Страница 8 из 19
Jakaś litosierna dusza, pojmując zapewne cierpienie kobiet, wymyśliła białe walce i tanga, panie proszą panów i doceniając jedyną okazję, panie z ogniem w źrenicach, pazernie rzucały się na upatrzonych panów, osiągając niekiedy coś niecoś.
Być może, zasadniczym a nie ujawnionym celem równouprawnienia była zmiana tegoż właśnie, idiotycznego obyczaju…?
No i napuszczone z niewoli kobiety przegięły pałę i poszły za daleko.
Wszyscy widzą, co się dzieje. Kobiety szarżują na mężczyzn, podrywają, wloką ich do łóżka, niczym rozszalałe harpie z rozcapierzonymi pazurami przegryzają im gardła…
Pardon, nie to chciałam powiedzieć. Na ogół nie przegryzają im niczego.
Ale jednak zrobiły się agresywne. Atakują. Pchają się, niecierpliwie i nachalnie. Rwą się do nich, niczym tygrysice do żeru i nic dziwnego, że mężczyźni zaczęli się bać…
A otóż jest to skandal niedopuszczalny, zjawisko bowiem kłóci się z przyrodą. Walka z przyrodą, jak już zostało powiedziane, jeszcze nikomu na dobre nie wyszła.
Nie gołębica lata za gołąbkiem (uprzejmie proszę nie mylić z potrawą z kapusty), tylko gołąbek za gołębicą. Nie suka za psem, tylko pies za suką.
Nie kotka za kocurem, tylko kocur za kotką… (Szła sobie jedna kotka przez podwórze, nie patrząc ani w lewo, ani w prawo, tylko prosto przed siebie w siną dal, gnąc się wdzięcznie w kibici, z ogonem dumnie i kusząco zadartym, wycelowanym wprost w niebo, dostatecznie wolno, żeby ją można było dobrze obejrzeć. Kocur siedział na dachu i patrzył. Ona stara
…Nie sarenka za jeleniem (nie mylić z wyrolowanym przygłupkiem!), tylko jeleń za sarenką…
Wszyscy bardzo dobrze wiemy, że do sarenki przynależny jest kozioł, jeleń zaś lata za łanią, ale – nie będziemy tu wprowadzać skomplikowanej nomenklatury zoologicznej, żeby nie mącić obrazu. Kozioł, dla większości społeczeństwa, to takie coś z brodą i pojedynczymi, sterczącymi rogami. Patrz: Koziołek Matołek. Damy też spokój łosiowi i klempie, po wszystkich biegają bowiem skojarzenia z klempą, całkowicie odmie
…Nie kura za kogutem, tylko kogut za kurą, nie krowa za buhajem, tylko buhaj za krową, nie klacz za ogierem, tylko ogier za klaczą i tak dalej i dalej. Co do postępowania mątw i ameb. nie mam osobistego poglądu, ale proszę mi pokazać jednostkę ludzką, która pragnęłaby upodobnić się do mątwy, lub ameby.
Ogólnie płeć męska lata za płcią żeńską i pcha się ku niej, nie zaś odwrotnie. Także zachęca ją i uwodzi różnymi sposobami.
Najjaskrawszym przykładem właściwego podejścia do sprawy jest w przyrodzie paw. Rozkłada ogon nie tylko z wściekłości, ale także w celu oczarowania pawicy. Ile się chłopak namęczy dla poderwania dziewczyny, ludzkie pojecie przechodzi, samym kuprem rozcapierzyć dwa metry ogona, to nie w kij dmuchał, a jednak proszę, jak się stara! Oto czyn godzien pochwały i naśladowania!
(Człowiek próbuje odwrócić porządek rzeczy i już widać, że wychodzi na tym jak Zabłocki na mydle.
Kobiety rzucają się na mężczyzn. Swemi czasy rzucały się na nich Amazonki i co im z tego przyszło? Gdzie są teraz? A nawet wtedy, kiedy istniały i prosperowały, kto je kochał i kto się z nimi cackał?
Rzucanie się na mężczyzn współcześnie nie napotka wprawdzie odwetu w postaci zamachu mieczem, lub też ostrego grotu w klatce piersiowej, może z tego względu, że rzadko który mężczyzna nosi przy sobie miecz, oraz łuk i strzały, ale przyczynia licznych szkód odmie
Z nich trzy zasadnicze podnoszą włosy nagłowię. Po pierwsze:
Odebrana została nieszczęsnym mężczyznom możliwość zdobywania.
Wrodzona im chęć, w najstarszych genach zakodowana, nie znajduje dla siebie racji bytu. Co usiłuje rozwinąć skrzydła, to tłucze łbem w przeszkody nie do pokonania, naparza się na tę męską walkę, pęcznieje zapałem, a tu chała. Upragniony łup, miast umykać, sam leci i pcha się w ramiona zdobywcy, którego to w końcu zaczyna zniechęcać i rozleniwiać beznadziejnie. Kładzie się na miękkiej trawce i leży, można powiedzieć, z rozdziawioną gębą, czekając, żeby mu do niej te gołąbki same wpadły.
