Аннотация
Cześć, stara, nie mam czasu ani siły na te różne wersalskie fidrygały. Rwie się ze mnie jak para z kotła! Słuchaj, ja ją nawet lubię i cenię, no dobrze, może i kocham jakoś tam, ale dłużej z nią nie wytrzymam!!!
Tak brzmiały początkowe słowa korespondencji, którą otworzyłam na pierwszym piętrze mojej klatki schodowej. Z reguły otwierałam wszelkie listy na schodach, żeby móc iść wolniej, a nawet niekiedy przystawać dla odpoczynku. Trzy wysokie piętra to było dla mnie stanowczo za dużo.
Teraz też się zatrzymałam, chociaż nie czułam się jeszcze schetana, ale list mnie zdziwił. Kogo, do licha, mógł dotyczyć? Spojrzałam na adres, zgadzał się, spojrzałam na nadawcę, nie było. Rzuciłam okiem na podpis, niewyraźny gzygzoł, który chyba już kiedyś widziałam. Nie usiłując go sobie przypomnieć, zdecydowałam się czytać dalej.
Ona chyba nie myśli, wiesz? Rozumiem, że trudno w to uwierzyć, ale jednak! Nie odczeka sekundy, bormaszyna ci warczy w pysku, a ona dzwoni, żeb...
Отзывы