Страница 4 из 70
Było mi jak w niebie.
Oczy wampira przez moment rozszerzały się i ciemniały, on sam wszakże zachował całkowite milczenie.
– Och, przepraszam cię – bąknęłam straszliwie zakłopotana. Oderwałam ręce od jego twarzy i zapatrzyłam się na parking. Zaczęłam coś paplać o Maćku i Denise, cały czas myśląc, jak cudownie byłoby mieć towarzysza, którego nie mogę usłyszeć, póki nie zdecyduje się odezwać na głos. Jakież piękne było jego milczenie. -…Więc uznałam – ciągnęłam – że lepiej wyjdę i zobaczę, czy dobrze się miewasz – podsumowałam, nie pamiętając, co mu wcześniej mówiłam.
– Przyszłaś tu mnie uratować. Postąpiłaś bardzo odważnie – oświadczył głosem tak uwodzicielskim, że DeeA
– Przestań – mruknęłam zgryźliwym tonem. Odniosłam wrażenie, że z łomotem runęłam na ziemię z chmur.
Przez kilka sekund spoglądał na mnie ze zdumieniem, później jego blada twarz ponownie zobojętniała.
– Nie boisz się przebywać sam na sam z głodnym wampirem?
Wychwyciłam jakąś groźną nutę pod tym pozornie żartobliwym pytaniem.
– Wcale nie.
– Wychodzisz z założenia, że skoro przybyłaś mi z pomocą, jesteś bezpieczna? Sądzisz, że po tych wszystkich latach żywię jeszcze choćby uncję sentymentalnych uczuć? Wampiry często zwracają się przeciw osobom, które im ufają. Wiesz przecież, że nie ma w nas cech ludzkich.
– Wielu ludzi również obraca się przeciwko tym, którzy im ufają – stwierdziłam. Czasem potrafię myśleć praktycznie. – Nie jestem kompletną idiotką – dodałam. Podniosłam rękę i pokręciłam głową. W czasie kiedy wampir dochodził do siebie, zdążyłam owinąć sobie wokół szyi i ramion srebrne łańcuchy Szczurów.
Na ten widok wampir wyraźnie zadrżał.
– Ależ masz rozkoszną arterię w pachwinie – oznajmił, gdy się nieco uspokoił. Jego głos znów był kuszący, a gładkością przywodził mi na myśl aksamit.
– Nie mów takich wstrętnych rzeczy – zdenerwowałam się. – Nie będę tego słuchać.
Jeszcze raz popatrzyliśmy po sobie w milczeniu. Bałam się, że już nigdy więcej go nie zobaczę. Ostatecznie, swej pierwszej wizyty w „Merlotcie” z pewnością nie mógł nazwać udaną. Starałam się więc chłonąć wszystkie szczegóły tego spotkania. Wiedziałam, że zachowam je w pamięci i będę wspominać przez długi, długi czas. Będzie dla mnie czymś wspaniałym, skarbem… Miałam ochotę jeszcze raz dotknąć skóry wampira. Nie mogłam sobie przypomnieć, jaka jest w dotyku. Nie dotknęłam go jednak, nie pozwoliły mi dobre maniery. Poza tym bałam się, że nawet muśnięciem mogłabym skłonić wampira do kolejnych uwodzicielskich kłamstewek.
– Chciałabyś wypić krew, którą ze mnie ściągnęli? – spytał nieoczekiwanie. – W ten sposób okazałbym ci swoją wdzięczność. – Wskazał na asfalt, gdzie leżały zatkane fiolki. – Moja krew wzbogaci twoje życie erotyczne i poprawi ci zdrowie.
– Jestem zdrowa jak koń – odparłam zgodnie z prawdą. – A życia erotycznego w ogóle nie mam. Zrób ze swoją krwią, co chcesz.
– Mogłabyś ją sprzedać – zasugerował. Pomyślałam, że mnie sprawdza.
– Nie tknę jej – odcięłam się obrażona.