No i gołąbki upadają, omal go nie dławiąc.
Nadmiar dusi i przytłacza nie tylko mężczyznę, ale w ogóle człowieka. Mężczyźni zaczynają mieć tego trochę dosyć, skomasowany damski atak budzi w nich uczucia szczytowo niepożądane, a to:
– odruchowy opór,
– lekki przestrach,
– śmiertelną panikę,
– niechęć do atakującego wroga,
– rosnącego ducha przekory,
– niesłuszne i fałszywe poczucie własnej wartości,
– różne głupie grymasy,
– głębokie przekonanie, że im się wszystko należy,
po czym w głębi jestestwa
lęgnie się im primado
lub też dziewiętnastowieczna kurtyzana,
kopiąca po oczach swojego protektora.
Włos na głowie dęba staje.
Ponadto popadają w kompleksy, frustracje i depresje. Jedyna dziedzina, w której wszyscy mieli równe prawa (acz nierówne możliwości, ale to już trudno, zez, odstające uszy, wzrost nikczemny i garb jest to zwyczajny dopust boży, na który nie ma rady. Chociaż sama znałam dwóch garbatych, nader interesujących i atrakcyjnych. Kwestia gustu łagodzi sprawę i rozpowszechnia urawniłowkę), wszystkie chwyty były dozwolone i każdy miał szansę na sukces. Czort bierze karierę zawodową, miejsce pracy, dyrektora, a nawet ministra; stosunki damsko-męskie i triumfy na polu całkowicie prywatnym pozwalały dzierżyć w dłoni palmę zwycięstwa i czuć na skroniach laurowy wieniec. Co to za palma i co to za wieniec, jeśli potencjalny zdobywca czuje się opadnięty i zwyciężony przez wulkaniczną megierę…?
Leniwi to oni są na pewno i cenią sobie święty spokój. Może dlatego, złapani w sidła i trzymani przemocą, udają wielką miłość? Samo im wpadło w ręce, niech już będzie, co się mają szarpać w protestach…
Z tego się bierze po drugie:
Kolejna wielka prawda
zawarta jest w słowach:
lekko przyszło, lekko poszło.
Bez komentarzy.
No i po trzecie:
Same siebie kobiety pozbawiły największej przyjemności, a mianowicie stawiania oporu, z niebiańską pewnością, iż opór zostanie przełamany.
O półgłówku, który nie rozumie w czym rzecz i oporu nawet nie próbuje przełamać, prezentując subtelność motylka i maniery nietoperza (nie idzie tu o wkręcanie się we włosy, tylko przeciwnie. Nietoperz, radarem wiedziony ominie każdą przeszkodę, nie usiłując jej forsować), nie warto nawet wspominać. Dla takiego nadają się akurat współczesne czasy i obyczaje i dobrze mu tak.
Opór, przeznaczony do przełamywania, ma liczne i różnorodne oblicza, zależnie od mnóstwa czy
1. Fazy znajomości.
2. Okoliczności towarzyszących.
3. Charakteru upatrzonego zdobywcy.
4. Planów na przyszłość.
5. Chęci własnych.
6. Różnych i
Pierwsza faza znajomości zbiegła się, niczym gacie po praniu i straciła cały urok. Ogranicza się obecnie do dwóch zdań na krzyż i dobrze jeszcze, jeśli jakieś zdania. w ogóle padają. Po czym natychmiast osoby zainteresowane przystępują do kontaktów intymnych, które nie wymagają nawet znajomości języka strony przeciwnej. Wszystkie zabiegi wstępne, rozmaite podchody indiańskie, podstępy uwodzicielskie, to rozkładanie ogona i koci pląs kibicią, diabli wzięli. Najwdzięczniejsza część stosunków wzajemnych dwóch odmie
W tej to prawie zaginionej fazie opór bywał delikatny, niewyraźny i wysoce dyplomatyczny. Można było i nawet należało:
– udawać, że się patrzy gdzie indziej i wymarzonego partnera wcale się nie widzi, wypisz wymaluj, jak ta kotka na podwórzu.
– symulować wielkie wahanie w razie wyraźnego zaproszenia na cokolwiek.
– zupełnym przypadkiem pojawiać się tam,
gdzie upatrzony zdobywca koniecznie musi bywać.
– kłaść mu rączkę na rękawie przez zwyczajne roztargnienie.
– wężowym ruchem wycofywać się z miejsc, które dawałyby mu zbyt wielkie szansę.
– wysuwać się z chciwych ramion z właściwym opóźnieniem.
– znikać z pola widzenia tak, żeby on wiedział, gdzie szukać i z rozkosznym drżeniem serca czekać na odnalezienie.
– stwarzać nastrój koleżeński tylko po to,
żeby w odpowiedniej i stara
– i tak dalej.
Wszystkich możliwości wyliczyć nie sposób, ograniczymy się zatem do powyższych skromnych przykładów. Poza tym, co i