Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 4 из 54

Dzień pierwszy: Księga

Marysia, Migotka, Misia, Myszą – taką drogą wędrowało imię Myszki, nim otrzymała to najwłaściwsze. Ewa już wiedziała, że dzieci z zespołem Downa nazywane są muminkami. Domyślała się, skąd to literackie skojarzenie: istoty, wymyślone przez Tove Jansson, przedstawiano na rysunkach jako pulchne, bezkształtne, choć pełne wdzięku stworzonka. A właśnie bezkształtność była typową cechą tych dzieci. Ich tułowie były mniej foremne, ręce i nogi poruszały się w sobie tylko wiadomy, nie skoordynowany sposób, a ich mali właściciele nie umieli nad nimi zapanować. Malutka Myszka potrafiła tak mocno chwycić dłoń Ewy, że nie sposób było rozewrzeć jej palce. I choć dziewczynka miała wtedy raptem rok, to Ewie wydawało się, że ten rozpaczliwy uścisk jest wyrazem świadomego i równie rozpaczliwego szukania bezpieczeństwa, a nie brakiem ruchowej koordynacji. Od czasu gdy Myszka, przez przypadek, schwyciła w ten sposób rękę Adama i przyciągnęła do swoich zawsze półotwartych ust, mocząc ją banieczkami śliny, Adam jak ognia unikał zbliżenia.

– Wszystkie niemowlęta się ślinią – Ewa usiłowała usprawiedliwić Myszkę, ale obrzydzenie na twarzy męża było wymowniejsze niż słowa:

– Ona już nie jest niemowlęciem.

Z punktu widzenia estetyki, a organizowała ona prawie całe życie Adama, hołdującego jej zasadom, rytuałom i niezmie

– Te dzieci żyją krócej niż i

I właśnie wtedy, gdy dotarł do niej cały sens tych słów (bo sama myśl błądziła co jakiś czas po jej głowie, tak jak przewidywała A

– Marysia, Migotka, Misia… Myszka… Migotka była postacią z baśni Tove Jansson, Misia była prostym skojarzeniem z ociężałością dziewczynki.

Mówiąc “Myszka”, Ewa miała wrażenie że przydaje córeczce tego, czego jej najbardziej brakowało: zwi

Półka z książkami w pokoju Ewy – który miał być ich małżeńską sypialnią, ale Adam przeniósł się do gabinetu – zaczęła wypełniać się nowymi lekturami. Początkowo, gdy jeszcze urządzali ten dom, Ewa kupowała tylko takie książki, jakie chciał Adam: miały pasować do wnętrza. To dekorator, za niemałe pieniądze, określił, co pasuje, a co nie.

– Proszę kupować książki w podobnych formatach, inaczej okładki będą brzydko wystawać. Nie powi

Ewa nie wiedziała, ale w księgarniach posłusznie szukała dzieł uzupełniających kompozycję wnętrz. Tylko czasem zwracała uwagę na tytuł, niekiedy na autora, zdarzało się, że do wnętrza pasowała książka, którą przeczytała z przyjemnością, ale częściej to, co naprawdę i chciała czytać, chowała pod poduszkami obszernej kanapy (z rozbielonym błękitem obicia), bo okładka zakłócała harmonię.

Adam i Ewa budowali swoje życie według stara

Gdy wartość Adama wzrosła, mogli nie tylko zmienić samochód, ale i zacząć budowę domu. Dom był “pod klucz”, wykonany przez godną zaufania firmę, ale to oni decydowali o rozkładzie wnętrz. Duży hol, wspólna sypialnia, pokój dzie

Pojawiła się mistrzyni feng shui, i to ona – także za spore pieniądze – przesądziła, że w prawym górnym rogu domu będzie sypialnia, co zagwarantuje długie i szczęśliwe pożycie, a w lewym gabinet Adama, co wywrze pozytywny wpływ na jego pracę zawodową i interesy.





– Bogactwo dla domu – mówiła, zwracając uwagę, by obrotowy fotel nie stał do drzwi tyłem, lecz bokiem.

