Страница 8 из 84
Mówiąc to pochylił się ku niej, a potem szepnął jej coś do ucha. Dana ze zdziwienia zrobiła wielkie oczy i zaczerwieniła się po same uszy.
Prezydent wyprostował się i rzekł:
– Pozwolą państwo, że przedstawię naszą wspaniałą panią domu. Pani Ashley Fleming, państwo Seagramowie.
– Cieszę się, że wreszcie panią poznałem – mruknął Seagram. Z równym powodzeniem mógłby mówić do ściany, Ashley Fleming bowiem rozszarpywała wzrokiem sukienkę jego żony.
– To chyba oczywiste, pani Seagram, że jutro z samego rana jedna z nas zacznie sobie szukać nowego projektanta sukienek – odezwała się Ashley słodziutkim głosem.
– O, zapewne nie ja, bo od dziecka ubieram się u Jacques'a Pi
Narysowane ołówkiem brwi Ashley Fleming uniosły się pytająco.
– Jacques Pi
– Szerzej znany jest jako J.C. Pe
Wyraz oburzenia zastygł na twarzy Ashley Fleming, gdy prezydent dostał ataku kaszlu. Seagram lekko się skłonił, chwycił Danę pod rękę i szybko wmieszał się w tłum gości.
– Musiałaś to zrobić? – warknął.
– Nie mogłam się powstrzymać. Ta baba to zwykła uliczna dziwka – stwierdziła Dana, a potem spojrzała na niego oszołomiona. – On mi zrobił niedwuznaczną propozycję – powiedziała niedowierzająco. – Prezydent Stanów Zjednoczonych zrobił mi propozycję…
– O Warrenie Hardingu i Johnie Ke
– Rozpustnik prezydentem. Obrzydliwość.
– Umówisz się z nim? – spytał Seagram z uśmiechem.
– Nie bądź śmieszny! – odcięła się Dana.
– Czy mogę przyłączyć się do kłótni?
Pytanie to padło z ust niskiego mężczyzny o jaskraworudych włosach, ubranego w elegancki granatowy smoking. Nosił dobrze utrzymaną brodę, która barwą pasowała do włosów i przenikliwych brązowych oczu. Seagramowi jego głos wydawał się jakby znajomy, ale twarzy nie pamiętał.
– Zależy po czyjej stronie – powiedział.
– Wiedząc, że pańska żona jest gorącą zwole
– Zna pan Danę?
– Powinienem. Jestem jej szefem. Seagram spojrzał na niego zaskoczony.
– A więc pan to z pewnością…
– Admirał James Sandecker – przerwała mu Dana ze śmiechem. – Dyrektor Narodowej Agencji Badań Morskich i Podwodnych. Panie admirale, przedstawiam panu mojego męża, którego tak łatwo zbić z pantałyku.
– Jestem zaszczycony, panie admirale – rzekł Seagram, wyciągając dłoń. – Nie mogłem doczekać się tej chwili, żeby osobiście podziękować panu za tamtą drobną przysługę.
– To panowie się znają? – spytała zaskoczona Dana. Sandecker skinął głową.
– Rozmawialiśmy ze sobą przez telefon, ale oko w oko jeszcze się nie spotkaliśmy.
Dana wzięła obu mężczyzn pod ręce.
– Dwaj moi ulubieńcy spiskują mi za plecami. Coś podobnego! Seagram spojrzał Sandeckerowi w oczy.
– Kiedyś zadzwoniłem do pana admirała z prośbą o pewną informację. I to wszystko.
Sandecker poklepał Danę po grzbiecie dłoni i powiedział:
– Nie zechciałaby pani zaskarbić sobie mojej dozgo
Dana zawahała się na moment, później lekko pocałowała Sandeckera w policzek i posłusznie ruszyła między grupkami gości stłoczonych wokół baru.
Seagram z podziwem kręcił głową.
