Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 89 из 90

– Riggs! – wrzasnął Charlie.

– Cierpliwości, wujku Charlie, ty następny – powiedział Jackson, nie odrywając oczu od Riggsa.

Matt nigdy już nie miał zapomnieć miny Jacksona, kiedy z temblaka padł pierwszy strzał i pocisk trafił go prosto w czoło, przebijając się poprzez warstwy pudru, modeliny i kleju spirytusowego do prawdziwego ciała i kości. Zdębiałemu Jacksonowi pistolet wypadł z ręki.

Riggs naciskał spust raz po raz, dziurawiąc Jacksona pociskami. Głowa, korpus, noga, ręka – i tak aż do opróżnienia magazynku na dwanaście sztuk amunicji. Przez cały ten czas na twarzy Jacksona malował się wyraz kompletnego niedowierzania. Krew zlepiała sztuczne włosy, ściekała po sztucznej skórze, tworzyła karmazynowa papkę w zetknięciu z kremami i pudrami. Ostateczny efekt był niesamowity. Ten człowiek jakby się rozpuszczał. Potem Jackson, brocząc krwią z dwunastu ran, osunął się na kolana, padł twarzą do ziemi i tak znieruchomiał. Był to jego ostatni występ.

I w tym momencie Riggs runął w przepaść. Odrzut broni sprawił, że stracił w końcu równowagę i nie mógł już jej odzyskać, bo rozmokła, czerwona glinka nie dawała żadnej przyczepności podeszwom butów. Spadał z wyrazem pełnej satysfakcji na twarzy, chociaż zadawał sobie sprawę, że nie ma już dla niego ratunku. Obie ręce bezużyteczne, krwawiące obficie, głęboka, wartka, lodowata woda, niczego do przytrzymania. To koniec.

Usłyszał jeszcze swoje imię wykrzykiwane przez Charliego, a potem wszystko ucichło. Nie czuł już bólu, tylko spokój. Wpadł do wody i zniknął pod powierzchnią.

Charlie podpełzł na czworakach na skraj urwiska i szykował się do skoku, kiedy naraz ktoś przemknął obok niego i rzucił się w przepaść.

LuA

Charlie, klucząc między rosnącymi tu gęsto drzewami, przedzierając się przez zarośla, biegł za nią brzegiem. Pokrzykiwania agentów FBI i policjantów słychać było coraz wyraźniej, ale nie wyglądało na to, że zdążą z pomocą na czas.

– Matthew! – krzyknęła LuA

– LuA

Nie zwracała uwagi na jego nawoływania. Wciągnęła w płuca haust powietrza i ponownie zniknęła pod wodą. Charlie zatrzymał się i zaczął lustrować wzrokiem powierzchnię. Usiłował przewidzieć, w którym miejscu zobaczy znowu jej głowę. Myśl, że straci ich oboje, wzbudzała w nim paniczny lęk.

LuA

Obejrzała się z rozpaczą w oczach za siebie. Jej wzrok padł na zwalone drzewo, którego gruby konar wystawał nad wodę. Może się uda. Przygotowała się, szacując wzrokowo odległość i wysokość. Mocniej ścisnęła Riggsa nogami i rozpaczliwym wyrzutem ciała wypchnęła się ponad powierzchnię. Dosięgła gałęzi i podciągnęła się po niej w górę, wynurzając się częściowo z wody i wywlekając za sobą Riggsa. Ale wyżej podciągnąć się nie mogła. Riggs był za ciężki. Spojrzała w dół i zobaczyła jego oczy. Patrzył na nią i dyszał urywanymi spazmami. I nagle zaczął rozwierać nogi, którymi go oplatała.

– Nie rób tego, Matt, błagam!

Poruszył zsiniałymi wargami i z rozdzierającą powolnością powiedział:

– Nie zginiemy oboje, LuA

Spróbował jeszcze raz uwolnić się z jej uścisku. Teraz musiała walczyć nie tylko z prądem i przeszywającym bólem, który rozrywał jej mięśnie, ale i z nim. Usta jej drżały z wściekłości i poczucia bezradności. Spojrzała na niego jeszcze raz, jak desperacko próbuje uwolnić ją od swego ciężaru. Może się po prostu puścić, razem z nim wpaść z powrotem do wody? Ale co z Lisą? Po kilku sekundach nie musiała już podejmować tej decyzji. Po raz pierwszy w życiu zawiodły ją siły. Zaczęła się obsuwać.

Potężne ramię pochwyciło ją w ostatniej chwili w pasie i wyciągnęło wraz z Riggsem z wody.

