Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 22 из 80

Ubłocone liście zakrywały drewniane drzwi tak dobrze, że nawet on przez kilka chwil nie mógł ich znaleźć. Oczyścił je, a potem pchnął, aż się otworzyły. Zamglone światło rozjaśniało schody, kiedy wstępował w głąb ziemi. Od razu wypełniła jego płuca woń mokrego brudu, wilgoci i pleśni. Kiedy dotarł na dno, odłożył koc i torbę.

Wyjął gumową maskę z kieszeni kurtki. Była lepsza niż czapka narciarska, nie tak przerażająca i bardziej odpowiednia na tę porę roku. Ale i tak jej nienawidził. Bardziej jednak nienawidził wspomnienia oczu Da

Jak zombi, z wyciągniętymi rękami, ruszył drobnym krokiem, aż zderzył się z drewnianą półką. Jego palce znalazły lampę i zapałki. Jakieś futro otarło się o jego skórę. Odsunął się, szarpnął dłonią, uderzając lampę i chwytając ją w ciemności, zanim spadła z półki.

– Przeklęte szczury – mruknął.

Uniósł do góry zardzewiały przedmiot. Potarł zapałkę i za pierwszym razem zapalił knot. Ciemność ożyła w żółtawej poświacie. Okruchy brudnej ściany spadły mu na głowę. Nie chciał patrzeć do góry na uciekające w popłochu nietoperze. Czekał. W ciągu kilku sekund powi

Oparł się całym ciałem o drewnianą półkę. Ciężka konstrukcja zaskrzypiała, drgnęła i poruszyła się. Skrobnęła o podłogę, zabierając ze sobą kępki śmieci. Krople potu spływały mu po plecach. Maska piekła straszliwie, czuł się pod nią jak w rozgrzanym garnku. Wreszcie tajemne przejście odsłoniło się. Wczołgał się przez niewielki otwór, sięgając za siebie po torbę i koc.

Miał nadzieję, że Matthew spodobają się karty z baseballistami.

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY

Dom Ta

– Jezu – mruknął na widok sznura samochodów zaparkowanych przed domem Ta

– Ma pan tu kogoś, kto trzyma gębę na kłódkę? – spytała siedząca na miejscu pasażera O’Dell.

Nick zerknął na nią niezbyt przyjaźnie.

– Tylko pytam, nie ma się o co obrażać – szybko dodała Maggie.

Miała rację. W jej tonie nie było oskarżenia. Musi pamiętać, że ona jest po jego stronie. Dlatego szybko poinformował ją o swoich dotychczasowych poczynaniach, o szczegółach, których nie mieli czasu przedyskutować rano.

Poprzedniej nocy, bliscy paniki, Nick i Hal Langston urządzili w salonie Ta





Tym razem Nick niezwłocznie zadzwonił do szefów policji z sąsiednich okręgów. Chodziło o Richfield, Staton i Be

Zewnętrzne drzwi domu Ta

Poprawiła włosy, o mało go nie dotykając. Odstąpił o krok, obserwując, jak wpycha niesforny kosmyk za ucho, odkrywając białą gładką skórę. Tego ranka miała na sobie ciemną marynarkę bordo i spodnie od kompletu. W tym kolorze jej skóra wydawała się jeszcze gładsza.

Skrzypnęły stare zawiasy wewnętrznych drzwi i nieznany Nickowi mężczyzna wyjrzał, by sprawdzić, kto puka.

– Kim państwo jesteście? – spytał podejrzliwie, nie tracąc czasu na dobre maniery i obrzucając ich nieufnym spojrzeniem.

– W porządku. – Hal Langston pojawił się za jego plecami i lekko odepchnął mężczyznę na bok. Otworzył szeroko wewnętrzne drzwi. Mężczyzna spojrzał na Langstona i wycofał się. Hal lubił się szarogęsić. Grał z Nickiem w futbol, kiedy byli jeszcze w szkole średniej. Od tamtej pory przybrał na wadze, ale wciąż był w formie.

– Życie małżeńskie – tłumaczył, kiedy Nick dokuczał mu z powodu nadwagi. – Powinieneś tego spróbować, stary – dodawał zawsze. Trzeba przyznać, że złapał jedną z najlepszych lasek w mieście.

Tess Langston przeprowadziła się do Platte City przed dziesięcioma laty, podejmując pracę nauczycielki historii w miejscowym liceum. Była piękna i elegancka, onieśmielała wszystkich kawalerów, którzy oblizywali się na samą myśl o niej. Wszystkich prócz Hala. Przez prawie trzy tygodnie wydzwaniał do Nicka, który utknął na wschodzie na studiach prawniczych, każdej nocy nabijając sobie rachunek. Wkuwając prawnicze regułki na temat różnicy pomiędzy poniesioną szkodą i zerwaniem kontraktu, Nick pomagał Halowi wymyślać strategie zdobycia Tess.

Nick pisał wierszyki, podpowiadał, jakie dać kwiaty – stokrotki, nie róże – radził nawet, gdzie i kiedy dotykać: delikatnie pieścić koniuszek ucha, nie łapać od razu za piersi. Czuł, jakby sam adorował Tess, i to do tego stopnia, że kiedy telefony ustały, miał wrażenie, jakby coś stracił. Dopiero po jakimś czasie zdał sobie sprawę, że nie stracił przyjaciela, lecz kobietę, którą spotkał wcześniej tylko raz, za to poznał tak dobrze przez swojego przyjaciela, że sam się w niej zakochał.

Hal i Tess pobrali się po zaledwie półrocznej znajomości. Nick dotąd czuł pewną bliskość z Tess, której nie potrafił nawet racjonalnie wyjaśnić. Nie chciał zresztą wyjaśniać. Nie miał pojęcia, czy Hal podzielił się z Tess tajemnicą ich wspólnych starań o nią, zdarzało się jednak, że w jej spojrzeniu widział pozytywną odpowiedź, a nawet wdzięczność.

Salon Ta

W kuchni było jeszcze ciaśniej.

– Kim do cholery są ci wszyscy ludzie, Hal? – odwrócił się i wpadł na Hala.

O’Dell podeszła tymczasem do Phillipa Van Dorna i bez zbędnych wstępów wyciągała od niego tajemnice technologii zastosowanej w tym domu.

– To był jej pomysł – szepnął Hal, broniąc się. – Poprosiła kilku sąsiadów, matkę, rodziców chłopców z drużyny futbolowej syna.