Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 58 из 88

Atak na lotnisku w Rzymie był nieznaczącym, błahym wydarzeniem w porównaniu z tym, co Hasan zamierzał zrobić. Jego zuchwały, mrożący krew w żyłach plan na całe tygodnie uczyni fedainów bohaterami pierwszych stron dzie

Objęli się jak bracia, ucałowali, a potem przyjrzeli się sobie z pewnej odległości.

– Śmierdzisz jak kurwa – powiedział Mahmud.

– Cuchniesz jak kozi pastuch – powiedział Hasan.

Wybuchnęli śmiechem i znów się uściskali.

Mahmud był rosłym mężczyzną, wprawdzie tylko trochę wyższym niż Hasan, ale za to znacznie od niego masywniejszym; no i wszystko w nim było imponujące – sposób trzymania głowy, chodzenia i mówienia. Istotnie śmierdział: roztaczał kwaśny odór charakterystyczny dla osób żyjących w zbyt wielkim skupisku ludzkim i to w miejscu pozbawionym nowoczesnych wynalazków: ciepłych kąpieli, kanalizacji i wywózki śmieci. Minęły trzy dni, odkąd Hasan użył po raz ostatni talku i płynu po goleniu, a jednak zdaniem Mahmuda pachniał jak wyperfumowana kobieta.

Dom był dwuizbowy: za tą, do której wkroczył Hasan, znajdowała się druga, gdzie w towarzystwie dwóch i

– Trzy miesiące temu spotkałem w Luksemburgu człowieka, którego znałem z Oksfordu – Żyda o nazwisku Dickstein. Okazało się, że jest wielką szychą w Mosadzie. Odtąd obserwowałem go z pomocą Rosjan, szczególnie niejakiego Rostowa z KGB. Wykryliśmy, że Dickstein planuje kradzież ładunku uranu, dzięki czemu syjoniści będą mogli skonstruować bombę atomową.

Z początku Mahmud nie chciał w to uwierzyć. Wziął Hasana w krzyżowy ogień pytań: na ile rzetelne są jego informacje, jakie naprawdę ma dowody, kto może kłamać, jakie błędy mogły zostać popełnione? Kiedy Hasan przekonywająco odpowiedział na wszystkie pytania, prawda zaczęła docierać do Mahmuda, który wyraźnie sposępniał.

– To zagrożenie dotyczy nie tylko sprawy palestyńskiej. Izraelskie bomby mogą unicestwić cały Bliski Wschód.

To typowe dla niego, pomyślał Hasan, że widzi wszystko w rozległej perspektywie.

– Co zamierzacie robić, ty i ten Rosjanin? – zapytał Mahmud.

– Plan polega na tym, żeby powstrzymać Dicksteina i zdemaskować izraelski spisek, ukazując syjonistów jako nie przestrzegających prawa awanturników. Jeszcze nie opracowaliśmy szczegółów. Ale mam i

Mahmud przez chwilę patrzył nań z twarzą bez wyrazu.

Hasan pomyślał: Powiedz coś, na Boga! Najpierw głowa Mahmuda poczęła się powoli kiwać na boki, potem jego usta rozciągnęły się w uśmiechu i wreszcie wybuchnął śmiechem, przechodzącym w potężny, wstrząsający całym ciałem ryk, tak donośny, że nadbiegli wszyscy domownicy, aby zobaczyć, co się dzieje.

Hasan zaryzykował pytanie:

– No i co sądzisz?

Mahmud westchnął.

– To fantastyczne – powiedział. – Nie wiem, jak moglibyśmy to zrealizować, ale pomysł jest wspaniały.

Potem zaczął pytać. Pytania zadawał podczas całego śniadania i przez większą część przedpołudnia: interesowała go ilość uranu, nazwy statków zaangażowanych w przewóz, sposób przerobu rudy na nuklearną substancję wybuchową, miejsca, daty i ludzie. Rozmawiali w drugiej izbie, przeważnie sam na sam, ale chwilami Mahmud przywoływał kogoś i kazał mu słuchać, kiedy Hasan powtarzał ten czy i

Około południa wezwał dwóch mężczyzn, którzy byli chyba jego adiutantami. W ich obecności zadał jeszcze raz wszystkie pytania, którym przypisywał rozstrzygające znaczenie.

– “Coparelli” jest normalnym statkiem handlowym ze zwykłą załogą?

– Tak.





– Będzie żeglować przez Morze Śródziemne do Genui?

– Tak.

– Ile waży ta ruda?

– Dwieście ton.

