Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 50 из 75

Eve spojrzała na purpurowy kwiat w kształcie trąbki. Od razu go rozpoznała, ale zwęszyła w pytaniu doktor Engrave pułapkę.

– Kwiat.

– Petunia. Ha. Ludzie zapomnieli o tradycyjnym pięknie. – Podeszła do zlewu i umyła ręce, pozostawiając brud tkwiący pod krótkimi poszarpanymi paznokciami. – W dzisiejszych czasach wszyscy chcą egzotyki. Wszystko musi być większe, lepsze, i

Wspięła się na taboret ustawiony przy stole, gdzie znajdowały się narzędzia, naczynia, papiery, autokucharz, w którym migało światełko wskazujące, że jest pusty, oraz nowoczesny komputer.

– Przysłała mi tu pani niezwykle interesującą substancję. Nawiasem mówiąc, ten Irlandczyk, co mi ją przyniósł, od razu rozpoznał petunie.

– Feeney posiada wiele niezwykłych zdolności.

– Dałam mu ładne bratki dla żony. – Engrave włączyła komputer. – Zrobiłam już analizę próbki, którą przyniósł Roarke. Namówił mnie, żebym załatwiła to jak najszybciej. Też Irlandczyk. Boże, to kochani ludzie. Dobrze, wróćmy do tej próbki. Kiedy mam do czynienia z czymś takim, staram się prowadzić jak najdokładniejsze badania, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości. Dzięki drugiej próbce zyskałam więcej materiału do analizy.

– Czyli ma już pani wyniki…

– Nie poganiaj mnie, mała. Ulegam tylko przystojnym Irlandczykom. A poza tym nie lubię pracować dla policji. – Engrave uśmiechnęła się szeroko.

– Nie doceniają nauki. Założę się, że nawet nie znasz tabeli okresowej pierwiastków, co?

– Pani doktor, proszę… – Na szczęście, akurat w tej chwili na ekranie pojawił się wzór chemiczny.

– Czy ten komputer jest zabezpieczony?

– Tak, bez kodu nie można się do niego dostać. Roarke powiedział, że zastosowano w nim najnowocześniejsze zabezpieczenia. Przerzuciłam się na komputery, zanim ty przyszłaś na świat. – Odsunęła Eve brudną dłonią i wskazała drugi ekran. – Nie będę tracić czasu na gadanie o podstawowych pierwiastkach. Każde dziecko potrafiłoby je rozpoznać, więc pewnie i tobie się to udało.

– Chodzi o jedyny nieznany…

– Wiem, o co chodzi. Oto, na czym polega problem. – Zaznaczyła kilka czy

– A to konieczne?

– Gdyby więcej ludzi rozumiało…

– Doktor Engrave, my usiłujemy zrozumieć motywy, jakimi kierował się morderca. Proszę powiedzieć mi, co to za substancja, a potem przejdziemy do kolejnych pytań.

– Ludzie w dzisiejszych czasach są tacy niecierpliwi – mruknęła Engrave, po czym wyjęła małe na-kryte naczynie. W środku znajdowało się kilka kropel gęstej białej cieczy. – Skoro was to nie obchodzi, nie powiem, co zrobiłam. Powiedzmy, że prze^ prowadziłam kilka testów, opierając się na podstawowej znajomości chemii, po czym wyizolowałam ten wasz nieznany związek.

– Czy to on właśnie znajduje się w tym naczyniu?

– W postaci ciekłej, tak. Założę się, że wasz specjalista powiedział, że to jakaś Waleriana, z południowego zachodu Stanów Zjednoczonych.

Eve przeniosła na nią wzrok.

– No i?

– Wie, że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele. To roślina, owszem, a waleriany użyto do zaszczepienia próbki w nowych warunkach. Jest to nektar, substancja, która nęci ptaki, pszczoły i wokół której kręci się świat. Nektar ten nie pochodzi z żadnej z tutejszych roślin.





– Tutejszych, to znaczy rosnących na obszarze Stanów Zjednoczonych?

