Страница 44 из 56
– Rozumiesz, że nawet z kopią tego szkicu i zeznaniem Alfiego przed prokuratorem okręgowym nie da się uzyskać wyroku skazującego. Alfie sam był w to zamieszany, a szkic podpisał ktoś o imieniu Jim, kogo nikt nigdy nie widział.
– Wiem.
– W tej sprawie przedawnienie obejmuje ich wszystkich: Westerfielda, Alfiego i Jima, kimkolwiek jest.
– Nie zapominaj o Hamiltonie. Gdyby udało mi się udowodnić, że zniszczył dowód, który mógł zapewnić jego klientowi lżejszy wyrok i obciążał Westerfielda, komisja do spraw etyki rzuciłaby się na niego.
Obiecałam, że pokażę Marcusowi szkic, który przyniesie mi Alfie. Potem pożegnałam się i spróbowałam wrócić do pracy. Nie szło mi jednak najlepiej i, osiągnąwszy bardzo niewielki postęp, zdałam sobie sprawę, że czas pojechać do Joan na śniadanie.
Tym razem pamiętałam o walizce i plastikowej torbie z pralni ze spodniami, swetrem i kurtką.
Zanim jeszcze zobaczyłam klasztor franciszkanów w Graymoor, wiedziałam, że się tam zatrzymam. Przez cały tydzień pewne wspomnienie wydobywało się powoli z mojej podświadomości. Odwiedziłam to miejsce z matką po śmierci Andrei. Zatelefonowała do ojca Emila, zako
Położona na terenie klasztoru Gospoda Świętego Krzysztofa to prowadzony przez zako
Pamiętam, że w kaplicy znajdowała się księga, do której ludzie wpisywali swoje prośby. Matka napisała coś, a potem wręczyła mi długopis.
Chciałam dziś pójść tam jeszcze raz.
Zako
Podeszłam tam i wzięłam długopis.
Nagle przypomniałam sobie, co napisałam poprzednim razem: „Proszę, niech Andrea do nas wróci”.
Tym razem nie zdołałam powstrzymać się od płaczu.
– W tej kaplicy wylano wiele łez. – Ojciec Bob stał tuż za mną.
Rozmawialiśmy przez godzinę. Kiedy dotarłam do Joan, nie byłam już poróżniona z Bogiem.
Joan i ja nie zgadzałyśmy się ze sobą co do zachowania Willa Nebelsa poprzedniego wieczoru.
– Ellie, on był kompletnie pijany. Ilu ludziom rozwiązuje się język, kiedy za dużo wypiją? I moim zdaniem raczej wtedy nie kłamią – wręcz przeciwnie, jest większa szansa, że powiedzą prawdę.
Musiałam przyznać Joan rację w tej kwestii. Sama zbadałam i opisałam dwa przypadki, w których morderca nigdy nie zostałby złapany, gdyby się nie upił i nie otworzył serca przed kimś, kto natychmiast zawiadomił policję.
– A jednak ja widzę to inaczej – wyjaśniłam jej i Leo. – Dla mnie Will Nebels to nieudacznik bez kręgosłupa i charakteru. Jest jak galareta, którą wlewasz do formy. Planujesz kształt, jaki chcesz uzyskać, i otrzymujesz go. Nie był aż tak pijany, by nie pamiętać, że kiedyś naprawił mi huśtawkę i że mój ojciec miał dwie lewe ręce.
– Zgadzam się z Ellie – odrzekł Leo. – Nebels jest bardziej skomplikowany, niż się na pozór wydaje. – Potem dodał: – To, oczywiście, nie znaczy, że Joan nie ma racji. Jeśli Nebels naprawdę widział Pauliego Stroebela w garażu tamtego wieczoru, jest dostatecznie sprytny, by się domyślić, że nastąpiło przedawnienie i może na tym bezpiecznie zarobić.
– Tylko że sam tego nie wymyślił – zaoponowałam. – Przyszli do niego, zgodził się opowiedzieć tę historię, a oni mu za to zapłacili. – Odsunęłam krzesło. – Śniadanie było wspaniałe – powiedziałam. – Czuję, że teraz mogę wygrać w szachy z Seanem.
Na chwilę zatrzymałam się przy oknie. Już po raz drugi znalazłam się w tym pokoju w piękne niedzielne popołudnie dokładnie o tej samej porze. Przed moimi oczami znów rozpościerał się wspaniały widok na rzekę i wzgórze.
