Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 47 из 48

Dlaczego oczy miał pełne fałszywych łez? Dlaczego nie leżał byle jak, lecz spoczywał dokładny, posągowy? Dlaczego twarz ukrył?! Dlaczego rur wodociągowych zabrzmiał śpiew i wrzask, i ryk?! Dlaczego??!!

– Oddaj brzytwę, prowoku!!! - zawrzasnąłem. - Zdrayco!!! Łaydaku!!! Oddaj brzytwę!!!

Kraków 1960

Podróż do kresu znaczenia (Jerzy Jarzębski)

Esencją przepełniającą Pamiętnik znaleziony w wa

Kamuflaż znajdziemy już we wstępie, proponującym lekturę niejako „historyczno-polityczną”, każącym czytelnikowi wierzyć, że oto autor rozprawia się w książce z amerykańskim militaryzmem, drwi z wyrodniejącej w otorbieniu potęgi jakiegoś przyszłego „Trzeciego Pentagonu”, który - odcięty od reszty świata - wyładowuje swą zamierającą energię w walce z fantomem wroga. „Paranoja jako ostatnie stadium militaryzmu” - taka miałaby być sentencja streszczająca ową - satyryczną jakoby - powieść. Tak zapewne miał czytać Pamiętnik cenzor z 1960 roku, nie zauważywszy, ze w zakończeniu wstępu autor przekreśla go jakby, wyjawiając, iż „pierwszych jedenaście stron mają Gnostorowie Hyberiadzcy za apokryf lat późniejszych”. Tyle stron właśnie liczy sobie wstęp, poza którym nazwa Pentagon już się nie pojawia. Lem nie miał może specjalnych powodów, aby maskować tę skomplikowaną i trudną powieść przed cenzurą, ale i tego chwytu - w świecie totalnego kamuflażu - nie potrafił sobie odmówić.

Tytuł książki w oczywisty sposób odsyła do klasycznego dzieła Jana Potockiego, tajemnica jednak, w jakiej grzęźnie Alfons van Worden, z czego i





W powieści Lema istnieje więc jedynie „przestrzeń służbowa” i „służbowy czas”, bo nawet godziny snu w niewygodnej wa

Bezimie

Aby rozpoznać sens świata-metafory, przyjrzyjmy się, jak sobie z nim nasz bohater poczyna. Zjawia się w Gmachu, oczekując instrukcji, która określi zadanie, jakie powinien wykonać, i nada przez to sens jego poczynaniom. Gmach jednakowoż wytrwale odmawia mu tej instrukcji, co sprawia, że bohater coraz bardziej niecierpliwie będzie się jej domagał. W zamian otrzyma jedynie pouczenie, by niczego, co go spotyka, nie traktował „literalnie”, wszystko bowiem, co się w Gmachu dzieje, posiada sens ukryty. Bohater próbuje więc nauczyć się „lektury ezoterycznej” znaków dostarczanych przez Gmach, prędko jednak odkrywa, że owa lektura nie ma nigdy końca, tzn. każde odczytanie sensów ukrytych jest nowym szyfrem i znów wymaga procedur dekodowania. Gmach staje się w ten sposób domeną semantycznego szaleństwa, a Misja to nic i

Czymże więc jest lub może być Gmach jako metafora? Jest najpierw Tekstem, czymś w rodzaju (nieświętej) Księgi-mitu, palimpsestem oferującym - zawsze złudne - odsłonięcie struktury uniwersum i zagadki egzystencji. Lektura świętych ksiąg ludzkości obiecuje z reguły wyjaśnienie tajemnicy życia i jakąś wersję kosmogonii. Gmach opowiada jednak całą wiązkę rozmaitych historii, spiętrzonych warstwami, żadnej nie dopowiadając do końca, jest więc krańcowo niewiarygodny jako propozycja Sensu, przyłożyć doń można bowiem nieskończoną liczbę kodów. Gmach-Tekst jest nadzwyczaj „gęsty”, odsyła wciąż do i

Jako świat zamknięty i zarazem semantycznie niewyczerpywalny, przypomina więc także Gmach - Naturę. W niej przecie dopatrujemy się znaczeń, z pokolenia na pokolenie czytamy ją wciąż na nowo, przykładając do niej niezliczone teorie naukowe, wierzenia religijne i mity, a ona na własny temat udziela odpowiedzi niejasnych, wzajem sprzecznych i niedefinitywnych, natarczywe pytania o sens same nie mają dla niej bowiem sensu. Z Naturą - tak jak z Gmachem - wchodzimy w kooperację, ona jednak zwodzi nas często, prowadzi na manowce, a przy tym nie daje się ani ominąć, ani oszukać: jest przecie wszystkim, co dla nas dostępne. Wyjść z Gmachu? Niby można, ale w samej rzeczy wyjścia nie ma, byłoby przecie wyjściem poza jakikolwiek sens i jakąkolwiek semantykę, prawdziwą „transcendencją”, skoro świat poza Gmachem nie ma żadnych znanych bohaterom cech i żadnych z Gmachem związków. Prawda: „racją Gmachu - Antygmach”, i odwrotnie. Ale wszak „Antygmach” nie jest niczym, jeno projekcją, wyobrażeniem świata negatywowego - jak ów kosmos z antymaterii, o którym roją fizycy, jak Piekło przeciwstawione Niebu, świat Obcych - naszemu światu, itd. Ta wizja, niejako manichejska, jest swoistym wybiegiem, chroniącym strukturę Gmachu przed rozpadem, nadającym jej logikę i celowość istnienia. W samej rzeczy, Byt - aby istnieć - potrzebuje jakiejś wizji Anty-Bytu, nie potrafi się obejść bez czegoś, co przy okazji rozważań nad transcendowaniem u Lema nazywałem „dziurą w kosmosie”, ujściem wiodącym poza znany nam wszechświat, poza jego czasoprzestrzeń, fizykę, poza systemy matematyki, etc. - ku jakiemuś nieokreślonemu postulatowi i