– Tutejszych, czyli rosnących na całej Ziemi. Koniec, kropka. – Podniosła z ziemi roślinę w doniczce i postawiła ją z hukiem. -To właśnie wasze cudeńko.

– Jakie ładne – powiedziała Peabody, nachylając się nad bujnymi kwiatami o pofałdowanych płatkach, w kolorach od bieli po purpurę. Powąchała je, zamknęła oczy, po czym ponownie wciągnęła w nozdrza niezwykłą woń. – Boże, to cudowne. Zupełnie jak… – Zakręciło jej się w głowie. -Ależ to mocne.

– Żebyś wiedziała, że mocne. No już, wystarczy, bo będziesz nabuzowana przez godzinę. – Doktor Engrave odsunęła roślinę.

– Peabody? – Eve wzięła ją za rękę i potrząsnęła nią. – Ocknij się.

– Zupełnie jakby wychylić jednym haustem kieliszek szampana. – Dziewczyna przycisnęła dłoń do skroni. – Cudowne uczucie.

– To eksperymentalna hybryda – wyjaśniła En-grave. – Kryptonim Kwiat Nieśmiertelności. Ten egzemplarz ma czternaście miesięcy i ani na chwilę nie przestał kwitnąć. Hoduje się je w kolonii Eden.

– Usiądź, Peabody. Czyli substancją, która nas interesuje, jest nektar tej rośliny?

– Sam nektar jest silny i wywołuje u pszczół reakcję podobną do upojenia alkoholowego. Tak samo działają na nie przejrzałe owoce, na przykład strącone z krzaków brzoskwinie o dużej zawartości soku. Gdy nektar przyjmowany jest w zbyt dużych dawkach, pszczoły uzależniają się od niego.

– Pszczoły-ćpunki?

– Można to tak nazwać. Krótko mówiąc, nie mają ochoty zapylać i

– Czyli bez zezwolenia nie wolno hodować Kwiatu Nieśmiertelności?

– Dotąd tak. Stosuje się go w medycynie, a także w kosmetyce. Nektar nadaje skórze połysk, elastyczność i odmłodzony wygląd.

– Ale to trucizna. Długotrwałe stosowanie wyniszcza układ nerwowy. Potwierdziło to nasze laboratorium.

– Podobnie jak arszenik, który dawniej łykały damy z towarzystwa, pragnące, by ich skóra była bielsza i czystsza. Dla niektórych ludzi nie ma nic ważniejszego niż uroda i młodość. – Doktor Engrave wzruszyła kościstymi ramionami. – W połączeniu z i

– Czy rozmnażałaby się w ziemskich warunkach?

– Oczywiście. Kolonia Eden produkuje rośliny przeznaczone do uprawy na Ziemi.

– Czyli wystarczy zdobyć kilka okazów tej rośliny – myślała Eve na głos – plus i

– I mamy nielegalną substancję dla masowego odbiorcy. Płacisz – ciągnęła doktor Engrave z kwaśnym uśmiechem – i zyskujesz siły, piękność, stajesz się młoda i seksowna. Ten, kto wymyślił ten środek, zna się na chemii i ludzkiej naturze, wie, jakie zyski przynieść może marzenie o piękności.

– Zabójcza piękność.

– Owszem, po czterech-sześciu latach regularnego stosowania człowiek idzie do piachu. Jego układ nerwowy po prostu wysiada. Ale do tego czasu świetnie się bawi, a do kieszeni producenta płyną wielkie pieniądze.

– Skąd pani wie tak wiele o tym, jak mu tam, Kwiecie Nieśmiertelności, skoro uprawia się go tylko na terenie kolonii Eden?

– Bo jestem najlepsza w swojej dziedzinie, nie obijam się, a poza tym moja córka jest szefową pszczelarzy pracujących na Edenie. Oficjalne laboratorium, takie jak to, albo jakiś ekspert w dziedzinie ogrodnictwa może, przy pewnych ograniczeniach, sprowadzić egzemplarz tej rośliny do własnego użytku.