Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 30 из 45

Zostałam przy otwartej szafie i niepokój gęstymi mackami obejmował mnie niby pająk. Może nie powi

Luz całkowity. Żadnych myśli o pieniądzach, szefach, długach i oszustach. Z nieba leje się żar, ten sam, który w mieście jest obrzydliwy. Brzęczy w powietrzu, bo uwijają się różne zwierzątka latające. Przecież u nas też się uwijają, ale jakby mniej i ciszej. Może dlatego, że nie mamy uli. W sadzie hamak i jeśli tylko uważa się na brzęczące, to można skorzystać. W piwnicy ziemnej kwaśne mleko bez prionów. Mleko można kroić nożem i albo jeść, albo okładać skórę, jak by się kto opalił.

Droga Redakcjo,

Podobno domowy sposób na poparzenia skóry to obkładać kwaśnym mlekiem, ale ja w to nie wierzę ani moja koleżanka, bo ona się ze mnie śmieje, co mam robić…

Opalać się nie mogłam, bo przecież się nie obnażę, choć miałam taki plan. Co prawda Adam i Krzyś zostali w domu, bo ktoś musi pracować, ale Gospodarz śledzi mnie, ani chybi. Przyniósł przed chwilą kompot z późnych wiśni i zapytał, dlaczego się opalam w ubraniu. Mężczyźni nie przestaną mnie zadziwiać. Jak my się mamy rozebrać – ja i moja nadwaga?

Wieczorem pogryzły nas komary i było cudownie. Dlaczego Adaśka z nami nie ma? Właściwie to czuję się samotna. Poza tym co on robi? Ten od Joli też wyjeżdżał. I proszę, jak to się skończyło. Nie mogę zasnąć.

„Jeśli nie możesz przeżyć spokojnie jednego dnia bez twojego partnera…”

Następnego dnia przyjechała przyjaciółka Gospodarzy ze Szwecji. Z mężem Polakiem i trójką drobiazgu. Trójka drobiazgu natychmiast zniknęła z pola widzenia, wybiegając albo w las, albo do stodoły, albo w pola – nie zdążyłam zanotować, tak to się szybko odbyło. Szwedka uśmiechnęła się bosko, przywitała ze wszystkimi i zniknęła w domu. Po chwili pojawiła się rozebrana. To znaczy w kostiumie i na to chustka czy coś takiego. W ręku miała dwa noże i wiaderko ziemniaków. Podeszła do mnie i zapytała, czy obierzemy. Obierzemy z przyjemnością! Nie znam nic przyjemniejszego niż obieranie sześciu kilogramów ziemniaków w sadzie. Kiedy ziemniaczki wesoło bulgotały na ogniu, już byłam oczarowana Szwedką. Co za urocza kobieta! Co za wdzięk! Co za czar! Co za dowcip! Jaka śliczna!

Trójka drobiazgu pojawiała się raz na jakiś czas, świergoliła coś jak małe stadko ptaszków i odfruwała w lasy i pola.

Hamak osamotniał, bo udałyśmy się z koszami i drabiną na jabłonki i narwałyśmy jabłek, bo wczesne, a Gospodarze je sprzedają na targu. Będą przynajmniej mieli z nas jakiś pożytek. Potem ułożyłyśmy część drewna, które rąbał Gospodarz. Potem wyszorowałyśmy ganek oraz stół drewniany, bo przecież nie można dopuścić, żeby Gospodyni z powodu gości się zaharowała na śmierć.

Wieczorem, a jakże, nadjadły nas komary przy ognisku, w którym piekliśmy kiełbaski i chleb. W południe następnego dnia zrzuciłam dżinsy i ubrałam się w kostium. Drobiazg Szwedki pojechał z Gospodarzami na targ sprzedawać jabłka, zostałyśmy, trzy kobiety, same. Szwedka opowiadała, jak jest w Szwecji i jaki to mąż jest cudowny, a dzieci jakie wspaniałe, ale że się bardzo cieszy, bo my też naprawdę jesteśmy ekstra. Słowem – kiedy żar lał się z nieba, poszłyśmy rwać wiśnie i czereśnie, bo zmarnieją, szpaków rano była chmara. Rwałyśmy przy opowieściach Szwedki, która raz po raz śmiała się i naprawdę w powietrzu aż dzwoniło. Patrzyłam na Szwedkę i nie mogłam się nadziwić, jak ona to wszystko robi, że świat pięknieje wokół. Nic dziwnego, że i ja wyprzystojniałam.



