Страница 9 из 27
Jednakże większość z nich to zwykła próba ustalenia, czy Jakub istnieje. Z nadzieją, że tak jest w rzeczywistości.
Istniejesz, prawda?
(e-mail: [email protected] /* */)
Nie, Jakub nie istnieje.
Jest zbyt nieprawdopodobny, aby mógł istnieć poza stronami tej książki. Gdy czyta się o nim, powstaje w wyobraźni obraz wymarzonego mężczyzny. Szczególnie gdy widzi się ten obraz niezbyt wyraźnie, zamazany łzami, tuż po przeczytaniu ostatniej strony książki. Czuje się wtedy rodzaj więzi z kimś naprawdę dobrym, szlachetnym i tak pokaleczonym przez los, że chce mu się pomóc.
Zapewne mnóstwo kobiet utożsamia Pana z głównym bohaterem, a jeśli tak jest – to dostaje Pan sporo miłosnych wyznań. Jakub jest osobą, której chce się wynagrodzić poniesione straty, chce się przytulić i zapewnić, że choć tak ogromna jak jego wrażliwość niesie ze sobą cierpienie, ale i dostarcza wzruszeń, pozwala na doświadczanie takich uczuć, które nie są dane i
Czy Pan to robi świadomie, czy naprawdę… Trudno uwierzyć, że to nie manipulacja uczuciami czytelnika – ale i ja jestem oczarowana Pana stylem – bowiem Pan – nawet Pański sposób pisania przykuwa uwagę -jakby każde krótkie, mocne zdanie było na wagę złota.
Jeszcze chwila i sama się rozpłynę jak jakaś nastolatka:-)
Pozdrawiam serdecznie
Ania (e-mail: [email protected] /* */)
Witam Pana
Dziękuję Panu bardzo za tę historię miłości cudownej, ale z góry skazanej na porażkę. Proszę tylko o odpowiedź na jedno pytanie: Czy ta historia jest tylko niesamowitym wytworem Pańskiej wyobraźni?
Pewnie pomyśli Pan, że to banalne i naiwne, ale modlę się wieczorami za Jakuba. Myślę o nim z przerażającą intensywnością w bezse
Pozdrawiam
JL (e-mail: [email protected] /* */)
Ta empatia, a miejscami nawet autentyczna litość, zaburza postrzeganie. Gdyby osuszyć te łzy, odczekać jakiś czas, nabrać dystansu i spojrzeć dokładnie, to zauważy się na obrazie Jakuba wyraźne szwy, łączące kawałki, z których ułożyłem tę postać.
Bo obraz Jakuba w „S@motności w Sieci” to nic i
Wyciąłem fragmenty biografii kilku mężczyzn (z moją własną), nałożyłem je na tło, które pobrałem z mojego naukowo-intelektualnego świata (tak naprawdę tylko taki świat znam na tyle, aby mógł być przekonujący w opisie), kolory wzmocniłem swoimi wyobrażeniami o mężczyźnie, jakim chciałbym być, i to wszystko złożyłem w całość. Na dodatek składałem to „na Cohenie, Mozarcie, Beethovenie i Bachu”, ucząc się – po raz kolejny w moim życiu – na pamięć wierszy Wojaczka („zrób coś, abym rozebrać się mogła jeszcze bardziej”), Poświatowskiej („i nie umiem ani pisać ani kochać”) i Leśmiana („modlę się o twojego nieśmiertelność ciała”). W rezultacie w tym metafizycznym stanie uniesienia wykreowałem Wertera z adresem e-mailowym i własną stroną internetową, o IQ upoważniającym go do członkostwa w elitarnym stowarzyszeniu MENSA i wrażliwości graniczącej z neurozą. Jakub to trochę perła wydobyta nożem z muszli. Takich mężczyzn można sobie wymarzyć, ale nie można ich dotknąć.
„S@motność…” budzi niepokój… roznieca świadomość tego, że nic nigdy nie jest tak, jak być powi
Maja (e-mail: [email protected] /* */)
Czytając epilog o 2-giej w nocy, z pasją rzuciłam nią o podłogę z głuchym okrzykiem: Żałuję, że przeczytałam!… Ten okrzyk był jakby przekornym błaganiem o to, aby Jakub mógł kochać dalej, aby ten cudowny, idealny mężczyzna istniał… Sama przeżywałam w podobny sposób pierwsze zetknięcie z ICQ, siecią i potęgą komunikacji z każdym i wszędzie. Była to więc dla mnie podróż w przeszłość, przez własne fascynacje, pasje i lęki. Nie miałam szczęścia przeżyć takiej miłości, jak bohaterka, ale wierzę, iż jest właśnie taka, jaką ją opisał autor. Każdy, kto czatuje, wie, iż jest w czacie coś nieuchwytnie uroczego i tajemniczego. To pomaga, dawkuje emocje, wzbudza podniecenie. Można się tym zachłysnąć… Autorowi nie mogę wybaczyć pewnej niekonsekwencji, a mianowicie spotkania ich obojga w pociągu i spotkania w Paryżu. Czy to możliwe, aby nie zapamiętał tej kobiety? Poza tym fascynująca opowieść dla wszystkich, którzy czują, doznają i pragną…
„Panie, pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego bierze mnie mój pies…”
Joa
Panie Januszu,
Być może ma Pan już dość listów od czytelniczek, być może ma Pan sto i
Wczoraj był 30 kwietnia – dzień, który wybrał Pan na urodziny Jakuba, i tak się składa, że wczoraj skończyłam czytać „S@motność w Sieci”. W trakcie czytania miałam ochotę już do Pana napisać, ale zupełnie o czym i
JAK MOŻNA NAPISAĆ COŚ TAK SMUTNEGO???
I jeszcze jedno. Na początku miałam nadzieję, że można spotkać w życiu takiego mężczyznę jak Jakub. Pewnie każda kobieta o tym marzy. Ale teraz mam nadzieję, że takich mężczyzn nie ma. Bo byłoby niesłychaną niesprawiedliwością skazywać ich na życie w takim świecie. Człowiek o dwóch sercach zawsze będzie nieszczęśliwy.
Przepraszam. Pozdrawiam.
Ewa (e-mail: [email protected] /* */)
Tak na dobrą sprawę nie tylko Jakub, ale także świat, nie tylko ten naukowy, w którym go ulokowałem, powinien budzić, i u niektórych faktycznie budzi, wątpliwości. Dużo racji jest w poniższej recenzji, adresowanej do przyjaciółki nadawczyni, Niny, a mnie tylko przesłanej „do wiadomości”:
Ten Janusz Wiśniewski…
Jego książka jest ważną i niezwykłą, gdyż przede wszystkim to chyba pierwsza, poza Lemem, pozycja w polskiej literaturze napisana przez autora bywającego głównie w salonach naukowych. I właśnie dlatego jest mi bliska. Przekracza ogromnym susem, wręcz wystrzelona na fotonie tradycyjną polską mentalność, tę nigdy prawie nie sięgającą poza magnetyczne pole romantyczno-pozywistyczne, i to z taką ilością referencji do narodowych motywów, że na i