– Nie o to mi chodzi. Chodzi mi o bank Balfour – mruknął Costello. Złość na syna wciąż w nim buzowała.

Rebus zmarszczył brwi.

– A o co chodzi z bankiem?

– W Dublinie jest mnóstwo ludzi z pieniędzmi. Więc słyszy się różne rzeczy.

– O banku Balfour?

– Sam nie bardzo to wszystko rozumiem: przekroczona granica bezpieczeństwa… indeks pły

– Twierdzi pan, że bank Balfour ma kłopoty?

Costello pokręcił przecząco głową.

– Nie, ale mówi się, że jak szybko nie zmienią polityki, to mogą wpaść w tarapaty. Podstawowy problem bankowości polega na tym, że wszystko opiera się na zaufaniu, prawda? Kilka negatywnych opinii może wyrządzić ogromne szkody…