Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 33 из 84

– Chryste! – wykrzyknął Sandecker. – Broń ostateczna?!

– „Plan Sycylijski" nie jest bronią. To czysto naukowa metoda zabezpieczania naszego państwa.

– Aż trudno to sobie uzmysłowić – rzekł Kemper.

– Wystarczy, że pan sobie wyobrazi grzmot, jaki powstaje, gdy odrzutowiec przekracza szybkość dźwięku, wzmocniony dziesięć milionów razy.

Kemper sprawiał wrażenie oszołomionego.

– Lecz ten grzmot… czy on nie doprowadzi do totalnych zniszczeń na Ziemi?

– Nie. Energia jest kierowana w przestrzeń i dla osoby znajdującej się na poziomie morza będzie tak samo nieszkodliwy jak zwykły odległy grzmot.

– Ale co to wszystko ma wspólnego z „Titanikiem"?

– Pierwiastek, który jest niezbędny do uzyskania optymalnego poziomu emisji dźwięku, to bizanium, i właśnie tu leży pies pogrzebany, panowie, ponieważ jedyne na świecie znane zasoby rudy bizanium wysłano do Stanów Zjednoczonych w roku 1912 na pokładzie „Titanica".

– Rozumiem – powiedział Kemper, kiwając głową. – A więc brak bizanium jest ostatnią przeszkodą na drodze do uruchomienia waszego systemu obrony?

– Jego funkcjonowanie umożliwia jedynie budowa atomowa tego właśnie pierwiastka. Wprowadziliśmy wszystkie znane właściwości bizanium do komputera, który obliczył, że nasze szansę mają się jak trzydzieści dwa tysiące do jednej.

– Ale po co wydobywać cały statek? – spytał Kemper. – Dlaczego po prostu nie rozwalić grodzi i nie wydobyć samego bizanium?

– Drogę do ładowni musielibyśmy torować sobie ładunkami wybuchowymi. To stwarzałoby zbyt wielkie niebezpieczeństwo utracenia rudy na zawsze. Prezydent i ja uważamy, że dodatkowy koszt, wynikający z podniesienia kadłuba, to nic w porównaniu z ryzykiem jej utracenia.

Kemper ponownie rzucił błystkę.

– Przyznaję, brzmi to rozsądnie, panie Seagram, ale skąd pan wie, czy „Titanic" znajduje się w stanie, który pozwala na wydobycie go w całości? Po siedemdziesięciu pięciu latach na dnie może być przecież kupą przerdzewiałego żelastwa.

– Moi ludzie mają własną teorię na ten temat – odezwał się Sandecker. Odłożył wędkę, wziął kasetę z przyborami i wyjął z niej jakąś kopertę. – Obejrzyj je sobie.

Podał Kemperowi kilka zdjęć formatu pocztówkowego.

– Wygląda to na jakieś podwodne śmietnisko – stwierdził Kemper.

– Właśnie – potwierdził Sandecker. – Co jakiś czas kamery naszego batyskafu trafiają na przedmioty wyrzucone za burtę z przepływających statków. – Ręką wskazał pierwsze zdjęcie. – To piecyk z galery, znaleziony na głębokości tysiąca trzystu metrów w okolicach Bermudów. Następnie blok silnika samochodowego, sfotografowany na dwóch kilometrach koło Aleutów. Ani jednego, ani drugiego nie sposób datować. A tu samolot z drugiej wojny światowej, grunman F4F, odkryty na trzech kilometrach w pobliżu Islandii. Dokopaliśmy się do jego historii. Spadł do morza siedemnastego marca tysiąc dziewięćset czterdziestego szóstego roku z powodu braku paliwa. Pilot wyszedł z tego bez szwanku.

Kemper oglądał kolejną fotografię w ręce wyciągniętej na całą długość.

– A cóż to jest, u diabła?

– To sfotografowano tuż po wykryciu przez „Safonę I", w czasie spływu z prądem Lorelei. Początkowo wyglądało na zwykły kuche

Sandecker pokazał Kemperowi zdjęcie wykonane przez Vogla po odnowieniu instrumentu.

– To kornet – poprawił go Kemper. – Twierdzisz, że wydobyty przez „Safonę"?

– Tak. Z głębokości czterech kilometrów. Leżał na dnie od tysiąc dziewięćset dwunastego roku. Kemper uniósł brwi.

– Chcesz mi wmówić, że on jest z „Titanica"?

– Mogę ci pokazać niezbite dowody.