W moim niespokojnym świecie nieczęsto mam okazję doświadczać takich przeżyć.
Wygrałam pierwszą partię. Sean wygrał drugą. Zgodziliśmy się, że musimy zagrać znowu „jak najszybciej”.
Zanim pojechałam do domu, zatelefonowałam do szpitala i porozmawiałam z panią Stroebel. Pauliemu spadła gorączka i czuł się znacznie lepiej.
– Chce z tobą mówić, Ellie.
Czterdzieści minut później byłam przy jego łóżku.
– Wyglądasz o wiele lepiej niż wczoraj – przywitałam go. Nadal był bardzo blady, lecz patrzył przytomnie i opierał się na dodatkowej poduszce. Uśmiechnął się nieśmiało.
– Ellie, mama powiedziała mi, że wiesz o łańcuszku, że ja też go widziałem.
– Kiedy go widziałeś, Paulie?
– Pracowałem na stacji obsługi. Na początku po prostu myłem i czyściłem samochody po naprawie. Kiedy pewnego dnia myłem samochód Roba, na przednim siedzeniu znalazłem łańcuszek. Był rozerwany.
– Masz na myśli dzień, kiedy znaleziono ciało Andrei? – To bez sensu, pomyślałam. Jeśli Rob wrócił tamtego ranka po łańcuszek, z pewnością nie zostawiłby go w samochodzie. Czy naprawdę byłby aż tak głupi?
Paulie spojrzał na matkę
– Mamo? – spytał, prosząc ją o pomoc.
– W porządku, Paulie – odezwała się łagodnie. – Brałeś dużo leków i trudno ci pozbierać myśli. Powiedziałeś mi, że widziałeś łańcuszek dwa razy.
Zerknęłam szybko na panią Stroebel, próbując się zorientować, czy sugeruje mu odpowiedzi. Ale Paulie skinął głową.
– To prawda, mamo. Znalazłem go w samochodzie. Był rozerwany. Oddałem go Robowi, a on dał mi dziesięć dolarów napiwku. Schowałem je razem z pieniędzmi, które oszczędzałem na prezent na twoje pięćdziesiąte urodziny.
– Pamiętam, Paulie.
– Kiedy były pani pięćdziesiąte urodziny, pani Stroebel? – spytałam.
– Pierwszego maja, przed śmiercią Andrei.
– Przed śmiercią Andrei! – Byłam absolutnie zaszokowana. A zatem nie kupił łańcuszka dla niej, pomyślałam. Jakaś i
– Paulie, czy dokładnie pamiętasz ten łańcuszek? – spytałam.
– Tak. Był ładny. Złoty, z wisiorkiem w kształcie serca i z małymi błękitnymi kamieniami.
Właśnie tak opisałam go z miejsca dla świadków.
– Paulie, czy jeszcze kiedyś widziałeś ten łańcuszek? – spytałam.
– Tak. Andrea była dla mnie bardzo miła. Podeszła i powiedziała mi, że dobrze się spisałem i że wygrałem mecz dla drużyny. To właśnie wtedy zdecydowałem się poprosić ją, żeby wybrała się ze mną na tańce. Poszedłem pod wasz dom i zobaczyłem, że biegnie przez las. Dogoniłem ją koło domu pani Westerfield. Andrea miała na szyi łańcuszek i domyśliłem się, że Rob musiał jej go podarować. On nie był miły. Dał mi ten duży napiwek, ale nie był miły. Jego samochód zawsze miał wgniecenia, ponieważ jeździł za szybko.
– Widziałeś go tamtego dnia?
– Spytałem Andreę, czy mogę z nią porozmawiać, ale powiedziała, że nie, że się śpieszy. Zawróciłem w stronę lasu i patrzyłem, jak wchodzi do garażu. Kilka minut później przyszedł Rob Westerfield.
– Powiedz Ellie, kiedy to było, Paulie.
– To było na tydzień przed śmiercią Andrei w garażu. Na tydzień przed.
– Potem, kilka dni przed jej śmiercią, znów z nią rozmawiałem. Powiedziałem jej, że Rob jest bardzo złym człowiekiem i że nie powi
– Czy to wtedy, gdy ostrzegłeś Andreę przed Robem, poprosiłeś ją, żeby poszła z tobą na zabawę?
– Tak, a ona obiecała, że pójdzie, i kazała mi przyrzec, że nie powiem jej ojcu o Robię.