Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 19 из 103

W laboratorium we wnętrzu kadłuba pracował Rudi Gu

Wszyscy trzej byli absolutnymi specjalistami w swoich dziedzinach. Admirał Sandecker umiał dobierać sobie ludzi, a w tym przypadku wybrał najlepszych. Tylko najlepsi mieli szansę wykonać tę arcytrudną misję – i przeżyć. Sandecker ufał im bezgranicznie.Statek pokonywał kolejne kilometry. Na zachodnim brzegu rzeki z wilgotnych oparów mgły wyłoniły się góry Kamerunu i wzgórza Yoruba. W nadbrzeżnych tropikalnych lasach przeważały drzewa mangrowe i akacjowe. Za burtami mknącej szybko Calliope przesuwały się liczne wioski i miasteczka.

Spotykali wciąż małe czółna z wydrążonych pni drzewnych, a także stare parowe promy, niebezpiecznie przeładowane ludźmi i zwierzętami. Były też małe statki towarowe, z reguły odrapane i zardzewiałe. Czarny dym z ich kominów niósł się z północnym wiatrem daleko po wodzie. Ten pozorny spokój nie mógł jednak trwać wiecznie. Każdy następny kilometr brzegu mógł kryć w sobie śmiertelne niebezpieczeństwa.Około południa przepłynęli pod wielkim, niemal półtorakilometrowym mostem, łączącym port handlowy Onitsha z rolniczym regionem Asaba. Nad ruchliwymi ulicami Onitshy dominowały wieże katolickich katedr.

Pitt musiał skupić się na prowadzeniu jachtu wśród małych jednostek kursujących po rzece. Ich pasażerowie złościli się i wygrażali pięściami, gdy wzbudzona szybkim ruchem Calliope fala kołysała ich niebezpiecznie. Nie zmniejszał jednak szybkości; posyłał jedynie przestraszonym załogom przepraszający uśmiech. Mimo iż spędził za kołem sterowym prawie sześć godzin, nie odczuwał zmęczenia. Fotel na stanowisku sternika był tak wygodny, a ster tak lekki, że czuł się jak za kierownicą luksusowego samochodu.

Pojawił się Giordino z butelką piwa i kanapkami z tuńczykiem.

– Pewnie jesteś głodny – powiedział. – Przecież nic nie jadłeś, odkąd zeszliśmy z Soundera.

– Dziękuję, rzeczywiście jestem głodny. Ale silniki tak hałasują, że nie słyszałem burczenia we własnym brzuchu – rzekł Pitt, przekazując ster koledze. – Pewnie już obejrzałeś broń. Jak myślisz, będziemy w stanie odeprzeć piratów?

– Na pewno. A co, widziałeś coś podejrzanego?

Pitt pokręcił przecząco głową.

– Tylko śmigłowce i łodzie patrolowe; na razie uśmiechają się do nas przyjaźnie. Zupełna sielanka.

– Widocznie władze Nigerii nabrały się na pomysł admirała.

– Miejmy nadzieję, że i

– Mimo wszystko czułbym się lepiej mając tam flagę amerykańską, w szufladzie dokumenty potwierdzone przez Departament Stanu i międzynarodowe organizacje humanitarne, a w odwodzie, na wszelki wypadek, kompanię marines.

– Może jeszcze pancernik Iowa?

– Piwo dostatecznie zimne? – zmienił bezpiecznie temat Giordino. – Bo wstawiłem je do lodówki zaledwie godzinę temu.

– Zimne – stwierdził Pitt między dwoma kęsami sandwicza. – Co u Rudiego?

Giordino wzruszył ramionami.

– Zakopał się w swoich badaniach. Chciałem z nim pogadać, ale mnie wyrzucił.

– Zajrzę tam. Może będę miał więcej szczęścia.

Z butelką w ręku zszedł pod pokład, do laboratorium. Mały człowieczek w okularach wiszących na końcu nosa studiował właśnie wydruk z komputera. Wbrew temu, co sugerował Giordino, był najwyraźniej w dobrym humorze.

– Masz coś? – spytał Pitt.

– W tej cholernej rzece można znaleźć wszystkie znane dotąd typy zanieczyszczeń i jeszcze parę i

– Ależ masz tu aparaturę! – Pitt rozglądał się z podziwem po kabinie laboratorium. – Do czego to wszystko służy?

