Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 21 из 68



Kobieta, która była dumna, że nigdy nie nadużywała przywilejów wynikających z noszenia odznaki policyjnej, mruknęła:

– Tylko trochę je naginam.

Roarke sięgnął ręką do jej piersi i objął ją.

– To nagnij je jeszcze odrobinę.

– Chryste. – Wyobrażała sobie, jak bardzo pragnie znaleźć się w niej w środku, więc wcisnęła gaz do oporu i z prędkością pocisku pomknęła przez Park.

Dziewczyna obsługująca wózek z hot dogami pokazała jej uniesiony środkowy palec, gdy Eve, chcąc ją wyminąć, z piskiem wjechała na krawężnik i skręciła na wschód. Z przekleństwem na ustach włączyła służbowe światło ostrzegawcze, wystawiła niebiesko-czerwonego koguta i włączyła go.

– Nie mogę uwierzyć, że to robię. To pierwszy raz.

Roarke położył dłoń na jej udaje.

– Wiesz, co ci zrobię?

Zaśmiała się ochrypłym głosem.

– Na litość boską, nie mów, bo zaraz się zabijemy.

Jej ręce kurczowo ściskające kierownicę drżały, a ciało dygotało jak uderzona struna. Oddech zaczynał się jej urywać. Zza chmur wyłonił się księżyc.

– Otwórz pilotem bramę – powiedziała bez tchu. – No już. Nie zamierzam zwalniać.

Szybko wstukał kod. Żelazne wrota rozwarły się przed nimi majestatycznie i Eye wpadła między uchylone skrzydła, niemal muskając je bokami samochodu.

– Świetnie. Teraz możesz się już zatrzymać.

– Chwileczkę, chwileczkę. – Z pełnym impetem przejechała przez podjazd, mijając wspaniałe drzewa i grające fonta

– Zatrzymaj się – zażądał i wcisnął jej rękę między uda. Natychmiast posłuchała, omal nie zderzając się z dębem. Chwytając ustami powietrze, wcisnęła hamulec. Wóz obrócił się i zastygł w poprzek podjazdu.

Eye rzuciła się na Roarke” a.

Zdzierali z siebie ubranie, rozpaczliwie szukając miejsca w ciasnym wnętrzu pojazdu. Ugryzła go w ramię i szarpnęła jego spodnie. Roarke zaklął, a ona się roześmiała, kiedy wyciągał ją z samochodu. Upadli na trawę, splątani rękami i nogami, w potarganych ubraniach.

– Pospiesz się, pospiesz – zdążyła wyszeptać, nim nieokiełznana odebrała jej głos. Jego wargi i zęby sięgnęły przez podartą koszulę i znalazły się na jej piersiach. Ściągnęła mu spodnie, wbijając e w jego biodra.

Oddech Roarke”a stal się szybki i ciężki. Czuł pierwotne, dzikie pożądanie z równą siłą, z jaką Eye wbijała paznokcie w jego plecy. Krew w nim wrzała, pulsując w żyłach jak fala przypływu. Ścisnął boleśnie jej nogi, wdzierając się w mą głęboko.

Wydała z siebie dziki krzyk rozkoszy, orząc paznokciami jego plecy i gryząc go w ramię. Czuła, jak w niej pulsuje, wypełniając ją coraz bardziej z każdym zaciekłym pchnięciem. Orgazm sprawił jej rozkoszny ból, ale wcale nie zaspokoił potężnej żądzy.

Rozpalona i mokra, coraz mocniej zaciskała go w kleszczach ud. Roarke nie mógł przestać, nie myślał o niczym, przykuty do niej tym rytmem, jak ogier pokrywający klacz w rui. Przez czerwoną mgłę, która zasnuła mu oczy, nie widział jej; mógł ją tylko czuć – jak dotrzymuje mu kroku i odparowuje każdy cios. Słyszał jej jęki, błagalne łkanie i westchnienia.

Każdy dźwięk był niczym pierwotny zew, od którego krew w nim kipiała.

I nagle wszystko prysło, bez żadnego ostrzeżenia i bez jego woli. Jego ciało po prostu osiągnęło maksimum swoich możliwości, jak silnik na najwyższych obrotach, przywarło do niej z całą siłą, po czym wybuchło. Gorąca fala wyzwolenia zalała go i zatopiła. Jedyny raz, odkąd po raz pierwszy jej dotknął, nie wiedział, czy razem z nim dotarła na szczyt.