Zadarła głowę. Na pniu drzewa, krzywiąc się z bólu i pochrząkując, siedział okrakiem Charlie i wywlekał ich na wąski, piaszczysty brzeg. Po chwili leżeli już w trójkę kilka cali od rwącej wody. LuA

ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY DZIEWIĄTY

– No, załatwione – powiedział Riggs, odkładając z nabożeństwem słuchawkę. Siedzieli w jego domowym biurze – LuA

– I jak sprawy stoją? – spytała LuA

LuA

– Nie najlepiej. Urząd podatkowy wyliczył, ile jesteś im wi

– No i?

– I poszło na to wszystko, co miałaś. Gotówka, akcje, wszystkie twoje nieruchomości, z Wicken’s Hunt włącznie. – Zdobył się na uśmiech. Starał się złagodzić jakoś wstrząs wywołany przygnębiającymi wiadomościami. – A i tak zabrakło sześćdziesięciu pięciu centów. Dołożyłem z własnej kieszeni, nie musisz zwracać.

Charlie parsknął.

– To ci prezent pod choinkę. A reszta tych, co wygrali na loterii, zatrzymała swoje pieniądze. To niesprawiedliwe.

– Oni płacili podatki, Charlie – zauważył Riggs.





– Ona też płaciła.

– Dopiero po powrocie do kraju i tylko pod nazwiskiem Catherine Savage.

– Wcześniej nie mogła. Gdyby spróbowała, powędrowałaby prawdopodobnie do więzienia za morderstwo, którego nie popełniła.

– Tak, to rzeczywiście argument nie do odparcia.

– Przecież oni wszyscy też wygrali w nieuczciwy sposób – zauważył Charlie.

– Ale rząd nie ma zamiaru trąbić o tym na cały świat. Zarabiają na tej loterii miliardy. Gdyby prawda wyszła na jaw, to źródełko mogłoby wyschnąć, nie uważasz?

– A te miliony, które rozdaliśmy instytucjom charytatywnym, nie wzięto ich pod uwagę? – spytał gniewnie Charlie.

– Urząd podatkowy przyklasnął wspaniałomyślności LuA

– Wierzyć się nie chce. Po tym wszystkim, co przeszła i zrobiła. Rozbiła światowy syndykat zbrodni Crane’a i co? Ci z FBI wychodzą na bohaterów, rząd konfiskuje cały jego majątek – wielomiliardowy zastrzyk dla skarbu państwa – a ją puszczają z torbami. Nawet klepnięcia w plecy. To niesprawiedliwe!

LuA

– W porządku, Charlie. Te pieniądze mi się nie należały. I chciałam spłacić wszystkie długi. Teraz pragnę tylko być z powrotem LuA

– Tak. Federalne, stanowe, wszystkie. Jesteś czysta jak łza.

– I biedna jak mysz kościelna – dorzucił zgryźliwie Charlie.

– Czyli sprawa załatwiona, Matthew? Nie będą się już mnie czepiali? Mówię o urzędzie podatkowym. Czy jestem im jeszcze coś wi

– Wszystkie dokumenty już podpisane. Nic już do ciebie nie mają. Sprawa jest zamknięta. Skonfiskowali wszystkie twoje konta bankowe, zajęli dom. Zresztą nawet gdyby znowu się do ciebie przyczepili, czego nie zrobią, to nie masz już pieniędzy.

– Może tu będziemy się mogły wprowadzić, mamo – odezwała się Lisa, spoglądając pytająco na Riggsa. – To znaczy na jakiś czas – dorzuciła szybko.

LuA

Riggs spojrzał na LuA

– Też o tym myślałem. – Urwał. – Można was na minutkę przeprosić? – zwrócił się do Charliego i Lisy.

Wziął LuA

Riggs posadził LuA

– Bardzo bym chciał, żebyście się wszyscy tutaj wprowadzili. Miejsca jest mnóstwo. Ale… – Spuścił wzrok.

– Ale co? – spytała.

– Myślałem o czymś bardziej trwałym.

– Rozumiem.

– Widzisz, zarabiam nieźle, i teraz, kiedy nie masz już pieniędzy. – Przekrzywiła głowę i prychnęła. – Bo widzisz, bardzo się bałem, że pomyślisz sobie, że zależy mi tylko na twoim majątku. Od zmysłów odchodziłem. To było jak blokada drogi, której nie można objechać. Nie pomyśl tylko, iż ja się teraz po prostu cieszę, że nie jesteś już bogata. Byłbym szczęśliwy, gdyby udało ci się zatrzymać te pieniądze. Ale teraz, kiedy ich już nie masz, chciałbym wiedzieć… – Zaciął się znowu, przerażony głębią wód, na które odważył się wypłynąć.

– Kocham cię, Matthew – powiedziała po prostu LuA

Z twarzy Riggsa znikło całe napięcie. Nie wyglądał już na przerażonego. Nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek był tak szczęśliwy.

– Ja też cię kocham, LuA

– Byłeś w Szwajcarii? – spytała.

Spojrzał na nią zaskoczony.