Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 6 из 27

I proszę mi powiedzieć, Panie Januszu, czy Pan naprawdę wierzy, że tak się zdarza? że tak może się w życiu zdarzyć? Czy to tylko historyjka, opowiedziana, wymyślona, wymarzona, której miejsce jest tylko na papierze??

Pozdrawiam serdecznie.

PS 1 podziwiam Pana sposób pisania o kobietach, Pan naprawdę lubi na nas patrzeć i odkrywać.

Dziękuję. (e-mail: [email protected] /* */)

„S@motnosć w Sieci”…odwracam się… stoi wciąż na półce… zniszczona, w końcu pożyczało ją tak wiele osób… czemu nie mogę się zmusić, żeby po nią sięgnąć…

Dlaczego??

Czytałeś kiedyś bajki…? Co wtedy myśli mały chłopiec? Czy podobnie jak małe dziewczynki…? Która z nas chociaż raz nie pomyślała, żeby być księżniczką… potem te wszystkie książki o miłości… jak często, czy kiedykolwiek któraś z nas ma szansę stać się główną bohaterką…

Joa

Dla i

Właśnie skończyłam czytać Pańską książkę pt. „S@motność w Sieci”. Z pewnością jest Pan doskonałym specjalistą w dziedzinie informatyki i chemii, ale po lekturze książki zastanawiam się, co Pana skłoniło do jej napisania.

Po kilku pierwszych historiach myślałam, że książka jest wzruszająca i opowiada o cierpieniu. Myślałam, że oto mam się wzruszać. Jednak po entej historii, w której pastwi się Pan nad bohaterami, nie wzruszam się, tylko irytuję. I nie jest to bynajmniej rozdrażnienie wywołane faktem, że jako współczesny człowiek nie mogę znieść więcej wzruszeń, bo znosić wzruszenia nauczyłam się przy lekturze i

Marta (e-mail: do wiadomości – JLW)

Drogi Panie!

Nie wiem, czy jestem gentlemanem, ale na Pańskiej stronie i

Pozostający pod wrażeniem strony www.

Jacek (e-mail: [email protected] /* */)

Drogi Panie Januszu

Właśnie przeczytałam Pana powieść „S@motność…” i nie mogę powstrzymać się od komentarza, czytając ją, byłam na równi znudzona, zaciekawiona i ostatecznie zdenerwowana.

Zbyt dużo opisów jak rodziła się ich znajomość, zafascynowanie, aż w końcu miłość. To było nużące, zbyt mało dialogów.

Ale ponad wszystko nie trafiało do mnie jedno, w żadnym wypadku czytelnik nie może utożsamić się z bohaterami (oprócz Jima), gdyż wszyscy są tak cholernie inteligentni, piękni, wrażliwi, wspaniali, geniusze, jednym słowem nawet recepcjoniści w hotelu wyróżniają się wyjątkowo wysokim IQ. To jest przytłaczające, człowiek nagle zdaje sobie sprawę, jaki jest daleki od doskonałości, a jego wiedza znikoma. Jednym słowem można nabawić się kompleksów.

W ogóle bardzo dużo smutku i tragedii ludzkiej, zbyt dużo jak dla mnie. Szukam czegoś, co podniesie mnie na duchu, doda wiary w sens życia, wniesie trochę uśmiechu, a jednocześnie czegoś nauczy. Panie Januszu, życie jest bardzo ciężkie i ludzie nie chcą smutnych rzeczy ludzie potrzebują wiary, że jutro będzie lepiej, a Pan ma dar i możliwości, żeby im to dać.

Poza tym bardzo podobały mi się opowieści o miłości księdza i zako

Bardzo serdecznie pozdrawiam, nie wiem, czy w ogóle Pan to przeczyta, ale to chyba w ogóle nie jest istotne, prawda?

Jeżeli będzie miał Pan jednak czas i przeczyta to, co miałam mu do powiedzenia, to proszę pamiętać, że to, co napisałam, jest absolutnie subiektywną opinią, która może być daleka od prawdy lub nie…

A

Pragnę wyrazić swoje skromne zdanie o Pańskiej książce. Jej niewątpliwą wadą jest sentymentalizm, krótko mówiąc, to czytadło dla rozhisteryzowanych gospodyń domowych, które szukają ukojenia w literaturze. Historia stworzona przez Pana zasługuje jednak na podziw i uznanie, którego nie zamierzam Panu szczędzić. Jest Pan mężczyzną i napisanie tego rodzaju powieści wymaga wielkiej wrażliwości, uduchowienia… Nie da się jednak ukryć, że niektóre z sytuacji są wręcz groteskowo przerysowane, zwłaszcza okoliczności śmierci Natalii. Doprawdy, czy ta biedna dziewczyna nie mogła wpaść pod pociąg?! Wybaczy Pan, ale nawet fakt, że ratowała ona życie małego chłopca, nie powstrzymuje mnie od śmiechu. Dodatkowym minusem jest zakończenie – bez nadziei na prawdziwą miłość. Dlaczego nie pozwolił Pan być im razem?! Kto wie, może unieszczęśliwiłby Pan także dziecko?!

A poza tym, nazywanie dziecka imieniem dawnych kochanków to szczyt łzawych melodramacików. Mam nadzieję, że moje słowa dotarły do Pana…

Sentymentalizmowi w literaturze mówimy NIE!!!

Justi

PS Gratulacje dla wydawcy, okładka jest zachęcająca…

(e-mail: [email protected] /* */)

W odpowiedzi na ten e-mail napisałem:

Justi,

Dziękuję za czas, który podarowała Pani mojej książce.

Tym bardziej że mogła Pani zrobić w tym czasie coś, co przyniosłoby Pani większą satysfakcję i większe korzyści.