Страница 91 из 91
W każdym razie Karpow obiecał dochować tajemnicy i Webb mu wierzył. Zdał sobie sprawę, że nawet nie wie, gdzie mieszka jego syn i czy w ogóle ma prawdziwy dom. Nie miał pojęcia, gdzie jest Joshua i co może teraz robić, i to go bolało. Odczuwał brak syna tak dotkliwie, jakby stracił nogę czy rękę. Chciał mu tyle powiedzieć, nadrobić tyle czasu… Cierpliwe czekanie było trudne i bolesne – nie wiedział nawet, czy Joshua jeszcze kiedykolwiek się pojawi.
Przyjęcie urodzinowe już się zaczęło. Dwadzieścioro dzieci bawiło się i wydzierało na całe gardło. Rej wodził Jamie, urodzony przywódca, w którego byli wpatrzeni i
Webb, który pełnił obowiązki witającego, po raz kolejny usłyszał dzwonek do drzwi. Za progiem stał kurier FedExu z paczką dla niego. Webb pokwitował odbiór, zszedł z przesyłką do piwnicy i otworzył pomieszczenie, do którego był tylko jeden klucz. W środku stał przenośny aparat rentgenowski dostarczony mu przez Conklina. Wszystkie paczki dla Webbów były tu prześwietlane w tajemnicy przed dziećmi.
Sprawdził, czy przesyłka jest bezpieczna, i ją otworzył. W środku była piłka bejsbolowa i dwie rękawice, jedna dla dorosłego, druga – w sam raz dla jedenastolatka. Rozłożył dołączoną kartkę i przeczytał: Dla Jamiego na urodziny – Joshua.
David Webb wpatrywał się w prezent, który znaczył dla niego więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Z góry dochodziła muzyka i śmiech dzieci. Myślał o Dao, Alyssie i Joshui zachowanych w strzępach jego pamięci i ten kalejdoskopowy obraz, wzmocniony ostrym zapachem natłuszczonej skóry, ożył. Dotknął miękkiego lica skóry i przesunął palcami po szwach. Co za wspomnienia się w nim kłębią! Uśmiechnął się gorzko, włożył większą rękawicę i wrzucił piłkę w jej kieszeń. Uwięził ją tam i trzymał mocno jak największy skarb.
Usłyszał lekkie stąpnięcie na szczycie schodów i głos wołającej go Marie.
– Już idę, kochanie – odpowiedział.
Siedział przez chwilę bez ruchu wśród wirujących wokół niego wydarzeń ostatnich dni. Potem odetchnął głęboko i przestał myśleć o przeszłości. Tuląc w dłoni prezent dla Jamiego, wbiegł po schodach i dołączył do swojej rodziny.