Osunął się ciężko obok niej, próbując złapać oddech w zmaltretowane płuca. Leżeli rozciągnięci na trawie w blasku księżyca, spoceni, w strzępach ubrań i drżący jak dwoje ocalałych po potwornej bitwie.

Eye z jękiem przewróciła się na brzuch i wtuliła płonącą twarz chłód trawy

– Chryste, co to było?

– W i

– Ugryzłam cię?

Kiedy jego ciało odrobinę ochłonęło, rzeczywiście niewielki ból dał znać o sobie. Spojrzał na swoje ramię i zobaczył ślad jej zębów.

– Ktoś mnie ugryzł. Mam wrażenie, że to ty.



Ujrzał srebrzyście spadającą gwiazdę. To było podobne, pomyślał, jak bezradne pogrążenie się w niepamięć.

– Dobrze się czujesz?

– Nie wiem. Muszę się zastanowić. – Wciąż kręciło się jej w głowie.

– Jesteśmy na trawniku – powiedziała powoli. – Nasze ubranie jest podarte. Jestem pewna, że mam na tyłku dziury od twoich palców.

– Starałem się – mruknął.

Prychnęła krótko, zachichotała, wreszcie wybuchnęła urywanym, szczerym śmiechem.

– Chryste panie, Roarke, tylko spójrz na nas.

– Za chwileczkę. Chyba jeszcze nie odzyskałem do końca wzroku.

– Ale kiedy po chwili usiadł, uśmiechnął się do niej, szczerząc zęby.

Eye ciągle wstrząsał śmiech. Jej włosy sterczały we wszystkie strony, oczy miała zamglone, a na jej ślicznym tyłeczku widniały siniaki i plamy od trawy. – Nie wyglądasz na glinę, poruczniku. Ona także usiadła i przekrzywiła głowę.

– Nie wyglądasz na bogatego gościa, Roarke. – Pociągnęła go za rękaw – tylko tyle zostało z jego koszuli. – Ale wyglądasz dosyć ciekawie. Jak chcesz to wytłumaczyć Summersetowi?

– Powiem mu po prostu, że moja żona to dzikie zwierzę.

Parsknęła pogardliwie.

– On już i tak sam do tego doszedł. – Głęboko odetchnęła i spojrzała w stronę domu. Na ich powitanie paliły się światła na dolnym poziomie. – Jak dostaniemy się do domu?

– No… – Zobaczył, co zostało z jego koszuli i przewiązał tą resztką jej piersi, przez co dostała nowego ataku chichotu. Jakoś otulili się w strzępki swoich ubrań i usiedli, spoglądając na siebie.

– Nie mogę cię zanieść do samochodu – rzekł. – Miałem nadzieję, ty mnie zaniesiesz.

– Najpierw musimy wstać.

– Dobra.

żadne z nich się nie ruszyło. Wybuchnęli śmiechem i podtrzymując się wzajemnie jak para pijaków, z trudem dźwignęli się na nogi.

– Zostaw samochód – zdecydował Roarke.

– Aha. – Zrobili kilka chwiejnych kroków. – Ubranie? Buty?

– Też zostaw.

– Niezła myśl.

Parskając śmiechem, jak dzieci w sypialni po zgaszeniu światła, weszli po schodach, uciszając się nawzajem.

– Roarke! – usłyszeli zdumiony głos i tupot stóp.

– Wiedziałam – powiedziała półgłosem Eye. – Po prostu wiedziałam.

Z cienia wynurzył się Summerset. Na jego zazwyczaj nieprzeniknionej twarzy malował się szok i głębokie zatroskanie. Ujrzał ich rozdarte ubrania, siniaki na skórze i obłęd w oczach.

– Co się stało? Mieliście wypadek?

Roarke wyprostował się, trzymając rękę na ramieniu Eye, by się nie przewrócić.

– Nie. Zrobiliśmy to celowo. Wracaj do łóżka, Summerset. Eye rzuciła okiem przez ramię, gdy podtrzymując się wchodzili razem po schodach, i zobaczyła, jak Summerset gapi się za nimi. Ten widok tak ją ucieszył, że śmiała się nieprzytomnie przez całą drogę do sypialni.

Padli na łóżko i zasnęli tak jak stali. Spali jak susły.