Wesołe kolory pojawiły się jedynie w pokoju dzieci

Oczywiście, że zbyt kolorowe grzbiety książek zniszczyłyby wypracowaną stara

Pewnego dnia Adam stara

Adam miał 37 lat, Ewa 35.

I urodziła się Myszka.

Ewa nie zapamiętała, kiedy Adam z ich wspólnej sypialni przeniósł się do gabinetu, a w ślad za nim powędrowały jego poduszka, puchowa kołdra, Jasiek i koc, w gabinecie zaś przybył wkrótce nowy mebel: wąski tapczan nie dopasowany do wnętrza. Przenosiny Adama nie nastąpiły nagle; odbywały się codzie

Najpierw oddalali się od siebie w porze posiłków. Gdy Ewa wstawała, by przygotować mężowi ulubione i tostyy i mocną kawę zabieloną mlekiem, Adama już nie było. Zaczął wcześniej wychodzić do pracy. A pewnego razu, gdy spała tak czujnym snem, że potrafiła uchwycić moment jego wstania i mimo wszystko podać mu śniadanie – Adam powiedział:

– Niepotrzebnie cię budzę. Coś trzeba z tym zrobić… Za kilka dni pod ich dom przyjechał wóz meblowy z wiśniowym tapczanem, stanowiącym rażący dysonans w stosunku do chłodnej szarości gabinetu, która miała być kojarzona wyłącznie ze “zgaszonym błękitem ułatwiającym koncentrację”. W ślad za tapczanem do gabinetu powędrowały Jasiek i koc, wraz z cząstką Adama – tylko na kilka nocy, kochanie – a potem poduszka, kołdra i cały Adam.

Ale zanim Adam przeprowadził się z małżeńskiej sypialni do drugiej części domu, oddzielonej dużym holem, zanim zaczął jadać śniadania i kolacje w porach odmie

Myszka płakała często, dręczyła Ewę w nocy i w dzień rozpaczliwie gwałtownym i głośnym lub monoto

Gdy Ewa przez kolejną noc musiała biegać pomiędzy sypialnią a pokojem dzieci

Od tej pory Myszka pozostała już w niegdysiejszej małżeńskiej sypialni. Właśnie zaczynała raczkować. Dzieci raczkują, gdy mają niecałe pół roku, czasem nieco później. Myszce zajęło to trzy lata. O wiele więcej czasu pochłonęło jej rozpoznanie pór dnia, pogodzenie się z tym, że noc jest do spania, a dzień do poznawania świata. Myszka potrafiła nie spać całą noc, wytrwale łażąc na czworakach, a zasypiała o świcie. W dodatku żądała od Ewy stałej uwagi.

Podobno było to typowe, jak przeczytała Ewa w jednej z licznych lektur o DS – “Down Syndrome” (Ewa wolała ten niezrozumiały dla i

Ojciec coraz częściej przebiegał jedynie przez dom – z gabinetu przez hol do kuchni, z kuchni z powrotem do gubi netu, a stamtąd do wyjścia. Znikał na długie godziny, więc Ewa musiała być w dwójnasób obecna, gotowa tło natychmiastowego odzewu na chrypliwe, nieartykułowane okrzyki Myszki. Zmaltretowana, kładła się koło córeczki na wielkim, wspaniałym małżeńskim łóżku, gdzie we dwie zajmowały niewiele miejsca – i zasypiała około siódmej rano, aby obudzić się w porze obiadu. Na początku Adam zaglądał czasem do sypialni, ale drzwi na ogół były zamknięte. Musiały być, skoro Myszka nocami uparcie wędrowała, opierając się na kolanach i łokciach, szorując nimi po podłodze jak czworonożny, niezgrabny stwór; wspinając się na krzesła i przewracając je na siebie, by potem krzyczeć ze strachu i bólu. Adam o tym nie wiedział; zrozumiał, że Ewa zamyka się przed nim – więc pewnego dnia to ona zastała drzwi gabinetu zamknięte na klucz.