Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 18 из 48

Także Bóg chrześcijan strącił z Niebios zastęp nieposłusznych skrzydlatych sług, a upadłe Anioły stały się mieszkańcami Piekieł. Święty Jan snuje w Apokalipsie opowieść o wielkiej bitwie w Niebiosach, której przewodził Anioł o imieniu Michał.

Mimo ogromnej różnorodności Aniołów, występujących w różnych religiach i służących odmie

“Są ze Światła…”, zamyślił się Jan, “zatem gdyby znajdowały się gdzieś w pobliżu, nie można byłoby ich zobaczyć; może są podobne do płomienia, promieni słońca lub poświaty księżyca. Być może astronomowie oglądają je przez teleskopy, nic o tym nie wiedząc?”

Potem Jana uderzyła i

Westchnął, kliknął myszą i znalazł się w Oksfordzie, w tamtejszej sędziwej i szacownej bibliotece. Czy tu znajdzie coś o Aniołach? Naukowcy z najbardziej renomowanej uczelni świata nie będą się chyba nimi zajmować?

I znowu spotkała go niespodzianka: oksfordzki słownik powszechny oczywiście podawał definicję skrzydlatej istoty. Jan się wzburzył, a nawet poczuł urażony. Skopiował zdanie: “Anioł – duch pośredniczący albo boski posłaniec; należy do szeregu duchowych istot, przewyższających człowieka swą mocą oraz inteligencją, a będących orszakiem i posła

Jan westchnął ciężko i szperał dalej, wciąż natrafiając na kolejne anielskie ślady. Były wszędzie: w dziale historii, historiozofii i historii sztuki; w religioznawstwie, archeologii i etyce; w filozofii, etnografii i literaturoznawstwie. Aniołami zajmowali się szaleńcy i mistycy, ale także bardzo poważni naukowcy. Plon ich dociekań i przemyśleń dostępny był teraz w Internecie.

Oksfordczycy ze szczególnym upodobaniem rozwijali anielskie wątki. Jak się okazało, Anioły widywali też starodawni wikingowie (ci wytrwali morscy rozbójnicy zawędrowali także na Wyspy Brytyjskie) i zwali je walkiriami. Właśnie stąd, z nordyckich mitów, walkirie przeszły do starogermańskich legend. Z kolei Grecy określali je mianem hora, a Persowie fereshta lub peri. Hindusi mieli dla nich wiele imion, między i

– …wszystko, dosłownie wszystko przekopałyśmy i nic! Nie ma żadnego pióra! – dobiegł go głos zziajanej teściowej.

Jan aż podskoczył. Z niechęcią odwrócił głowę od monitora i szeroko otworzył oczy ze zdumienia: zazwyczaj zadbana starsza pani tym razem była zlana potem, zakurzona, a w jej rozwichrzonym koku powiewały pajęczyny. Obok niej, równie utrudzona i brudna, stała Ewa.

– Babciu, to dopiero początek – powiedziała z nadzieją. – Przejrzałyśmy tylko kilka twoich skrytek i piwnicę. Przed nami cały strych.

– Wiesz, że nie lubię schodów. Zawsze się boję, że z nich spadnę. Myślisz, że wchodziłabym specjalnie na strych schować ptasie pióro? – spytała z powątpiewaniem babcia.

– To nie jest zwykłe ptasie pióro – powiedziała Ewa.

– To na pewno nie jest zwykłe pióro – przytaknęła zdecydowanie A

– Ale ja wówczas myślałam, że ptasie. Nie wiem, co mogłam z nim zrobić! To przecież było osiem lat temu! – zdenerwowała się babcia, a potem energicznie zwróciła się do Jana: – No? Co znalazłeś w tym swoim komputerze?

– …że Anioły istnieją od kilkudziesięciu tysięcy lat lub nawet dłużej, że wierzyli w nie starożytni Sumerowie, Babilończycy, Asyryjczycy, Grecy, Rzymianie. Że prawdopodobnie istniały jeszcze przed dinozaurami, lecz w przeciwieństwie do nich, nie wyginęły. Że zawsze wyobrażano je sobie jako skrzydlate istoty i uważano za posłańców Boga… – zaczął wyliczać Jan, babcia zaś, zszarzała od kurzu i spowita w pajęczyny, nagle spurpurowiała i zaczęła krzyczeć:

– To kłamstwo! Twój komputer łże! Anioły są nasze! nasze!