– Jesteś i
– No cóż. Nazywam się Sookie Stackhouse i jestem kelnerką – odrzekłam. – A jak ty masz na imię? – Pytanie wydało mi się niewi
– Bill – powiedział.
Zanim zdołałam się powstrzymać, roześmiałam się tak gwałtownie, że aż usiadłam ponownie na pośladkach.
– Wampir Bill! – zarechotałam. – Sądziłam, że masz na imię Antoine, Basil albo Langford! Bill! – Od dawna tak się nie śmiałam. – No to na razie, Bill. Muszę wracać do pracy.
Na myśl o lokalu Sama Merlotte’a poczułam ponownie rozciągający moje usta zawodowy uśmiech. Położyłam dłoń na ramieniu Billa i podniosłam się. Ramię wampira okazało się twarde niczym skała, stanęłam więc na nogach tak szybko, że o mało nie upadłam do przodu. Sprawdziłam, czy mam równo podciągnięte skarpetki, później obejrzałam resztę swojego stroju, szukając plam i dziur po walce ze Szczurami. Otrzepałam pośladki, gdyż siedziałam przecież na brudnym chodniku, po czym pomachałam Billowi i dziarsko ruszyłam przez parking.
Przemknęło mi przez myśl, że spędziłam bardzo interesujący wieczór. Byłam niemal tak wesoła jak uśmiech, który towarzyszył tym rozważaniom.
Tyle że… Jason strasznie się na mnie rozgniewa za utratę łańcucha.
Tej nocy, po skończonej pracy pojechałam do domu odległego od baru zaledwie nieco ponad sześć kilometrów na południe. Wcześniej, po powrocie z parkingu, nie zastałam już w barze Jasona (ani DeeA
Dom nie jest szczególnie zabytkowy, ponieważ większość najstarszych elementów usunięto w którymś momencie i zastąpiono nowymi, poza tym został oczywiście wyposażony w elektryczność, hydraulikę, izolację… i wszystkie i
Tej nocy przemierzyłam duży salon zastawiony podniszczonymi meblami ustawionymi w wygodny dla nas sposób, później przeszłam korytarz i wkroczyłam do pierwszej sypialni po lewej, tej największej.
Moja babcia, Adele Hale Stackhouse, na wpół leżała na wysokim łóżku, szczupłe ramiona wspierając na licznych poduszkach. Mimo ciepłej wiose
– Witaj – zagaiłam.
– Witaj, kochanie.
Moja babcia jest malutka i bardzo stara, lecz nadal ma gęste włosy; są tak białe, że wydają się nieco zielonkawe. W dzień babcia nosi je zwinięte w kok, na noc jednakże rozpuszcza je lub splata w warkocze.
Zerknęłam na okładkę książki.
– Znów czytasz Danielle Steele?
– Och, ta kobieta naprawdę potrafi opowiadać historie. – Mojej babci ogromną przyjemność sprawiało czytanie powieści tej autorki, oglądanie mydlanych oper nakręconych według tych powieści (które babcia nazywała „historiami”) oraz uczestnictwo w spotkaniach dziesiątków klubów, do których należała – jak mi się zdawało – przez całe swoje dorosłe życie. Ulubionymi klubami babci byli Potomkowie Wybitnych Poległych i Towarzystwo Ogrodnicze Bon Temps.
– Zgadnij, co mi się zdarzyło dziś wieczorem – powiedziałam.
– Co? Umówiłaś się z kimś na randkę?
– Nie – odparłam, starając się zachować na twarzy uśmiech. – Do mojego baru wszedł wampir.
– Ojej, miał kły?
Wprawdzie widziałam, jak błyskały w światłach parkingu, kiedy biedaka osuszały Szczury, tej scenki nie zamierzałam wszakże babci opisywać.
– Och, na pewno, tyle że je schował.
– No, no, no, wampir tutaj, w Bon Temps. – Babcia radośnie wyszczerzyła zęby. – Pogryzł kogoś w barze?