– I jest załadowana do beczek?

– Tak, jest ich pięćset sześćdziesiąt.

– Cena rynkowa?

– Dwa miliony dolarów amerykańskich.

– I jest używana do wyrobu bomb atomowych?

– Tak. No, powiedzmy, że stanowi surowiec do takiej produkcji.

– Czy proces przetwarzania rudy w substancję wybuchową jest długi albo kosztowny?

– Nie, jeśli ma się do dyspozycji reaktor jądrowy. W przeciwnym razie – tak.

Mahmud skinął do swoich adiutantów:

– Przekażcie to pozostałym.

Po południu, kiedy słońce zaczęło się zniżać i upał trochę zelżał, Mahmud i Jasif wybrali się na spacer po wzgórzach za miastem. Jasif gotował się z niecierpliwości, żeby usłyszeć, co naprawdę sądzi Mahmud o jego planie, Mahmud jednak nie podejmował tematu uranu. Jasif zatem mówił o Rostowie, przyznając, że podziwia profesjonalizm Rosjanina mimo trudności, jakie ten mu stwarzał.

– Rosjan można podziwiać – powiedział Mahmud – nie należy im jednak ufać. Nasza sprawa jest im obojętna. Są trzy powody, dla których opowiadają się po naszej stronie. Pierwszy i najmniej istotny to ten, że przysparzamy Zachodowi kłopotów, a wszystko, co złe dla Zachodu, jest mile widziane przez Rosjan. Drugi to ich obraz w oczach świata. Kraje zacofane identyfikują się raczej z nami aniżeli z syjonistami, a zatem popierając nas Rosjanie zdobywają sympatię wśród narodów Trzeciego Świata. Pamiętaj, że w rywalizacji pomiędzy Ameryką a Związkiem Radzieckim będą się liczyć głosy niezdecydowanych, te zaś to wyłącznie Trzeci Świat. Najważniejszy jednak, i w gruncie rzeczy jedyny istotny powód – to ropa naftowa. Arabowie mają ropę.

Minęli chłopca, strzegącego stadka wychudzonych owiec. Chłopiec grał na flecie. Jasif przypomniał sobie, że Mahmud był kiedyś takim niepiśmie

– Zdajesz sobie sprawę, jak ważna jest ropa? – zapytał Mahmud. – To przez nią Hitler przegrał europejską wojnę.

– Nie rozumiem.

– Słuchaj. Hitlera pokonali Rosjanie. Nie mogło być inaczej. Hitler o tym wiedział; wiedział o Napoleonie, wiedział, że nikt nie zdoła podbić Rosji. Dlaczego zatem próbował? Bo wyczerpywały mu się rezerwy paliwa. W Gruzji, na kaukaskich terenach naftowych, jest ropa. Hitler musiał zdobyć Kaukaz. Lecz nie można utrzymać Kaukazu, jeśli nie ma się Wołgogradu – wtedy nazywano go Stalingradem – i tam fala odwróciła się przeciwko Hitlerowi. Ropa. O nią właśnie toczy się walka, czy się to nam podoba, czy nie. Rozumiesz? Gdyby nie ropa, nikogo prócz nas nie zainteresowałby fakt, że kilku Arabów i Żydów tłucze się o mały piaszczysty kraik.

Kiedy Mahmud mówił, emanowała z niego magnetyczna siła. Silnym, czystym głosem formułował krótkie zdania, proste wyjaśnienia i opinie, które miały potężną moc prawd fundamentalnych: Hasan przypuszczał, że w taki właśnie sposób Mahmud często zwraca się do swoich żołnierzy. Przypomniał sobie wyrafinowany styl dyskusji politycznych, toczonych przez ludzi w Oksfordzie czy Luksemburgu, i pomyślał, iż mimo całych gór wiadomości i informacji ludzie ci wiedzą w gruncie rzeczy mniej niż Mahmud. Mając świadomość, że polityka światowa jest sprawą skomplikowaną – że za problemami Bliskiego Wschodu kryje się nie tylko nafta – w głębi duszy uważał, że Mahmud ma rację.

Usiedli w cieniu figowca; wokół nich rozciągała się szarobrązowa, gładka, pusta przestrzeń. Bezchmurne aż po horyzont niebo dyszało błękitnym żarem. Mahmud odkorkował butelkę z wodą i podał ją Hasanowi. Hasan wypił kilka łyków letniego płynu, oddał butelkę, a potem zapytał Mahmuda, czy po wyparciu syjonistów chciałby rządzić Palestyną.