– …jak to nasze? – zdziwił się Jan.

– Nasze, czyli katolickie! – zawołała babcia, odruchowo chwytając za srebrny krzyżyk zawieszony na szyi. – Idź do jakiegokolwiek kościoła, to zobaczysz!

– Idź do jakiejkolwiek pradawnej groty, odkrytej przez archeologów, lub obejrzyj starożytne wykopaliska w dawnej Babilonii i też zobaczysz. Anioły fruwają tam sobie całymi chmarami, na skalnych rysunkach, na ocalałych ścianach miast, na murach obro

– Nie musisz jechać aż tak daleko, mamo. Idź do cerkwi, do meczetu lub synagogi – uśmiechnęła się A

– Więc nie są tylko katolickie? i tylko nasze? – sapnęła babcia nerwowo i rozejrzała się bezradnie wokół, jakby zastanawiając się, gdzie szukać pomocy w odzyskaniu praw do Aniołów. Jej spojrzenie z nadzieją padło na wnuczkę.

– Babciu… – szepnęła ze współczuciem Ewa. – Anioły są zbyt potrzebne, niezwykłe i wspaniałe, żeby mogły stanowić własność tylko części ludzi.

– One nie należą do nikogo i zarazem należą do wszystkich – przytaknęła A





Babcia milczała chwilę, przetrawiając w sobie te niemiłe dla niej rewelacje. Przywykła uważać Anioły za dobre duchy katolickiego Boga; gotowa była, od biedy, podzielić się nimi z i

– No dobrze. Zgadzam się. Może to nawet oznacza, że one są o wiele silniejsze, niż myślałam; że ich Moc jest większa i naprawdę mogą pomóc naszej Ewie, jeśli tylko zechcą. Więc szukaj, Janie, może znajdziesz w tym komputerze coś naprawdę ważnego. Nie myślałam, że będzie w nim odrobina miejsca dla Aniołów.

– Jaka odrobina… – mruknął do siebie Jan, nurkując znowu w Internet.

– Szukaj Anioła Stróża – szepnęła A

– Mojego Anioła Stróża – uzupełniła Ewa.

– Twojego – przytaknęła babcia i dodała: – Trochę odpoczniemy i my też będziemy szukać.

– Idę z wami – oznajmiła A

– Nie wolisz trochę porzeźbić? – spytała ze zdziwieniem Ewa.

A

– Chyba że… – doktor nadal dawał nikłą nadzieję – “to tylko jakieś przejściowe zawirowanie organizmu i za miesiąc będzie lepiej. Może to tylko osłabienie wiose

A

I A

– Zjemy podwieczorek i wracamy do domku babci – potwierdziła zdecydowanie.

– Tym razem pójdziemy na strych – postanowiła Ewa.

– Na strych – przytaknęła babcia, myśląc ze zgrozą o gigantycznej ilości rzeczy, zalegających to pomieszczenie od kilkudziesięciu lat. Jak w takim bałaganie odnaleźć nieduże białe pióro? I czy te poszukiwania w ogóle mają sens? Czy wyniknie coś z tego, że je znajdą?

Za oknem z piskiem opon przemknął jaguar sąsiada, dentysty. Dentysta jedną ręką prowadził swój elegancki czerwony wóz, a drugą trzymał przy uchu telefon komórkowy. Babcia pokręciła głową. Gdzie w świecie komputerów, Internetu, faxu, poczty elektronicznej i telefonów komórkowych jest miejsce dla Anioła?

Po chwili ulicą wolno przeszli Pani Sama z Panem Samym. Widocznie był to dzień jego odwiedzin. Jak zwykle, Pani Sama wydawała się iść osobno, a Pan Sam o dwa metry od niej, zgarbiony, chudy, i niby z nią, lecz też osobny.

“Im by się przydał Anioł Stróż, żeby się chociaż wzięli za ręce”, pomyślała odruchowo babcia. “Lecz gdzie on jest?”

W domu zapadła cisza, więc Jan ponownie przepadł w Internecie. Miał problem: historia historią, ale jemu potrzebne były Anioły współczesne, a nie te sprzed dziesiątków tysięcy lat. Gdzie ich szukać?!