Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 30 из 61

Morderstwa były dla peerelowskiej bezpieki rutyną. Ich liczba nieco zmalała w okresie gierkowskiego złagodzenia kursu, wymuszonego staraniem się o zagraniczne pożyczki – charakterystyczne, że pierwszą większą amnestię dla więźniów politycznych urządzono w peerelu na okoliczność wizyty w Warszawie kanclerza RFN Willy'ego Brandta, zwalniając cichcem uczestników radomskich rozruchów i pomagających im korowców. Później Jaruzelski znowu zdjął swoim psom kaganiec. Zaczęli ginąć znani z antykomunizmu księża i działacze podziemia – wypadki, które znamy, to wciąż zapewne wierzchołek góry lodowej. W archiwach IPN znalazły się papiery świadczące, że przygotowywano się w MSW do zamordowania Wałęsy. Tylko przypadkiem nie powiodła się próba otrucia silną dawką leku A

Nie trzeba być specjalistą od toksykologii, by wiedzieć, iż w powszechnym użyciu w medycynie jest substancja, bezwo

Ale peerel mordował także i komunistów, którzy – możemy się tylko domyślać – za dużo wiedzieli o sprawach czerwonej mafii. Tak jak w okresie „Solidarności” gwałtowną śmiercią samobójczą zeszło z tego świata dwóch gierkowskich ministrów, tak już za czasów III RP pożegnali się gwałtownie z tym światem gierkowski premier Piotr Jaroszewicz czy generał Jerzy Fonkowicz, niegdyś wysoki oficer stalinowskiej Informacji Wojskowej.

Najprawdopodobniej wciąż robili to ci sami specjaliści. Ale, można powiedzieć, już w i

Wróćmy do zbrodni stanu woje

Po niejasnym sejmowym „przyjęciu do wiadomości”, wnioski sformułowane wobec tych osób przez komisję zostały, mocą biurokratycznego rozpędu, skierowane do stosownych urzędów. A w stosownych urzędach zajęli się ich realizacją bliscy przyjaciele lub podwładni nadal tych samych, wciąż sprawujących swe urzędy, prokuratorów, sędziów, ubeków i milicjantów. Może nawet oni sami, osobiście. Stopniowo, po cichutku, wszystkie sprawy zostały poumarzane. Nikt nie został w żaden sposób pociągnięty do odpowiedzialności.

W wywiadzie, który gazeta Michnika, jakby dla szczególnej kpiny, opublikowała w jedną z rocznic stanu woje

Bez czekania, co wykaże śledztwo”.

„Bo śledztw nie było”, usiłuje oponować przeprowadzająca wywiad Teresa Torańska.

„Były, proszę pani, bez przerwy były – zapewnia Urban. – MSW cały czas próbowało coś tam wyjaśniać i dostawałem jakieś umorzenia z powodu niewykrycia sprawców”.

Dzie





Mniej więcej w tym samym czasie postkomunistyczna „Trybuna” najbezczelniej pozwala sobie na opublikowanie nacechowanego wielką pewnością siebie stwierdzenia, że choć dekomunizacyjna prawica powołała kiedyś sejmową komisję, która miała odpowiedzialność za różne nieszczęśliwe wypadki w czasie stanu woje

Sejmowy druk 1104 wciąż pozostawał wtedy prawie nikomu nieznanym prohibitem.

We wstępie do wydania książkowego Rokita wyjaśnia, dlaczego raport spotkał taki właśnie los:

„Konkluzje raportu – jak na stan polskiej polityki jesienią 1991, krótko przed pierwszymi wolnymi wyborami parlamentarnymi – były niełatwe do zaakceptowania. Przypomnijmy je pokrótce. 78 śledztw wi

W grudniu 2000 roku, mianując szefa tegoż MSW „człowiekiem honoru”, oznajmi Michnik, że siadając do Okrągłego Stołu generałowie „odkupili swe winy sto tysięcy razy”. Z tej opinii nie wycofał się do dziś.

Czasem zadajemy sobie w Polsce pytanie o Katyń. Jak było możliwe, że tę zbrodnię Zachód całkowicie wyrugował ze swej świadomości? Dlaczego tam, w wolnych krajach, gdzie można było przecież mówić swobodnie całą prawdę – nikt tej prawdy nie chciał mówić, nikt jej nie chciał słuchać?

A tu oto mamy nowy Katyń, Katyń wolnej Polski, która nie chciała i nie umiała upomnieć się o ofiary stanu woje

Łatwe. Ale nikomu nie na rękę. Poza ofiarami, które już i tak nie żyły. Z oczywistych względów nie chcieli tego postkomuniści. Z tych samych względów, aby nie osłabić pozycji postkomunistów, dla których widziała istotne zadania w walce z Polską „ciasną, zaściankową i kultywującą własne kompleksy”, nie chciała tego michnikowszczyzna – przecież pomordowani przez komunistyczną bezpiekę to byli potencjalni męcze

Kto rzeczywiście był w tym układzie stroną silniejszą, jasno pokazuje fakt, że to nie ubecy Wałęsie, ale on im starał się zamanifestować swoją lojalność.

Fragment z zeznań świadków zakatowania przez funkcjonariuszy MO Mariana Bednarka, które włączone zostały do „raportu Rokity”: „Słyszałem dudnienie, bito tego mężczyznę tak, że pałki nie schodziły z niego. Jedna za drugą. Bili go tak około 15 minut… Reakcją były tylko jęki. Zaraz potem ucichł, nic nie krzyczał, a pałki uderzały jak w drzewo… Nabierano do wiadra wody, następnie otwierano celę i wodę tam wlewano… Około godziny 23 słyszałem, jak Bednarek zaczął okropnie wyć. Wył w sposób nieludzki”.

Adam Michnik znalazł czas, aby wystąpić w obronie włoskiego komunisty, skazanego za zamordowanie komisarza policji. Dla opisania losu śp. Mariana Bednarka nigdy nie znalazł w swej gazecie ani skrawka miejsca, choć został on zakatowany właśnie za to, żeby Michnik mógł kiedyś zostać posłem i redaktorem naczelnym gazety wychodzącej ze znaczkiem „Solidarności”.

Podobnie, jak nigdy nie uznał Michnik za potrzebne przypomnienie o losie którejś i