Страница 10 из 68
Otworzyła drzwi i zobaczyła go – stał w głównym hallu; na ustach igrał mu drwiący uśmieszek.
– Pani wóz jest paskudny.
– To własność miasta. – Schyliła się i wzięła na ręce grubego kota o różnokolorowych oczach, który wyszedł jej na spotkanie.
– Jeśli nie chcesz, żeby stał przed wejściem, możesz sam go wprowadzić.
Usłyszała melodyjny śmiech dobiegający z głębi holu i podejrzliwie uniosła brew.
– Jakieś towarzystwo?
– Istotnie. – Summerset pełnym dezaprobaty spojrzeniem obrzucił jej wymiętą koszulę i spodnie i zatrzymał wzrok na kaburze, której jeszcze nie odpięła. – Proponuję, żeby się pani wykąpała i przebrała przed spotkaniem z gośćmi.
– A ja proponuję, żebyś pocałował mnie w dupę – odparła z uśmiechem i wolnym krokiem wyminęła go.
W głównym salonie pełnym skarbów, które Roarke zbierał w różnych zakątkach wszechświata, toczyło się wytworne przyjęcie w dość szczupłym gronie. Na srebrnych tacach piętrzyły się kanapki, w kieliszkach pieniło się białe, musujące wino. Roarke wyglądał jak czarny anioł w stroju, który jemu wydawał się pewnie najzwyklejszym, niedbałym ubiorem. Jedwabna czarna koszula, czarne, idealnie dopasowane spodnie i pasek, którego klamra połyskiwała srebrem, doskonale do niego pasowały i nadawały mu wygląd człowieka, jakim był w rzeczywistości: bogatego, olśniewającego i niebezpiecznego.
Poza nim w przestro
Kobieta wyglądała oszałamiająco. Miała rude włosy, w głębokim odcieniu dojrzałego wina, które były wysoko upięte, a pojedyncze loki opadały zalotnie na jej szyję. Zielone, kocie oczy spoglądały spod czarnych jak atrament, kształtnych brwi. Miała alabastrową skórę, wystające kości policzkowe i zmysłowe, pełne usta.
Jej doskonale ciało spowijał obcisły, szmaragdowy strój, który odsłaniał ramiona, a głęboki dekolt wcinał się między jej olśniewające piersi, sięgając talii.
– Roarke. – Znów wydała z siebie ten szczególny śmiech, wsuwając szczupłą białą dłoń we włosy Roarke”a i całując go miękko.
– Tak okropnie się za tobą stęskniłam.
Eye pomyślała przez chwilę o broni, którą wciąż miała przypiętą do boku i dzięki której mogłaby wprawić tę rudowłosą seksbombę w bardzo nerwowy taniec. To tylko taka ulotna myśl, przywołała się do porządku, stawiając kota Galahada, zanim zdążyła złamać mu żebra przez grube warstwy tłuszczu,
– Na szczęście każda tęsknota ma swój koniec – rzuciła Eve od niechcenia, wchodząc do pokoju. Cholerny Roarke rozpromienił się na jej widok.
Trzeba ci będzie zetrzeć z gęby ten zadowolony uśmieszek, stary, pomyślała. I to jak najprędzej.
– . Nie słyszeliśmy, jak wchodzisz.
– To widać. – Chwyciła kanapkę z tacy i całą wepchnęła sobie do ust.
– Chyba nie znasz naszych gości. Reea
– Uważaj, Ree, jest uzbrojona. – William ze śmiechem podszedł do niej i wyciągnął rękę. Poruszał się długimi krokami, jak koń na pastwisku. – Miło mi cię poznać, Eve. Naprawdę się cieszę. Ree i ja bardzo żałujemy, że nie mogliśmy przyjechać na wasz ślub.
– Byliśmy niepocieszeni. – Reea
– On wciąż stoi – zauważyła Eye, rzucając okiem na męża, gdy podawał jej kieliszek. – Na razie.
– Ree i William byli w laboratorium na Taurusie Trzy, pracowali nad pewnym projektem dla mnie. Właśnie wrócili na ziemię na zasłużony odpoczynek.
– Ach tak. – Jakby to w ogóle mogło ją obchodzić.
– Ten projekt sprawia mi szczególną przyjemność – powiedział William. – Za rok, góra dwa, firma Roarke”a wprowadzi nową technologię, która zrewolucjonizuje świat rozrywki.
– Świat rozrywki. – Eye uśmiechnęła się blado. – To może wstrząsnąć naszą małą planetą.
– Całkiem możliwe. – Reea
– To już działka Ree. – William uniósł w jej stronę kieliszek z czułością w oczach. – Ona jest ekspertem medycznym. Ja tylko facetem od zabawy.
Jestem pewna, że po długim dniu Eve nie ma ochoty wysłuchiwać ględzenia fachowców. Naukowcy… – odezwała się Reea
– Bardzo pobieżnie. – Zdała sobie sprawę, że jest niegrzeczna. Będzie się musiała przyzwyczaić do tego, że wracając do domu może często zastawać w nim wytworne towarzystwo oraz piękne kobiety śliniące się na widok jej męża. – Wywierają wrażenie, nawet w tym stadium budowy. Centrum medyczne będzie jeszcze bardziej okazałe, kiedy zostanie w pełni obsadzone. Pokój hologramowy w hotelu to twoje dzieło? – spytała Williama.
– Zgadza się, to ja go popełniłem – odparł żywo. – Uwielbiam grać. A ty?
– Eve uważa to za część swojej pracy. Tak się składa, że podczas naszego pobytu zdarzył się przykry wypadek – wtrącił Roarke.
– Samobójstwo, jeden z autotroników, Mathias. Brwi Williama zmarszczyły się.
– Mathias… taki „młody, rudy i piegowaty?
– Tak.
– Dobry Boże. – Wzdrygnął się i jednym haustem dopił wino.
– Samobójstwo? Jesteście pewni, że to nie był wypadek? Pamiętam go jako pełnego entuzjazmu młodego człowieka, kipiał od pomysłów. Nie wyglądał na kogoś, kto może odebrać sobie życie.
– A jednak to zrobił – ucięła krótko Eve. – Powiesił się.
– To straszne. – Pobladła Reea
– Znałam go, William?
– Nie sądzę. Może widziałaś go w jednym z klubów, kiedy tam byliśmy, chociaż nie pamiętam, żeby lubił towarzystwo i
– W każdym razie bardzo mi przykro – rzekła Reea
– Zostańcie na kolacji. – powiedział Roarke, przepraszająco ściskając ramię Eve. – Będziemy was mogli zanudzić na śmierć opowiadaniami o weselu.
– Bardzo byśmy chcieli. – William pogładził ramię Reea
– Jak zwykle masz rację. – Reea
– Zawsze jesteście mile widziani. A jutro zobaczymy się u mnie w biurze i złożycie mi szczegółowy raport.
– Bladym świtem. – Reea
Zaproszenie było zbyt sympatyczne, by mogła się obrażać. Eve uśmiechnęła się.
– Zapowiada się ciekawie. – Razem odprowadzili gości do drzwi pomachali im na pożegnanie.
– Powiedz, czy dużo doświadczeń będzie do porównania? – spytała, wracając do domu.
– To stara historia. – Złapał ją w pasie i złożył na jej ustach spóźniony pocałunek na powitanie. – Całe lata temu – eony.
– Pewnie kupiła sobie to ciało.
– W takim razie trzeba przyznać, że to wspaniała inwestycja.
Eve uniosła brodę i popatrzyła na niego kwaśno.
– Jest na świecie jakaś piękna kobieta, która nie zaliczyła twojego łóżka?