– Widzę, że pan umie postępować z kobietami. Gdybym to ja poprosił ją o przyniesienie drinka, naplułaby mi w twarz.
– Ja jej wypłacam pensję, pan nie – rzekł Sandecker.
Wyszli na balkon. Seagram zapalił papierosa, a Sandecker głęboko zaciągnął się ogromnym, churchillowskim cygarem. Powoli szli w milczeniu, aż znaleźli odosobnione miejsce za wysoką kolumną.
– Czy ma pan jakieś wiadomości na temat „First Attempt"? – spytał Seagram półgłosem.
– Dziś po południu, o godzinie trzynastej zero zero naszego czasu przycumował w amerykańskiej bazie łodzi podwodnych w Firth of Clyde.
– To prawie osiem godzin temu. Dlaczego nikt mnie o tym nie zawiadomił?
– Pańskie instrukcje były całkiem wyraźne – chłodno odpowiedział Sandecker. – Żadnej łączności z moim statkiem, dopóki wasz agent nie powróci bezpiecznie na amerykańską ziemię.
– Skąd więc…?
– Moje informacje otrzymałem od pewnego starego znajomego z marynarki. Dzwonił do mnie zaledwie przed półgodziną, wściekły jak diabli, żądając wyjaśnień, dlaczego mój kapitan bez zezwolenia zawinął do portu w bazie marynarki.
– Ktoś musiał coś spieprzyć – stwierdził Seagram kategorycznym tonem. – Pański statek miał zawinąć do Oslo, żeby mój agent mógł zejść na ląd. Pytam się, co u diabła ten statek robi w Szkocji?
Sandecker rzucił Seagramowi twarde spojrzenie.
– Wyjaśnijmy sobie pewną rzecz, panie Seagram. NUMA nie podlega CIA, FBI ani żadnej i
– Przepraszam za kłopoty, jakie sprawiłem pańskiej agencji, panie admirale. Nie miałem zamiaru w niczym jej uchybić, proszę jednak zrozumieć mój niepokój.
– Chciałbym pana zrozumieć, ale pan mi wcale tego nie ułatwia – rzekł admirał z nieco łagodniejszą miną. – Byłoby o wiele prościej, gdyby pan dopuścił mnie do tajemnicy i powiedział, o co chodzi.
Seagram odwrócił głowę.
– Przykro mi.
– Rozumiem – rzekł Sandecker.
– Jak pan sądzi, co spowodowało, że „First Attempt" nie zawinął do Oslo? – spytał Seagram.
– Przypuszczam, że wasz agent uznał powrót cywilnym samolotem z Oslo za zbyt niebezpieczny i postanowił lecieć wojskowym. Nasza baza atomowych łodzi podwodnych w Firth of Clyde leży najbliżej lotniska, a więc prawdopodobnie rozkazał kapitanowi mojego statku badawczego płynąć do Szkocji.
– Chciałbym, żeby pan miał rację. Obawiam się jednak, że ta zmiana ustalonych planów oznacza jedynie kłopoty.
Sandecker zauważył, że Dana stoi ze szklanką w ręku w drzwiach prowadzących na balkon. Szukała ich. Kiedy jej pomachał ręką, dostrzegła go i zaczęła się zbliżać.
– Jest pan szczęśliwym człowiekiem, Seagram. Ma pan mądrą i piękną żonę.
Nagle pojawił się Mel Do
– Przed dwudziestoma minutami wylądował samolot z Sidem Koplinem na pokładzie – powiedział cicho. – Zabrano go do szpitala w Walter Reed.
– Dlaczego?
– Został paskudnie postrzelony.
– O Boże – jęknął Seagram.
– Czeka na mnie samochód. Możemy tam dotrzeć w ciągu kwadransa.
– Dobrze, ale za moment.
Przyciszonym głosem Seagram poprosił admirała, żeby odprowadził Danę do domu i usprawiedliwił go przed prezydentem, a potem ruszył za Do