Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 8 из 46



– W grę wchodził okup? – kontynuował Pedi.

– W jednym przypadku, w Teksasie. W i

– Tylko białe? – spytała wywiadowca Ciaccio. Wcześniej coś notowała.

– Tak, tylko białe kobiety. I wszystkie bardzo zamożne. Ale nie żądano okupu. I nic z tego, co wam mówię, nie może przedostać się do prasy. – Rozejrzałem się po garażu. – Co mamy do tej pory? Pomóżcie mi trochę.

Ciaccio spojrzała na Pediego.

– Joshua?

Pedi wzruszył ramionami.

– W porządku, Irenę.

– Coś faktycznie mamy – przyznała Ciaccio. – Podczas porwania w jednym z parkujących samochodów była para nastolatków. Nie widzieli początku zdarzenia.

– Zajmowali się czymś i

– Ale się podnieśli, kiedy usłyszeli krzyk. Zobaczyli Elizabeth Co

– I leżeli? – spytałem. – Zajęci czymś i

– To też. Ale kiedy usiedliby nabrać tchu, zobaczyli mężczyznę i kobietę. Napastnicy wyglądali na jakieś trzydzieści lat, byli dobrze ubrani. Obezwładnili już panią Co

– Czemu ci młodzi ludzie nie wysiedli z vana, żeby jej pomóc?

Ciaccio pokręciła głową.

– Mówiłam już. Wydarzenia toczyły się bardzo szybko i ogarnął ich strach. Porwanie wydało się im „nierealne”. Poza tym pewnie się bali. Baraszkowali w samochodzie, zamiast być w szkole. To uczniowie gimnazjum w Buckhead. Wagarowali.

Porwana przez zespół, pomyślałem. To był istotny przełom w śledztwie. W zapiskach, z którymi zapoznałem się po drodze, nie było mowy o tym, by i

– Mógłbyś nam odpowiedzieć na jedno pytanie? – zagadnął wywiadowca Pedi.

– Jeśli będę mógł. Wal śmiało.

Zerknął na swoją partnerkę. Miałem przeczucie, że Joshua i Irenę spędzili trochę czasu na tylnej kanapie samochodu gdzieś po drodze. Zdradzały to spojrzenia, które wymieniali między sobą.

– Słyszeliśmy, że to może mieć związek ze sprawą Sandry Friedlander. Zgadza się? To waszyngtońska sprawa sprzed dwóch lat, jak do tej pory nierozwiązana.

Popatrzyłem na niego i pokręciłem głową.

– Nic mi o tym nie wiadomo – powiedziałem. – Pierwszy raz słyszę o Sandrze Friedlander.

Ale to nie była prawda. Imię i nazwisko tej kobiety widniały w tajnych raportach FBI, z którymi zapoznawałem się, lecąc z Waszyngtonu. Była tam mowa o Sandrze Friedlander… i siedmiu i

Rozdział 14

W głowie wirowały mi myśli. Niedobre myśli. Z materiałów sprawy, które pośpiesznie przejrzałem., dowiedziałem się, że lista kobiet zaginionych w Stanach Zjednoczonych obejmuje dwieście dwadzieścia nazwisk i że zniknięcie przynajmniej siedmiu Biuro przypisuje „szajkom porywaczy białych kobiet”. W grę wchodził ponury motyw. W pewnych kręgach było bardzo duże zapotrzebowanie na białe dwudziesto -, trzydziestoletnie kobiety. Na Bliskim Wschodzie lub w Japonii „towar” tego typu osiągał zawrotne ceny.

Kilka lat temu Atlanta była miejscem skandalicznych praktyk obejmujących niewolnictwo seksualne. Szmuglowano przez granice Azjatki i Meksykanki, po czym zmuszano je do prostytucji w Georgii i obu Karolinach. Sprawa mogła łączyć się z wydarzeniami w meksykańskiej miejscowości Juanita, na terenie której w ciągu ostatnich kilku lat zaginęły setki kobiet.

Wszystkie te okropne fakty i przypuszczenia przelatywały mi przez głowę, kiedy podjeżdżałem pod dom sędziego Brendana Co

Drzwi otworzyła młoda dziewczyna, która nie przebrała się jeszcze po powrocie ze szkoły. Naszywka na jej bluzie wskazywała, że chodzi do prestiżowego college’u, Pace Academy. Powiedziała, że nazywa się Brigid Co

Dostrzegłem dwie młodsze dziewczynki, a raczej tylko ich głowy, zerkające ciekawie zza załomu głównego korytarza, tuż przy dwóch angielskich pastelach. Wszystkie trzy pa



– Jestem Alex Cross z FBI – powiedziałem. Brigid wydawała się niezwykle dojrzała: mimo tragedii, która dotknęła jej rodzinę, zachowała godność i spokój. – Twój ojciec chyba mnie oczekuje.