Po trzech dniach byłyśmy zaprzyjaźnione na wieki, a ja z Ulą zaproszone do Szwecji, jak tylko będziemy miały czas, ochotę, i w ogóle. I pomyśleć, że Tosia jest w Szwecji na rowerze!

Czwartego dnia przyjechał Adam, bo się stęsknił. Tylko na weekend, trochę sobie odpocznie. Poprosił Moją Mamę, żeby popilnowała Borysa i kotów. Mama powiedziała, że chętnie odpocznie na wsi. Może Ojciec też przyjedzie, bo on też chętnie by odpoczął na wsi. Adam już po półgodzinie oczu nie mógł oderwać od Szwedki, śmiał się razem z nią, jakby znali się od stu lat, i gdyby nie to, że mąż Szwedki był dla Szwedki uroczy, toby mnie skręciło. Ale drobiazg w postaci dwóch chłopców i jednej dziewczynki również ubezpieczał Szwedkę, a Adam powiedział do mnie:

– Spaliłaś sobie nos. – I wierzcie mi, było w tym sporo czułości.

Adam chciał trochę wypocząć, ale rano musieliśmy natychmiast wstać i zrobić coś z resztą porąbanego drewna, bo okazało się, że może padać. Adaśko z Gospodarzem nerwowo budowali coś na kształt wiaty, a my ze Szwedką i Ulą przerzucałyśmy siano do stodoły, żeby nie zamokło. O czwartej po południu zaczęło kropić – wiata była gotowa, a siano w stodole. Nie czułam rąk, kręgosłupa i nóg. Zjedliśmy obiadek i wymyłam dziesięć głębokich talerzy, dziesięć płytkich, szesnaście kubków po kwaśnym mleku, sześć garnków, dwie patelnie, całe mnóstwo sztućców i zamiotłam podłogę w kuchni. Na odpoczynek trzeba zasłużyć. O szóstej po południu przyjechał sąsiad Gospodarzy z wiadomością, że mu się krowa cieli i czy ktoś pomoże. Pojechałam z Gospodarzem, bo zawsze to coś ciekawego. Krowa ocieliła się o czwartej nad ranem. Pomagałam cielątku wstać. Co za wspaniałe wydarzenie!

Wracaliśmy bladym świtem przez łąki, rosa iskrzyła na trawie i czułam, że żyję. Po dwóch godzinach snu zostałam brutalnie obudzona, bo przecież idziemy na grzyby. Gospodyni przypomniała, że chciałam iść na kurki. Do jajecznicy na śniadanie, bo nie majak jajecznica na kurkach, Niebieski przepada za jajecznicą na kurkach. No cóż, każdy związek ma swoje wady.

Ponieważ Szwedka rozjaśniła swoim uśmiechem cały dom i krzyknęła: – Wonderful, mushrooms! – zwlokłam się i ja, żeby nie tracić tak miłego poranka.

Kurki to są małe żółte grzybki, których nie było. W południe postanowiliśmy trochę odpocząć i wyleźliśmy na słońce, Szwedka w kostiumie, drobiazg w strojach niewiadomych, bo zniknął, ja oczywiście w sukience długiej, choć hinduskiej. Gospodarz postawił przed nami dwie skrzynki groszku zielonego do łuskania, bo przecież nie będziemy siedzieć bezczy

– Czemu się tak ubrałaś? – spytał Adaśko, świecąc gołym, choć lekko opalonym przy koszeniu trawy torsem.

– Przecież przy Szwedce nie będę się rozbierać, i tak widzę, że od niej oczu nie możesz oderwać – jęknęłam z zazdrością.

– Przecież ona jest dwa razy taka jak ty – zdumiał się Adaśko i spojrzał na mnie krytycznie – i widzisz, w ogóle nie robi z tego problemu. To właśnie jest w niej najładniejsze.

Spojrzałam na Szwedkę. I zobaczyłam to, czego nie widziałam, pracując ciężko przez ostatnie dni. Ona była naprawdę gruba! I co za czar, co za wdzięk! Jaka była śliczna! Pocałowałam z wrażenia Niebieskiego i wskoczyłam w kostium. Kompleksy niszczą mi radość życia. Wszystko przez Reńkę! To ona ma kompleksy, mimo że jest piękna i ruda, a ja jak zakompleksiona ucze