– O, masz piwo! – zauważył Gu

– Chcesz?

– Jasne!

– Nie ma sprawy, Giordino zamroził całą skrzynkę. Poczekaj minutkę. – Pitt wybiegł z kabiny i po chwili pojawił się z drugą butelką zimnego piwa.

Gu





– W porządku – powiedział. – Teraz mogę już odpowiadać na twoje pytania. Po pierwsze, mamy tu automatyczne mikroinkubatory; zebrałem sporo czerwonego zakwitu z okolic wybrzeża i teraz próbuję hodować go w kolejnych próbkach wody z Nigru. Te wiciowce rzeczywiście mnożą się w niej jak diabli. Komputer stale mi to wszystko liczy i już teraz, po paru godzinach, widzę że posuwamy się w kierunku źródła skażenia.

– Myślisz, że znajduje się w Nigerii?

– Chyba nie. Wzrost działania stymulacyjnego nie jest na razie szybki. A to oznacza, że źródło jest jeszcze daleko, może nawet w górnym biegu rzeki.

Gu

– Te aparaty mają zidentyfikować substancję, której szukamy. To chromatograf i spektrometr. Mówiąc najprościej: napełniani probówkę wodą z rzeki i umieszczam ją w środku, a maszyna to analizuje i przekazuje wyniki do komputera. W ten sposób można rozpoznać substancje biologiczne i syntetyczne, rozpuszczalniki, pestycydy, PCV, dioksyny i mnóstwo i

– A jeśli to jakiś metal?

– Właśnie po to mamy zintegrowany spektrometr plazmy i masy. Wykrywa najdrobniejsze nawet ślady metali w wodzie. Działa na i

– Co już wiesz?

Gu

– Że woda Nigru zawiera co najmniej połowę wszystkich znanych metali, od miedzi począwszy, aż po srebro, złoto, rtęć, a nawet uran. Wszystkie w stężeniu znacznie przekraczającym zwykłe tło.

– Nie będzie ci łatwo szukać w takiej masie.

– Na pewno nie, ale nie jestem sam w tych poszukiwaniach. Wszystkie dane są transmitowane drogą satelitarną do NUMA, a tam nasi ludzie jeszcze raz wszystko analizują. I nawet gdybym ja coś przeoczył – oni to znajdą.

Pitt nie mógł sobie wyobrazić, jak Gu

– Masz już choćby najmniejsze wyobrażenie, jaka toksyna jest przyczyną naszych problemów?

Gu

– Toksyna to pojęcie względne. Chemicy nie mówią o toksynach, tylko o poziomie toksyczności.

– Do czego zmierzasz?

– Rozpoznałem już wiele zanieczyszczeń i wiele składników naturalnych, zarówno organicznych jak metalicznych. Stwierdziłem na przykład niezwykle wysoki poziom pestycydów, których w Ameryce już się nie używa, ale które wciąż są szeroko stosowane w trzecim świecie. Nadal jednak nie mam pojęcia, czym się karmią te czerwone mutanty. I nawet nie bardzo wiem, jak szukać. Cała nadzieja w tym, że same wskażą mi drogę.

– Szkoda, miałem nadzieję, że już coś wiesz; im dalej się zapuszczamy, tym większe możemy mieć kłopoty, zwłaszcza jeśli zainteresują się nami tutejsze władze wojskowe.

– Pogódź się i z taką możliwością, że w ogóle nic nie znajdziemy – rzekł Gu

– Ale nie wszystkie są toksyczne.

– Właśnie próbuję ci wytłumaczyć, że prawie każda substancja chemiczna ma jakiś poziom toksyczności, czy też w pewnych warunkach okazuje się trująca. Nawet zwykła czysta woda może być dla człowieka szkodliwa, bo duża jej ilość wypłukuje z organizmu elektrolity.

– Więc nic jeszcze nie możesz powiedzieć?

– Chyba tylko jedno: tym stymulatorem nie są bakterie.

– Jak do tego doszedłeś?

– Sterylizując próbki wody. Wyeliminowanie bakterii ani trochę nie osłabiło płodności tego draństwa.

– Myślę, że znajdziesz ten stymulator, Rudi – Pitt poklepał Gu

– Jasne, że znajdę – zaperzył się Gu