– Ojciec zaraz zejdzie, proszę pana – odparła. Odwróciła się i zbeształa młodsze siostry: – Słyszałyście, co mówił tato! Zachowujcie się, jak trzeba. Obie?…

– Ja nie gryzę – zapewniłem dziewczęta, które wciąż zerkały na mnie. Meredith zrobiła się czerwona jak burak.

– Och, przepraszamy. To nie chodzi o pana.

– Rozumiem – powiedziałem. W końcu się uśmiechnęły i okazało się, że Meredith też nosi aparat korekcyjny. To były urocze, słodkie dziewczynki.

Z góry rozległ się głos:

– Agent Cross?

Agent?, pomyślałem. Nie przywykłem jeszcze do tego, że tak się do mnie zwracano.

Podniosłem wzrok. Sędzia Brendan Co

– Więc jak to jest? – spytał i uśmiechnął się z wysiłkiem. – Gryzie pan czy nie? Uścisnęliśmy sobie dłonie.

– Gryzę tylko tych, którzy na to zasługują – odparłem. – Jestem Alex Cross.

Brendan Co

– Kiedy agent Cross i ja załatwimy sprawy, pomyślimy o obiedzie – zapowiedział dziewczynkom ojciec. – Postaram się nie struć dzisiaj nikogo, ale będę potrzebował waszej pomocy, młode damy.

– Tak, tatusiu – odpowiedziały chórkiem. Widać było, że uwielbiają ojca. Zasunął dębowe drzwi i znaleźliśmy się sami.

– To takie trudne. Takie ciężkie. – Westchnął. – Chodzi mi o to, że przy nich muszę robić dobrą minę do złej gry. Są najlepszymi córkami na świecie. – Objął gestem wyłożony książkami pokój. – To ulubione miejsce Lizzie. Doskonale gra na fortepianie. Dziewczęta też. Oboje jesteśmy molami książkowymi, ale ona wprost przepada za tą biblioteką.

Usiadł w klubowym fotelu obitym wiśniową skórą.

– Doceniam to, że przyleciał pan do Atlanty. Słyszałem, że jest pan świetny w trudnych sprawach. Jak mogę panu pomóc? – zapytał.

Siadłem naprzeciwko niego, na kanapie od kompletu. Na ścianie nad Co

– Wielu ludzi pracuje nad znalezieniem pani Co

– Dziękuję panu – powiedział sędzia. – Odpowiadanie na te wszystkie pytania działa na mnie potwornie przygnębiająco. W kółko to samo. Nie wyobraża pan sobie.

Skinąłem głową.

– Czy jest panu wiadomo o kimś z sąsiedztwa, mężczyźnie albo nawet kobiecie, kto w nieodpowiedni sposób interesowałby się pańską żoną? Kto byłby w niej mocno zadurzony, może miał obsesję na jej punkcie? Te sprawy mnie interesują. Poza tym, czy działo się coś, co pańskim zdaniem odbiegałoby od normy? Czy ktoś obserwował pańską żonę? Czy ostatnio nie kręciło się tu więcej ludzi niż zwykle? Dostawcy? Poczta kurierska, i

Brendan Co

– Rozumiem, do czego pan zmierza.

Spojrzałem mu w oczy.

– Czy pan i pańska żona kłóciliście się ostatnio? – spytałem. – Jeśli tak, muszę o tym wiedzieć. Potem możemy iść dalej.

Kąciki oczu Brendana Co

– Poznałem Lizzie w Waszyngtonie, kiedy pracowała dla „Post”, a ja byłem młodszym wspólnikiem w tamtejszej kancelarii prawnej, Tatę Schilling. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Prawie nigdy się nie kłóciliśmy, rzadko podnosiliśmy na siebie głos. I tak pozostało. Agencie Cross, kocham moją żonę. I córki. Proszę, niech pan pomoże nam sprowadzić ją do domu. Musi pan znaleźć Lizzie.

Rozdział 15

Nowoczesny ojciec chrzestny. Czterdziestosiedmioletni Rosjanin mieszkający w Ameryce i znany jako Wilk. Plotka mówiła, że nie boi się niczego i macza palce we wszystkich rodzajach przestępczej działalności, od handlu bronią przez wymuszenia po handel narkotykami. Zajmował się również działalnością zgodną z prawem, miał udziały w bankach i funduszach inwestycyjnych wysokiego ryzyka. Nikt chyba nie wiedział, kim jest naprawdę, nie znano jego amerykańskiego nazwiska ani miejsca zamieszkania. Spryciarz. Niewidzialny człowiek. Poza zasięgiem FBI i każdego, kto chciałby go namierzyć.

Nie miał jeszcze trzydziestki, kiedy odszedł z KGB i stał się jednym z najbardziej bezwzględnych przywódców zorganizowanej przestępczości w Rosji, czerwonej mafii. Jego imie