Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 21 из 27

Bardzo mnie zawiodło to zakończenie nie dlatego, że było tragiczne, ale dlatego, że nie było konsekwentne. Nie było żadnych podstaw do takiego zakończenia. Moja koleżanka twierdzi jednak, że ona ją rozumie i też zrobiłaby wszystko, żeby uratować rodzinę, ale ona zawsze była hipokrytką.

A

Niekiedy reakcja na zakończenie jest zabawnie wzruszająca:

Nie mogę się pogodzić z decyzją bohaterki „S@motności w Sieci”. Ona nie powi

Idę płakać…

(e-mail: [email protected] /* */)

Są jednak i przekonani, że zakończenie jest wiarygodne, uzasadnione lub wręcz typowe:

Znam tę książkę na pamięć… Niewiarygodna historia, w którą się dopiero wtedy wierzy, gdy przydarzy się komuś w rzeczywistości, może nawet warto przeżyć jej fragment, pewną część. Wtedy perspektywa odbioru tej książki jest i

Joa

To doskonała książka. Niesamowita i wspaniała. Zapiera dech. Niesamowite jest to, że nie wiadomo, co tak naprawdę myśleć po jej przeczytaniu o życiu. Fascynujące jest to, że czytelnik (przynajmniej ja) czuje się tak bardzo rozdarty, gdyż nie jest w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy zakończyła się ona zgodnie z oczekiwaniami, czy nie. Każde możliwe rozwiązanie sytuacji wydaje się równie niewłaściwe, co właściwe. Poza tym zakończenie, podobnie jak i całość, nie dają gotowych rozwiązań, lecz wciąż pobudzają do myślenia i przeżywania na nowo całej historii.

Ale chciałam napisać Panu o czymś i

Joa

„Nie czytaj tego, jeśli jest Ci źle. Będzie Ci jeszcze gorzej. Przeczytaj, gdy będziesz poważna i refleksyjna. I nie płacz. To już zostało opłakane tyle razy”.

Tak pisał w e-mailu Jakub – główny bohater powieści Janusza Wiśniewskiego „S@motność w Sieci”. Te kilka słów można odnieść również do całej książki. Niebywale smutna powieść. Mój egzemplarz książki jest już trochę nadwerężony z powodu częstego rzucania nim o ścianę.

Z Jakubem zżyłam się od pierwszych, świetnie zresztą napisanych scen na berlińskim dworcu Lichtenberg. Samotnie spędzał swoje urodziny. Z każdą stroną i epizodem przywiązywałam się do niego mocniej i mocniej, i mocniej.

Główna bohaterka jest na szczęście bezimie

„S@motność w Sieci” to jedna z najlepszych polskich powieści współczesnych. A na pewno moja ulubiona. Miejsce w pierwszej dziesiątce obu rankingów gwarantowane jeszcze na długie lata. I

Karolina Rodzaj (z recenzji na www.merlin.com.pl)

Zakończenie „S@motności…” było także zaczynem e-mailowej dyskusji pomiędzy Małgorzatą Domagalik – znaną pisarką i felietonistką, postrzeganą w Polsce jako przedstawicielka feminizmu i filozofii gender – a mną. Dyskusja ta zakończyła się opublikowaniem przez Domagalik w tygodniku „Wprost” felietonu, który analizuje moje zakończenie i rzuca więcej światła na jego genezę:

Wirtualny walet karo

(Tygodnik „Wprost”, nr 987, 28 października 2001)

Jednym z paradoksów życia jest to, że im wyżej zajdzie kobieta w świecie, tym silniej pod jej stopami drży ziemia – napisała Sarah Ban Breathnach. Przypomniałam sobie to zdanie, czytając „S@motność w Sieci” Janusza L. Wiśniewskiego, autora, który swoją internetową opowieścią o miłości wskoczył na listy bestsellerów. Historia o klasycznym trójkącie: dwóch mężczyzn i kobieta; chłodny mąż, wyidealizowany kochanek i ona – atrakcyjna, wykształcona i samotna. Taka, pod której stopami ziemia powi

E-mail z Warszawy: Zaskoczyła mnie, żeby nie powiedzieć wkurzyła, bezwolność pańskiej bohaterki. Jak to możliwe, żeby taka kobieta decydowała się na tego, z którym jest jej byle jak? Po co ten stereotyp? Czyżby nie zauważył Pan wokół siebie pokolenia młodych kobiet, które mają odwagę na odwagę? Także w miłości.

E-mail z Frankfurtu: Mam się bronić? Znam kilka wykształconych ślicznych kobiet, które mimo że „jest generalnie byle jak” i „już dawno nawet nie żarzy się ognisko”, trwają w związku z mężczyzną, bo mają ponad 35 lat i cieszą się, że w ogóle mają ognisko. „Żarzenie” zostawiają sobie na sanatorium, książki lub czaty w sieci. Może spłyciłem ten koniec. Poza tym „odwaga na odwagę” ma swoją cenę. W Suwałkach, gdzie większość kobiet już nawet nie szuka pracy, jest ona nieporównanie wyższa niż w Warszawie wśród pracownic zachodnich firm. Ale i te się boją. Bo nagle trzeba postawić wszystko na jedną kartę. To już nie chodzi o obietnice, ale kredyty, hipoteki, a często i alimenty. Moja bohaterka nagle przeraziła się, że ta karta, czyli kochanek, to być może tylko walet karo. I do tego tylko wirtualny walet karo. Lepiej więc siedzieć we dwoje przy popiele niż samemu przy świecach i płakać.

E-mail z Warszawy: Nie musi się pan bronić! Chociaż może trochę, przede wszystkim przed takimi pomysłami, że lepiej samotnie we dwoje niż samotnie przy świecach. Psychoterapeuci zarabiają na tych pierwszych i przekonują, że lepiej z kapiącymi łzami niż w beznadziei. Lepiej żarzenie przeżywać solo w książkach, niż rezygnować z nich na rzecz mężczyzny bez właściwości. Dziś coraz więcej kobiet nie chce stawiać swego życia na równi z kredytem. Zakładając jednak, że tak doskonale wie Pan, czego boją się kobiety, to – idąc za ciosem – pytam: czego boją się ich mężczyźni?