Kemper westchnął i oddał zdjęcie Sandeckerowi. Zwiesił ramiona w geście zmęczenia jak człowiek, który już nie jest młody i czuje, że o wiele za długo dźwigał ogromny ciężar. Z siatki na ryby wyciągnął puszkę piwa. Strzeliła podczas otwierania.

– Czego te zdjęcia dowodzą? – spytał. Sandecker uśmiechnął się nieznacznie.

– Zdjęcie samolotu mieliśmy przed nosem od dwóch lat… Widzisz, jak dawno temu został znaleziony… Zupełnie jednak przeoczyliśmy to, co ono sugeruje. No pewnie, że padały uwagi o doskonałym stanie samolotu, lecz żaden z moich oceanografów zupełnie nie zorientował się, jakie to ma znaczenie. Dopiero wówczas, gdy „Safona I" wydobyła tę trąbkę, wszystko do nas dotarło.

– Nie rozumiem – powiedział Kemper bezbarwnym głosem.

– Po pierwsze – ciągnął Sandecker – samolot F4F w dziewięćdziesięciu procentach zbudowany jest z aluminium, na które słona woda, jak ci wiadomo, działa piekielnie żrąco. Jednakże ten samolot, choć przeleżał w morzu ponad czterdzieści lat, wygląda jak w dniu, w którym opuścił fabrykę. To samo z tą trąbką. Przebywała pod wodą prawie osiemdziesiąt lat, a świeci jak lustro.





– Czym to wytłumaczyć? – zapytał Kemper.

– W tej chwili dwóch najlepszych oceanografów NUMA przepuszcza dane przez komputery. Według wstępnej hipotezy jest to wynik połączenia różnych czy

Kemper przez chwilę się zastanawiał.

– No dobrze, a czego chcecie ode mnie?

– Ochrony – odparł Seagram. – Jeśli Sowieci zwęszą, o co nam chodzi, to zdecydują się na wszystko, oczywiście oprócz wojny, by nas powstrzymać i zgarnąć bizanium dla siebie.

– Ó to może pan być spokojny – rzekł Kemper, którego głos nagle stwardniał. – Rosjanie dobrze się zastanowią, nim rozkrwawią sobie nosy po naszej stronie Atlantyku. Zapewnimy bezpieczeństwo pracom związanym z wydobyciem „Titanica", panie Seagram. Gwarantuję to panu.

Sandecker lekko się uśmiechnął.

– Skoro już jesteś taki wspaniałomyślny, to co byś powiedział o wypożyczeniu „Modoca"?

– „Modoca"? – powtórzył Kemper. – To najlepszy statek ratowniczy, jakim dysponuje Marynarka Woje

– Moglibyśmy wykorzystać go wraz z załogą – naciskał Sandecker.

Kemper przetoczył sobie chłodną puszkę po spoconym czole.

– Dobra. Macie „Modoca" z załogą, a poza tym dostaniecie tyle ludzi i sprzętu, ile będziecie potrzebowali. Seagram westchnął z ulgą.

– Dziękujemy, panie admirale. Jesteśmy bardzo wdzięczni.

– To interesujące przedsięwzięcie, ale najeżone trudnościami – stwierdził Kemper.

– Nic nie przychodzi łatwo – powiedział Seagram.

– Jaki będzie wasz następny krok? Na to pytanie odpowiedział Sandecker:

– Spuścimy na dno kamery telewizyjne, by zlokalizować wrak i zorientować się w uszkodzeniach.

– Tylko Bóg jeden wie, co znajdziecie… – Kemper nagle urwał i pokazał ręką podskakujący na wodzie spławik Sandeckera. – O rany, Jim, chyba złapałeś rybę!

Sandecker leniwie wychylił się za burtę.

– Istotnie – powiedział z uśmiechem. – Miejmy nadzieję, że z „Titanikiem" tak samo nam się poszczęści.

– Obawiam się, że ta nadzieja może się okazać kosztownym bodźcem – rzekł Kemper z poważną miną.

Pitt zamknął dzie

– A więc to tak.

– To wszystko prawda i tylko prawda – stwierdził Do

– Ale jest pan pewien, że bizanium, czy jak to się tam zwie, nie straciło swoich właściwości, przebywając w morzu tyle lat? Do

– Któż to może wiedzieć? Nikt jeszcze nie miał wystarczającej ilości tego pierwiastka, by móc z całą pewnością określić, jak reaguje w różnych warunkach.

– A zatem może okazać się do niczego.

– Nie, jeśli jest zamknięty w skarbcu „Titanica". Ten skarbiec jest wodoszczelny.